Ostatnio doszłam do wniosku, że notatniki regulują całe moje życie. Bez zapisywania czegokolwiek zginęłabym pewnie, przepadła w bałaganie swoich myśli... Notuję od kiedy nauczyłam się pisać i zawsze, ale to zawsze mam pod ręką jakiś notatnik. A właściwie, zapiśnik, bo tak je nazwałam, przyzwalając sobie tym samym na bardzo spontaniczny, nieformalny i często niedbały styl zapisywania.
piątek, 6 grudnia 2013
czwartek, 5 grudnia 2013
Podaj dalej
To nieprawda, że ludzie nie czytają gazet. I bzdurą jest, że pisanie listów to przeżytek. Okazuje się, że prasa służy dziś wyższym celom - za jej pośrednictwem, ludzie w XXI wieku komunikują się ze sobą. Dziwne? Dziwne... W końcu Facebook, Twitter, tanio do wszystkich, Skype, który był jest i będzie za darmo. No więc, po co nam prasa? Cóż, może nowoczesne społeczeństwo zatęskniło za romantycznym klimatem minionych czasów, za szelestem papierowych stron i za krótkimi, pozornie nic nie mówiącymi wiadomościami z zawoalowanym, erotycznym podtekstem... Jednak nie tylko o seksie ludzie listy piszą. Ktoś zgubił psa, ktoś inny chłopaka, ktoś ma urodziny, ktoś chce tylko podziękować, a inni po prostu się zakochali...
poniedziałek, 4 listopada 2013
Pokój bez drzwi i okien, czyli nasze życie na Facebooku
- Jestem samotna jak pies. Nie patrz tak, to prawda. Czasem nie mam się do kogo odezwać. Nikt mnie nie rozumie. Mam 1500 znajomych na Facebooku, ale jakbym nagle zginęła w wypadku samochodowym, założę się, że nikt by za mną nie płakał...
poniedziałek, 21 października 2013
Zbyt wiele szczęścia
- I nie ma już budki z warzywami, w której babcia zawsze robiła zakupy... Stała tam kiedyś taka zielona budka. Nie mam pojęcia, gdzie dokładnie, ale jestem pewna, że stała. Wiesz, dlaczego ją zapamiętałam? Bo jak byłam mała, wyjątkowo nie znosiłam zakupów. Uwielbiałam za to „okrąglak” - mały plac za samem przy ulicy Szaserów. Pamiętasz to miejsce? Nie ma już tego placu. I nie ma już samu. Postawili tam supermarket.
poniedziałek, 7 października 2013
Indiańska jesień
Jesień to moja ulubiona pora roku. Co prawda, wcześniej mówiłam tak też o zimie, wiośnie i lecie, ale całkiem niedawno odkryłam, że jesień bije pozostałe pory roku na głowę, bo ma w sobie je wszystkie po trochu. Jesień zwykle zaczyna się latem, a potem jeszcze długo je udaje. Jesienne poranki są tak chłodne i mroźne, że czasem można pomylić jesień z zimą. Pierwsze jesienne dni są jeszcze ciepłe, słońce przyjemnie grzeje w twarz i aż chce się zdjąć płaszcz i sweter - zupełnie jak wiosną. Krótko mówiąc, jesień ma w sobie zdrową równowagę, której innym porom roku tak brakuje.
czwartek, 26 września 2013
Duże dzieci
Ktoś mi kiedyś powiedział, że szczęśliwi ludzie nigdy nie dorastają w stu procentach - przez całe życie pielęgnują w sobie dziecko. Wtedy szybko zapomniałam o tej cennej wskazówce, bo bardzo, bardzo chciałam być już dorosła. Z tamtej perspektywy dorosłe życie jawiło mi się niczym baśniowe Eldorado i aż przebierałam nogami, żeby wreszcie móc doświadczyć cudu dorosłości.
niedziela, 22 września 2013
Empatia - poradnik dla zdezorientowanych
Im jestem starsza, tym bardziej wszystko mnie wzrusza. Z tą różnicą, że dawniej rozczulałam się głównie nad sobą, a teraz pretekstu do płaczu szukam w otaczającym mnie świecie. Nie muszę szukać daleko, niestety. Wokoło jest tyle powodów do płaczu, że w zasadzie mogłabym płakać no stop. Lubię sobie czasem popłakać. Płaczę, jak mnie ogarnia ślepa furia, płaczę z bezsilności, czasem z bólu, z tęsknoty, ze współczucia i z żalu. Teraz nauczyłam się, że żeby płacz był naprawdę satysfakcjonujący i ożywczy dla osoby płaczącej, trzeba wybrać naprawdę doby moment, okazję, podniosłą chwilę. Nie usiłuję robić z siebie ckliwej bohaterki, chlipiącej za każdym razem, kiedy w wiadomościach widać głodujące dzieci, wojny, tragedie, kataklizmy, morderstwa. To straszne, ale czasem słuchając nowych sensacyjnych wieści po prostu nic nie czuję, a płacz jest ostatnią rzeczą, na jaką mam ochotę. O co chodzi? Może za dużo tych tragedii wokoło? Może natłok przerażających informacji sprawił, że wszyscy na nie zobojętnieliśmy, nie są już takie przerażające..
niedziela, 15 września 2013
The best things in life are free
poniedziałek, 2 września 2013
Going green
Jesteś tym, co jesz - to oklepane hasło autorstwa doktor Gillian McKeith wbrew pozorom kryje w sobie dużo prawdy. Nie jestem fanką literatury pani McKeith, ani w ogóle żadnych dietetyków którzy w swoich kolejnych fenomenalnych książkach nawołują do zamykania lodówek na cztery spusty, detoksów, głodówek czy też - o zgrozo - dietetycznych posiłków w proszku. W świecie dietetyki dzieją się straszne rzeczy, a my zapłacimy za to wkrótce... Żyjemy w czasach skrajności - z jednej strony naukowcy grożą nam palcem, pokazując mrożące krew w żyłach statystyki, obnażające skutki obżarstwa, otyłości i spustoszeń, jakie w naszych organizmach wywołuje wysoko przetworzone jedzenie. Z drugiej strony, 90% codziennie spożywanych przez nas produktów to żywność konserwowana, utrwalana, sztuczne zagęszczona i ulepszona, naszpikowana konserwantami... Pytacie, co z tego, skoro dobrze smakuje i nie trzeba się męczyć, żeby ją zdobyć? Cofnijmy się do początku - Jesteś tym, co jesz...
niedziela, 1 września 2013
Pocztówka z wakacji
Drogi M,
Lato dobiega końca i jak co roku coś we mnie krzyczy, żeby zatrzymać i zachować na zimowe, chłodne dni jakąś malutką cząstkę wakacyjnego klimatu. W feworze zajęć i obowiązków lato minęło mi niepostrzeżenie. Mimo to mój kalendarz nadal twierdzi, że jest lipiec, na komodzie leżą słomkowe kapelusze, a biurko tonie w oceanie zdjęć, książek i typowo letniej biżuterii. Tu czas się zatrzymał. W kuchni stygną naleśniki z malinami, w oknie promienie słoneczne tańczą na firance. Jest lato, jeszcze trochę go zostało. Powtarzam to za każdym razem, gdy ktoś każe mi założyć sweter. Jesień? Kiedy? Już?! Nie, nie przyjmuję tego do wiadomości.
poniedziałek, 12 sierpnia 2013
Surprise me city!
poniedziałek, 5 sierpnia 2013
Pseudonim - schizofrenia pisarza
piątek, 26 lipca 2013
Płacz, którego nie słychać
Kontrowersje związane ubojem rytualnym - ten temat każdego roku pojawia się w mediach, jak refren monotonnej piosenki. Chciałam być oryginalna i przemilczeć temat okrutnej śmierci, o której grzmią wszyscy, ale tak się składa, że znam świetny sposób na rozwiązanie dylematów zarówno etyków, jak i dziennikarzy oraz rządu. Może zamiast zastanawiać się nad tym, jak zabić, żeby nie bolało, lepiej nie zabijać w ogóle?
niedziela, 21 lipca 2013
Podróże do wnętrza siebie
Uwielbiam podróżować. Żeby od razu rozwiać wszelkie domysły na temat moich turystycznych podbojów, przyznam się wprost - nie było ich zbyt wiele. Nie jestem podróżnikiem, ani nawet zapaloną turystką. W przeciwieństwie do większości znanych mi osób, ja zawsze podróżuję po coś, a nie przy okazji. Muszę mieć pretekst, albo bardzo ważny powód. Ponieważ generalnie reprezentuję typ osadniczy, nie szukam szczęścia na drugim końcu świata, bo poza drobnymi mankamentami, moje własne, lokalne szczęście w zupełności mi odpowiada. Czasem jednak coś się dzieje, albo właśnie nie dzieje się nic i nagle pod wpływem dziwnego impulsu pakuję torbę i ruszam przed siebie.
wtorek, 9 lipca 2013
Ballada o dobrym dziwkarzu
Ta recenzja musiała powstać, żebym raz na zawsze wyrwała się z transu, w jakim się znalazłam po lekturze "Morfiny". Tekst jest podsumowaniem mojej burzliwej "relacji" z autorem, fabułą, a może też i z głównym bohaterem. Choć już sam fakt, że ta książka wstrząsnęła mną tak bardzo, jest wystarczającą rekomendacją. Pół roku temu powieść została uhonorowana Paszportem Polityki. Od tego czasu zainteresowanie zarówno książką, jak i samym autorem, nie zmniejszyło ani trochę...
poniedziałek, 8 lipca 2013
Debiutanci
Często sobie myślę, że powinnam urodzić się w czasach, gdy kołatka do drzwi była zaawansowanym technicznie wynalazkiem. Cierpię na dziwną awersję do wszystkiego, co nowe, innowacyjne, przedpremierowe. Na nowości reaguję z dużym opóźnieniem i najczęściej wtedy przestają już być nowościami. Kiedy ja się cieszę, że jakiś serdeczny człowiek stworzył tablet żebym nie musiała już przez pół świata targać laptopa, wszyscy obeznani z techniką ludzie dawno przyjęli ten fakt za coś oczywistego. Dziś tablet podnieca równie mocno jak sokowirówka - oto brutalna prawda. To właśnie dowód, że albo świat pędzi zbyt szybko, albo ja nie nadążam. I obawiam się, że to drugie.
poniedziałek, 1 lipca 2013
Kiedyś nie występuje na osi czasu
Kto kiedykolwiek zapuszczał się wgłąb warszawskiej Pragi, wie że życie w tym miejscu płynie własnym torem. Od dwudziestu pięciu lat obserwuję praską mentalność i nie przestaje mnie zachwycać. Praga jest pełna kontrastów. Tu równolegle egzystuje skrajna bieda i ostentacyjne bogactwo, "porządni" ludzie i margines, bezbarwni, posępni Polacy i roześmiani cudzoziemcy. Praga jest i byle jaka i oryginalna zarazem. Prosta i wyjątkowa w swojej prostocie. Prostolinijna i absurdalna. Nigdy nie zaprzeczałam, że to moje miejsce. Podziwiam praską dumę. Zawsze na uboczu, nigdy nie zabiegała o uwagę. Praga na mapie Warszawy jest samotną wyspą, mniejszością etniczną. Praga jest wielką indywidualistką.
piątek, 21 czerwca 2013
Prawdziwi "Męszczyźni"
Już od jakiegoś czasu zbierałam się, żeby napisać szczerze o facetach, ale zawsze w głowie pojawiały się tematy łatwiejsze, więc ten odkładałam na półkę, na później. Inspiracja przyszła znienacka i dość dziwnych jak na temat męskości okolicznościach...
środa, 19 czerwca 2013
Towarzyszka Panienka
Porządek w szafie to porządek w życiu. Głęboko w to wierzę, dlatego raz na kwartał, a czasem nawet częściej robię generalny remanent w swojej garderobie, tzn. wywalam wszystko na podłogę i wkładam z powrotem, tyle że pięknie złożone. Część z tych łachów nie powinna tam trafiać ponownie, ale nie mam w sobie dość siły, żeby przyznać, że większość moich ubrań jest niestety dysfunkcyjna - za małe, za krótkie, za szerokie, za wąskie - jakby nie moje, a przecież kupione na trzeźwo.
poniedziałek, 3 czerwca 2013
Suma wszystkich wspomnień
Ostatnio dość często myślę o swoim dzieciństwie. Lubię sobie przypominać różne zabawne sytuacje, małe -wielkie dylematy zapłakanej sześciolatki, ważne momenty, ulubione miejsca, własne, dziwaczne wyobrażenia. Mój dziecięcy świat pachniał truskawkami, trawą spaloną słońcem, wakacyjnym, morskim powietrzem. Był dużo lepszy, niż jest obecnie, to bez dwóch zdań.
poniedziałek, 20 maja 2013
Codziennik
Niedziela to wbrew pozorom, bardzo pracowity dzień. Prawie każdą z minionych niedziel spędziłam na robieniu tego, czego nie zdążyłam zrobić w ciągu całego tygodnia, bo sześć dni to dla mnie zdecydowanie za mało.
środa, 15 maja 2013
Amazing Top Model
poniedziałek, 13 maja 2013
Pudełko pełne herbatników
środa, 8 maja 2013
Dziewczyna z zapałkami
piątek, 26 kwietnia 2013
Jestem hejterem
Z pewnym zdumieniem odkryłam całkiem niedawno - dzięki wszechstronności tematycznej portalu Onet.pl - facebookowy profil Stokowskich."Wzorowa" rodzinka liczy czworo osób: szczęśliwe do wyrzygania małżeństwo oraz dwójkę dzieci. Są obywatelami Europy, mieszkają na Białołęce, kupują na eko - bazarach i głosują na PO. I, rzecz jasna, nie istnieją.
poniedziałek, 15 kwietnia 2013
Wiosenna burza
Nadeszła wiosna i jest to jeden z wielu powodów, żeby wreszcie coś napisać. Zimowa aura zamroziła pomysły na lekkie i pogodne teksty, bo z nastrojem jak z pogodą i tu jest właśnie zasadniczy problem. Weekend spędzony na dreptaniu po Łazienkach nastroił mnie optymistycznie, skłonił do refleksji nad cudami przyrody i na dobre zabił zimową stagnację. W tym optymistycznym nastroju zaczynamy nowy sezon.
poniedziałek, 18 marca 2013
Praktykanci roku
Jakiś czas temu wylewałam frustracje na temat fatalnej sytuacji na rynku pracy i zerowych perspektyw dla młodych zdolnych ludzi. To miał być tylko jeden, pojedynczy i zupełnie przypadkowy tekst, jednak materiałów i źródeł inspiracji jest tyle, że chyba powstanie cały cykl... Było już o frajerach - freelancerach, teraz pora wziąć na tapetę wiecznych praktykantów.
sobota, 2 marca 2013
"Być jak płynąca rzeka" i inne banały
niedziela, 17 lutego 2013
sobota, 9 lutego 2013
Ruch wkurwionych
Za długo byłam miła. Żyłam sobie w jakiejś hermetycznej bańce wypełnionej gazem rozweselającym, uśmiechałam się od ucha do ucha i zapewniałam wszystkich, że u mnie świetnie. Wszystko jednak ma swoje granice - optymizm i sympatyczne usposobienie, jak się okazuje, także. Bańka pękła, gaz wyleciał, uśmiech spełzł mi z twarzy. Co tam u mnie? Jestem wkurwiona i mam milion powodów, Panie Premierze.
środa, 2 stycznia 2013
Szopka
Nie przepadam za Sylwestrem, ale Nowy Rok lubię bardzo. Zwykle pierwszego stycznia życie na Ziemi zamiera, żeby obudzić się na mega kacu około piątej po południu, ale ja, pełna energii i zapału do działania, wstałam skoro świt, bo aż o jedenastej. Nowy Rok to idealny czas na generalne porządki w życiu. Nie wiem jak Wy, ale ja mam pełne ręce roboty. Zaraz po sturlaniu się z łóżka i wypiciu wszystkich domowych zasobów Nałęczowianki, zjadłam pożywne, wysokobiałkowe i kacobójcze śniadanie, żeby następnie z trzeźwym umysłem zabrać się za naprawianie świata.
Subskrybuj:
Posty (Atom)