niedziela, 13 grudnia 2015

Prosta historia o umieraniu


Kto by pomyślał, jak wiele można "pokazać" samymi tylko słowami. Iwan Wyrypajew, posługując się jedynie narracją, stworzył przejmujący i tragiczny obraz życia czwórki bohaterów, którzy szukając lepszych perspektyw w Nowym Jorku, odnajdują tam piekło. Reżyser wprowadza nową jakość przekazu, którą cechuje rzadko spotykany dotąd minimalizm. Na scenie toczy się jedynie gra słów i światła. Nie widzimy nic, a mimo to wiemy wszystko.

niedziela, 29 listopada 2015

Pot i łzy



To musiało się udać. Do pracy nad serialem "Pot i Łzy" zaprzęgnięto najlepszych artystów świata filmu i sceny baletowej. Wśród twórców świetna Moira Walley-Beckett, obsypana nagrodami za scenariusz do "Breaking Bad". Nad wszystkimi sekwencjami tanecznymi czuwał Ethan Stiefel, genialny choreograf i pierwszy solista American Ballet Theatre (Stiefel zagrał jedną z głównych ról w "Center Stage", lata świetlne temu...), a w obsadzie niemal sami tancerze. Piękna choreografia, dużo seksu, większe i mniejsze dramaty, momenty autentycznej grozy. Jeżeli nie mieliście jeszcze okazji zobaczyć tego serialu, zachęcam - naprawdę warto.

środa, 11 listopada 2015

Małe rzeczy


Idąc wzdłuż ulicy, przy której mieszkam, można zauważyć wiele ciekawych oryginalnych, a czasem wręcz zadziwiających swym wyglądem domów. Jeden z nich to stara i podupadła rezydencja, która wygląda, jakby za moment miała zawalić się z głuchym łoskotem. Nie wyróżniałaby się niczym szczególnym, gdyby nie tablica wisząca w centralnym punkcie budynku: "AJ 1930". Dom otacza zapuszczony i zarośnięty ogród, ozdobiony donicami podtrzymywanymi przez obtłuczone gliniane aniołki. W rogu stoi drewniany stół, wokół niego leżą krzesła z połamanymi nogami. Teren przecina mała ścieżka wyłożona kostką brukową.  Całość tego upiornego obrazu wieńczy nieczynna fontanna z szarej kamionki, zasypana pożółkłymi liśćmi. Budynek tonie w nieustannym mroku, otoczony gęsto porośniętymi drzewami. Pierwsze, co przychodzi do głowy, gdy spojrzy się na tę posesję, to niesamowity, przerażający wręcz spokój. Tak jakby właściciele domu pewnego dnia, 80 lat temu, najzwyczajniej w świecie wstali od stołu i wyszli, zostawiając wszystko wokoło. Patrzyłam na ten budynek któregoś dnia i nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że w tym miejscu czas się zatrzymał...

niedziela, 18 października 2015

Wszyscy jesteśmy niewolnikami


Jeszcze nigdy nie widziałam sztuki, która tak bardzo by mną wstrząsnęła. Nigdy jeszcze żaden spektakl nie wywołał we mnie tak wielkich wyrzutów sumienia. Strzępka i Demirski ustami grających aktorów po kolei punktowali grzechy całego naszego społeczeństwa. Kazanie do narodu - okraszone seriami wulgaryzmów, wyrzucanych w stronę publiczności, jak pociski z broni palnej - zamknęli prostą, ale jakże bolesną konkluzją: choć podłe czasy pańszczyzny dawno za nami, to jednak w gruncie rzeczy wszyscy wciąż żyjemy w niewoli. Najczęściej na własne życzenie...

niedziela, 20 września 2015

Posprzątaj swoje życie


Porządek w domu, to porządek w życiu... To zdanie pojawiało się w moich tekstach wiele razy. Dlaczego? Bo głęboko wierzę, że stan naszego mieszkania ma ogromny wpływ na nasze samopoczucie, a co za tym idzie - na całe nasze życie. Niestety, mimo zamiłowania do prostych, zadbanych i estetycznych wnętrz, muszę przyznać, że sprzątanie jest dziedziną, która czasem mnie przerasta. I choć wydaje się, że nie ma nic prostszego - wystarczy wyrzucić wszystko na podłogę, ułożyć i starać się przestrzegać wyznaczonego porządku rzeczy, w praktyce jest dużo trudniej. Okazuje się, że naszym największym wrogiem w walce o czystość w mieszkaniu jest nadmiar rzeczy, które gromadzimy latami...


niedziela, 13 września 2015

Dziewczyna z prowincji


Zawsze, kiedy ktoś mnie pyta, czy żałuję, że wylądowałam na tym zadupiu, przypominam sobie, co widzę każdego ranka, gdy wyglądam przez okno. A widzę: wielką sosnę otoczoną kilkoma małymi świerkami. Na przeciwko, po drugiej stronie drogi stoi drewniany płot, za płotem pług sąsiada, wokoło las. Cisza, którą przerywa czasem turkotanie przejeżdżających pociągów. I pohukiwanie sów, które budzą lepiej niż mój alarm w telefonie, Czy żałuję? Nigdy nie byłam tak szczęśliwa.

poniedziałek, 27 lipca 2015

Zbrodnie w Dolinie Muminków


Kryminał najlpeiej smakuje latem - pomyślałam, kończąc kolejną w tym sezonie, trzymającą w napięcu powieść z trupami w tle. Stojąc w dzikich korkach, przewertowałam prawie wszystkie zaległe tomy Jo Nesbo, którego surowy, oszczędny styl i morżące krew w żyłach opisy zbrodni chłodziły mnie w lipcowe upały lepiej, niż orzeźwiający koktajl i zimny podmuch rozkręconej na full klimatyzacji (o Nesbo napiszę niedługo osobny tekst!). Kryminały w ogóle mają tę specyficzną cechę, że po rozwiązaniu jednej zawiłej zagadki, czytelnik od razu nabiera chęci na kolejną. I kiedy z żalem stwierdziłam, że wyczerpałam już chwilowo dostepne zasoby skandynawskiej literatury kryminalnej, przypomniałam sobie o pewnej książce, porzuconej jekiś czas temu w kącie biurka. Zapowiadał się kolejny upalny dzień, kolejne trzy godziny życia spędzone w korkach. Potrzebowałam dobrego kryminału. Bez wahania chwyciłam po powieść Viveki Sten i ruszyłam w drogę.

niedziela, 28 czerwca 2015

"Dziewczyny do wzięcia", "Fantazy", "Lalka". Teatralny czerwiec w Powszechnym


Jeden miesiąc, jeden teatr i trzy wielkie tytuły. Tak właśnie podchodzę o życia - jak się w czymś zakocham, to bez reszty. Jak mi coś smakuje, to mogę jeść w kółko. Jak stracę głowę dla sztuki, to potem wracam co tydzień... Teatr Powszechny to jeden z wielu powodów, dla których warto docenić warszawską Pragę. I od razu muszę przyznać skruszona, że choć z tą instytucją łączy mnie bliskie sąsiedztwo, nie byłam w niej dotąd zbyt częstym gościem. Jednak po tak intensywnym maratonie nie mam wątpliwości, że to się zmieni. Parafrazując tytuł "Lalki" w reżyserii Wojciecha Farugi - "Najlepsze przed nami"...

niedziela, 21 czerwca 2015

I że Cię nie opuszczę...


Chciałam zacząć wstęp od zdania "wbrew temu, co mówi tytuł, to nie jest tekst o miłości", ale byłoby to oczywiste kłamstwo. Ten tekst jest o miłości - o wielkim uczuciu do przedmiotów, które każdego dnia ratują mi życie.

niedziela, 14 czerwca 2015

Zrób sobie raj


Patrząc na prace znanego czeskiego artysty, Davida Cernego, nieraz usiłowałam sobie wyobrazić, jakby to było, gdyby któraś z jego rzeźb stanęła na jednej z polskich ulic. Na przykład w Warszawie, na Krakowskim Przedmieściu. Gdyby zamiast tego posmoleńskiego krzyża postawić tam figurę mężczyzny z odbytem zamiast twarzy, albo wielką dłoń z wystawionym do góry środkowym palcem? Co by wtedy było? Zapewne byłby szok. Byłby skandal, spekulacje na temat rosyjskiej prowokacji, a zgorszone społeczeństwo domagałoby się spalenia Cernego na stosie, wraz z jego rzeźbami. Taki mamy naród. Jednak to te właśnie, wymienione wyżej dzieła Cernego, a także wiele wiele innych, równie ciekawych rzeźb, to dziś wizytówki Czech, bardziej oblegane niż Hradczany czy Most Karola. Jeżeli kiedykolwiek będziecie w Pradze, koniecznie wybierzcie się na spacer śladami dzieł Cernego. Ja najbardziej lubię rzeźbę przedstawiającą mężczyzn nonszalancko sikających do sadzawki w kształcie mapy Republiki Czeskiej, stojącą przed Muzeum Kafki w Małej Stranie. Widok dla niektórych obrazoburczy, ale ta praca chyba najbardziej oddaje ducha czeskiej mentalności. Bo pomiędzy Czechami i Polakami istnieje ideologiczna przepaść - podczas gdy my bijemy się w pierś, unosimy dumą, bronimy Boga, honoru i ojczyzny, oni na wszystko leją i mają wszystko dupie...


poniedziałek, 4 maja 2015

Felieton o gadaniu


Dawno, dawno temu, kiedy podjęłam decyzję, że wyświechtany zeszyt w kratkę zamieniam na bloga, chciałam pisać luźne, zupełnie przypadkowe teksty, pozbawione zadęcia, pompatyczności, wyrzeźbionego starannie początku, dopracowanego rozwinięcia i perfekcyjnego zakończenia, a także całej masy zasad, którymi zwykle kierują się ludzie piszący. Chciałam pisać tak, jakbym właśnie siedziała w kawiarni, w pozie lekko rozwalonej, z rękami na brzuchu i bez pośpiechu opowiadała Wam o wszystkim i o niczym. To miał być blog gadany, pełen tekstów bez ładu i składu, w których jednak moglibyście czasem odnaleźć cząstkę własnych myśli...

niedziela, 12 kwietnia 2015

Muszę? Nic nie muszę


Koniecznie musisz odwiedzić tę nową, bardzo modną knajpę w centrum. Dlaczego? Jak to dlaczego? Wszyscy już tam byli! I musisz przeczytać ten genialny poradnik o diecie raw. Co to jest dieta raw? Naprawdę tego nie wiesz?! Skąd Ty się urwałaś... No i koniecznie załóż sobie konto na Instagramie. Jak to, po co? Każdy ma Instagrama... Czasem mam wrażenie, że Ty mentalnie tkwisz w gdzieś w okolicach średniowiecza... O co chodzi z tym baletem? Zapisałabyś się na zumbę, albo salsę, jak normalny człowiek. Przecież baletu nie da się tańczyć w klubie. A propos klubu - jest takie nowe miejsce, blisko Zachęty. Musisz tam kiedyś wpaść. Ach - i zacznij się w końcu checkinować na fejsie, bo ludzie pomyślą, że umarłaś...

wtorek, 31 marca 2015

Miłość, cierpienie i śmierć. "Romeo i Julia" w Teatrze Wielkim


Wydawałoby się, że o słynnych kochankach Szekspira powiedziano już wszystko. Tragiczną historię Romea i Julii, zakochanej pary pochodzącej z dwóch skłóconych rodów zna przecież niemal każde dziecko. Czy ta historia może jeszcze czymś zaskoczyć? I co najważniejsze, czy może jeszcze wzruszyć? Może - jestem tego żywym przykładem. Z ogromną ciekawością wybrałam się na balet Krzysztofa Pastora. Przez dwie godziny z trudem trzymałam fason, ale w finałowej scenie łzy płynęły mi już ciurkiem i nic nie mogłam na to poradzić...

poniedziałek, 23 marca 2015

Kreacje 7


Tydzień pod znakiem tańca to u mnie nic nowego, ale miniony weekend był wyjątkowy - niemal w całości spędziłam go w Teatrze Wielkim. Dwa intensywne dni pracy nad choreografią zwieńczyły niesamowite Kreacje 7 - pokaz miniatur tanecznych, stworzonych przez tancerzy Polskiego Baletu Narodowego. 

niedziela, 22 marca 2015

10 scen z życia


Późny wieczór. Uroczysta premiera w warszawskim Teatrze Wielkim. Sala Moniuszki pęka w szwach. Dyrygent daje znak orkiestrze, gasną światła i rozbrzmiewa dobrze znana muzyka. Oglądam spektakl z dziwnej perspektywy, jakbym siedziała wysoko, wysoko na górze - nie na balkonie, ale na żyrandolu... Wśród widzów na sali rozpoznaję moich znajomych, rodzinę i masę innych osób, które znam bardziej, bądź mniej... Po scenie pląsają łabędzie, czarnoksiężnik Rotbart, książę Zygfryd, ale czegoś brakuje... Gdzie jest Odetta?

niedziela, 8 marca 2015

Słoik szczęścia


Jakiś czas temu, nękana myślami, że moje życie stało się jednostajne, monotonne i zupełnie pozbawione jakichkolwiek elementów zaskoczenia, postanowiłam założyć słoik szczęścia. Wyciągnęłam z szafki najładniejszy słoik po jakiejś absurdalnie drogiej konfiturze, ozdobiłam go tak, że mógłby spokojnie konkurować z choinkami w perfumeriach Douglas i postawiłam na górnej półce nad biurkiem, żeby błyszczał, zachwycał moje oczy bogactwem wszystkiego, co miałam w pudełku z guzikami i przede wszystkim, łapał dla mnie pojedyncze chwile radości. A przynajmniej, taki był plan... 

niedziela, 22 lutego 2015

Pas de deux na ekranie, czyli o balecie w kinie


Balet to nie tylko piękne widowisko teatralne, ale także niezwykle efektowne dopełnienie niejednej fabuły filmowej. Reżyserzy coraz chętniej wpuszczają na plan wiotkie tancerki, wierząc, że każdy, nawet najmarniejszy scenariusz zyska w oczach widza, gdy w tle dogorywającej akcji pojawią się pląsające śnieżynki, łabędzie, czy cukrowe wróżki. Niewątpliwie mają rację. Choć dla wielu z Was balet to prehistoryczny, wymarły gatunek tańca, to jednak wiele tytułów zyskało uznanie widzów właśnie dzięki zgrabnie wplecionej w tło sztuce baletowej. Filmów nawiązujących do tańca klasycznego jest całkiem sporo, ale tych naprawdę wartych uwagi zaledwie kilka...

niedziela, 1 lutego 2015

To już trzy lata!


Moje życie składa się z samych małych - wielkich rewolucji, kryzysów, niespodzianek i nagłych zwrotów akcji, o których podobno potrafię opowiadać z dużą dozą autoironii. To dobrze. Gdyby nie wrodzony sarkazm, załamałabym się już z milion razy, a tak, raczę znajomych bogatymi w szczegóły historiami wziętymi - o zgrozo - z mojego własnego życiorysu... Przy którejś okazji, kiedy opowiadałam K o kolejnym z moich burzliwych związków, który skończył się zanim w ogóle się rozpoczął, stwierdziła, że bez dwóch zdań powinnam zacząć prowadzić bloga. 

niedziela, 25 stycznia 2015

Głosy Pamano


Czasem dochodzę do wniosku, że miłość do książek, to jedna z najgorszych rzeczy, jakie przytrafiły mi się w życiu. O ile byłoby ono łatwiejsze, gdybym TAK bardzo nie przeżywała wszystkiego, co czytam. Bo moja fascynacja literaturą oznacza dużo więcej niż zwykłe czytanie. Pochłaniając kolejne lektury, przywiązuję się do każdego z bohaterów, cierpię razem z nimi, wchodzę w ich skórę, w ich rzeczywistość. Nazwałabym to czytaniem destrukcyjnym, bo kontemplacja literatury często autentycznie mnie boli. 

niedziela, 18 stycznia 2015

Mężczyznom mojego życia


Grudzień, późne popołudnie. Za oknem piękny widok na zalane deszczem Aleje Jerozolimskie. Razem z D niespiesznie kontemplujemy smak doskonałej kubańskiej kawy zaparzonej w doskonałym włoskim ekspresie. Borysek, uroczy, tłuściutki potomek D i jej męża, siedzi grzecznie w kojcu, całkowicie zaabsorbowany wielką pluszową żyrafą i toczy ze sobą monolog w zupełnie dla nas niezrozumiałym języku. Korzystając z tej rozkosznej chwili spokoju, pochłaniamy czekoladowe ciastka, narzekamy na swoje życie, jednocześnie podkreślając, że w gruncie rzeczy nie jest wcale takie złe.