Czasem dochodzę do wniosku, że miłość do książek, to jedna z najgorszych rzeczy, jakie przytrafiły mi się w życiu. O ile byłoby ono łatwiejsze, gdybym TAK bardzo nie przeżywała wszystkiego, co czytam. Bo moja fascynacja literaturą oznacza dużo więcej niż zwykłe czytanie. Pochłaniając kolejne lektury, przywiązuję się do każdego z bohaterów, cierpię razem z nimi, wchodzę w ich skórę, w ich rzeczywistość. Nazwałabym to czytaniem destrukcyjnym, bo kontemplacja literatury często autentycznie mnie boli.
niedziela, 25 stycznia 2015
niedziela, 18 stycznia 2015
Mężczyznom mojego życia
Grudzień,
późne popołudnie. Za oknem piękny widok na zalane deszczem Aleje Jerozolimskie.
Razem z D niespiesznie kontemplujemy smak doskonałej kubańskiej kawy zaparzonej
w doskonałym włoskim ekspresie. Borysek, uroczy, tłuściutki potomek D i jej
męża, siedzi grzecznie w kojcu, całkowicie zaabsorbowany wielką pluszową żyrafą
i toczy ze sobą monolog w zupełnie dla nas niezrozumiałym języku. Korzystając z
tej rozkosznej chwili spokoju, pochłaniamy czekoladowe ciastka, narzekamy na
swoje życie, jednocześnie podkreślając, że w gruncie rzeczy nie jest wcale
takie złe.
Subskrybuj:
Posty (Atom)