Szorty, bluza, ciężkie wojskowe buty, włosy ostrzyżone na "chłopaka"... Kto, tak jak ja, dotąd identyfikował Danutę Stenkę z ultrakobiecymi kreacjami aktorskimi, ten zapewne zdziwił się bardzo, widząc na scenie aktorkę w roli hardej baby, co żadnej bomby się nie boi. Proszę nie zrozumieć mnie źle - moje zdumienie było w pełni pozytywne. Nie każda artystka dałaby sobie ogolić głowę prawie na zero. Nie każda artystka z tak zaskakującą lekkością wcieliłaby się w rolę tak daleką od ogólnie przyjętej kobiecości - mimo, że tytułowa Courage jest przecież kobietą i matką...
"Courage" po francusku znaczy odwaga. Matka Courage jest faktycznie postacią wyjątkowo odważną i niezłomną. Tak bardzo niezłomną, że momentami wydaje się być wyzuta z wszelkich emocji. Nie należy jej jednak oceniać zbyt pochopnie. Pamiętajmy, że akcja spektaklu toczy się w nieznanej nam przyszłości, w czasie trzydziestoletniej wojny religijnej. Ciągłe niebezpieczeństwo i nieustanna mobilizacja do działania zmieniły bohaterkę w automat działający w zależności od zaistniałych okoliczności. Bardzo poruszająca i boleśnie szczera jest postać Matki Courage. W rzeczywistości wojennej ta kobieta usilnie stara się żyć na peryferiach działań zbrojnych, tuła się po świecie w poszukiwaniu spokoju. Ale wojna trwa nieprzerwanie od wielu lat i przez ten czas zdążyła już wsiąknąć w psychikę jej mimowolnych uczestników. W stanie permanentnego niepokoju ludzkie wartości zmieniają się diametralnie. Chęć bycia wielkim bohaterem zostaje zredukowana jedynie do pragnienia przeżycia.
Bertolt Brech bardzo dosadnie pokazał w "Matce Courage..." swoją głęboką pogardę dla wojny. Pompatyczne teorie o roli konfliktu zbrojnego jako jedynego skutecznego narzędzia do porządkowania świata, które w początkowych scenach głosi żołnierz zajmujący się rekrutacją do szeregów wojskowych, zostają brutalnie obalone wraz z dalszym ciągiem wydarzeń. Ci, którzy w tę wojnę wierzyli całym sercem, którym "jedynie słuszna sprawa" zamroczyła umysł, najwięcej chyba stracili. Wojenny demon oszczędza przezornych, ostrożnych i pokornych, a każde zuchwałych, przekonanych o własnej nietykalności. Brecht podważa także absurdalną wiarę w to, że miarą człowieka jest jego waleczność. Teoria stawiająca na piedestale mężczyzn wojowników, mająca w pogardzie tych, którzy się w wojnę nie angażują (kobiety, dzieci, starcy, Żydzi) - nazywająca ich "ludzkimi zwierzętami" - w starciu z historią o Matce Courage traci jakikolwiek sens (choć śmiem wątpić, czy jakikolwiek sens kiedykolwiek jej przyświecał). Autor zza pleców swych bohaterów zdaje się wołać: "Oto wasi wielcy wojownicy, pełni chwały i człowieczeństwa! Zabijają, plądrują i niszczą, co popadnie. Doprawdy, postawa iście bohaterska"...
#1 Mercedesem przez pole minowe
Prawdziwymi bohaterami wojny opisywanej przez Brechta są w istocie zwykli, przeciętni ludzie. Bo przecież nadludzką trzeba mieć w sobie siłę, by przeciwstawić się temu niszczycielskiemu żywiołowi, by każdego dnia holować siebie i najbliższych przez wojenne piekło. Widać w tym utworze pochwałę prostoty i skromności, która nie chce w żaden sposób stawać w szranki w zuchwałą wojenną pychą. Matka Courage jest typową przedstawicielką idei przeciętnego życia, na uboczu wszelkich militarnych awantur. Każdy jej dzień wygląda tak samo, bez względu na to, czy się gdzieś pali, czy gdzieś coś wybucha. Wraz z trójką swych dzieci kobieta przemierza opanowane wojną tereny w poszukiwaniu potencjalnej klienteli. Wyjaśnijmy od razu, że Courage podczas wojny trudni się handlem obwoźnym, a w swym rozklekotanym aucie trzyma najróżniejsze rupiecie, które bolesny deficyt przeobraził w bezcenne skarby. Wrodzony spryt i zmysł do interesów umożliwiły jej i jej dzieciom w miarę godną egzystencję w okresie rynkowego marazmu. Oto prawdziwa bohaterka - zdaje się mówić Brecht z kart swego dzieła. Prawdziwym heroizmem jest wojenna tułaczka w poszukiwaniu lepszego życia.
Choć Bertolt Brecht zapewne nie miał tego w swoim zamiarze, jego dzieło można rozpatrywać w kategorii wojny widzianej oczami kobiet. Oprócz niezłomnej Courage, mamy tu przecież jeszcze Ivette, rozrywkową damę do towarzystwa, której wojna dostarcza klientów z najróżniejszych frontów. Mamy też Kattrin, niemą córkę Courage - postać chyba najtragiczniejszą ze wszystkich przedstawionych w sztuce. Na twarzy tej dziewczyny widać całe zło, jakie może człowiekowi wyrządzić wojna. Maluje się na niej strach, ból po stracie braci, krzywda fizyczna i cierpienie psychiczne - najgłębsza rana, która nigdy się nie goi.
#2 Jarmark Europa
Handel, jakim trudni cię w czasie wojny zaradna Matka Courage, może być dla krytyków Brechta przedmiotem długich i zażartych sporów o podwójną moralność głównej bohaterki. Courage z jednej strony gardzi wojną i nienawidzi jej, z drugiej jednak przecież na wojnie zarabia. W czasie konfliktów zbrojnych na wagę złota jest wszystko - i kura na obiad, i pas ze sprzączką, i palto, i wódka. Ogromny deficyt w zaopatrzeniu pozwala sprytnej handlarce manewrować cenami, jak jej się żywnie podoba. Wojenne braki są dla Courage zbawieniem, wojenny kres oznaczałby dla niej upadek, bo kto w czasie pokoju kupi wszystkie te buble, za które kobieta w czasie wojny liczy sobie tak drogo? Niszczycielska wojenna siła zabiera jej dzieci, a jednak wojna w rezultacie zdaje się być jedynym środowiskiem, w którym Courage potrafi funkcjonować.
Zanim jednak wydamy o bohaterce pochopne osądy, warto przyjrzeć się jej sytuacji z drugiej strony. Courage wcale się o wojnę nie prosiła. Bezwzględna rzeczywistość, jaką zastała nasza bohaterka, zmusiła ją do ruszenia się z miejsca i podjęcia jakichkolwiek działań. Skoro wojna od lat panoszy się nieproszona, trzeba zacząć sobie z nią radzić, nauczyć się z nią egzystować i na niej zarabiać. Postawienie Matki Courage w roli hieny dorabiającej na nieszczęściu innych, byłoby grubą niesprawiedliwością. Ta kobieta jedynie pragnie przeżyć, a nie od dziś wiadomo, że żeby przetrwać na wojnie, trzeba myśleć o sobie.
Inną kwestią jest fakt, że wojna stała się dla Courage sposobem na życie. Wojenna rzeczywistość wrosła w psychikę bohaterki tak bardzo, że kobieta sama już nie wie, czy pragnie pokoju tak bardzo, jak reszta świata, czy raczej jest on ostatnią rzeczą, której by chciała. Jest coś prawdziwego w stwierdzeniu, że wojna porządkuje świat, uczy ludzi rygoru i stawia ich w szeregu. Życie Courage było w czasie wojny doskonale uporządkowaną rutyną. Stary mercedes - środek transportu, dom i miejsce handlu - stanowił w miarę stabilny grunt i wyznaczał rytm dnia. Każdy dzień Matki Courage mijał na interesach, dbaniu o potomstwo, rąbaniu drewna i poszukiwaniu pożywienia. Były to czynności trudne i zdecydowanie niekobiece, ale tam gdzie hula wojna, kobiecość zostawiamy w szafie. Jak otrząsnąć się z tej wojennej rutyny i przystosować do nowego, stabilnego i bezpiecznego świata? Co ma począć ze sobą człowiek, którego przez ostatnich trzydzieści lat pochłaniała walka o życie? Czy nie jest tak, że ludzie żyjący wojną, w czasie pokoju stają się całkowicie bezużyteczni?
#3 Wojna znaczy samotność
Matka Courage przegrywa wojnę stopniowo i bardzo dotkliwie. Mimo walki o byt, kobieta każdego dnia traci coś cennego, każdego dnia los zadaje jej bolesne ciosy po których trudno podnieść się z ziemi i ruszyć w dalszą drogę. Zimna krew, z jaką Courage przyjmuje do wiadomości wieści o śmierci pierwszego syna, to tylko poza - w rzeczywistości ta strata jest początkiem końca naszej bohaterki. Courage z każdym dniem coraz wyraźniej dostrzega, że ta poczciwa wojenka, która dotąd ją żywiła, tak naprawdę zabrała jej wszystko.
Spektakl w reżyserii Michała Zadary jest nie tylko ponurym portretem wojennych spustoszeń. To także bardzo wnikliwe studium psychologiczne kobiety postawionej w sytuacji ostatecznej, w obliczu zła, na które nie może nic poradzić. Rozpaczliwej bezsilności, z jaką bohaterka przyjmuje kolejno spadające na nią tragedie, nie da się już zakryć surowym pragmatyzmem. Pokazuje to wyraźnie scena, gdy Courage spostrzega Kattrin pobitą i zgwałconą. Choć kobieta ze wszelkich sił pragnie ukryć szok, żal i furię, bagatelizując napaść Kattrin i zwracając uwagę na sprawy związane z interesami, widać wyraźnie wewnętrzny szał, jaki szaleje w jej głowie i sercu.
Bohaterka, z jaką przyszło się mierzyć Stence, jest postacią bardzo trudną i złożoną. Niby wyrachowana, ale jednak czuła i kochająca. Niby postrzega świat mechanicznie, a jednak najważniejsze jest dla niej dobro dzieci. Niby wojna ją karmi, a jednak boi się, że może odebrać jej bliskich. Matka Courage ma wiele twarzy, a Stenka pokazała na scenie każdą z nich i tym samym osiągnęła tą rolą poziom mistrzowski.
Na wyjątkowo gromkie owacje zasługuje Barbara Wysocka - jako Kattrin wypadła zachwycająco. Postać bezbronnej dziewczyny - podporządkowanej wojnie, stłamszonej i wykorzystanej przez męski świat - w wykonaniu tej młodej aktorki wywołała we mnie niesamowicie silne emocje, od palącego gniewu, po głęboki smutek. Choć artystka miała rolę niemą, wyraźnie było jednak widać, jak wiele wysiłku włożyła w język złożony z min i gestów, którym posługiwała się Kattrin. Jestem pełna podziwu dla ogromnej wrażliwości i łatwości z jaką Barbara Wysocka poświęciła się tak wymagającej roli.
Godne uznania są także kreacje męskie - szczególnie postać Pastora, w jaką wcielił się Zbigniew Zamachowski, oraz rola Kucharza, którą bardzo przekonująco zagrał Arkadiusz Janiczek.
Wbrew powyższym rozważaniom, "Matka Courage i jej dzieci" to wcale nie jest sztuka o wojnie. To opowieść o wielkiej kobiecej sile, o niezachwianej determinacji w obliczu nieszczęść, na które człowiek nie ma wpływu. Wojna jest w tym utworze postacią drugorzędną. Wszak w utworze Brechta dominują przecież zwykłe kobiety - matki, córki, przyjaciółki, którym los nagle brutalnie plącze proste ścieżki życia. To bohaterki lubujące się w bezpiecznej przeciętności, która pewnego dnia ustępuje miejsca gwałtownej wojennej zawierusze. Wojna, ten nieproszony w ich życiu gość, zmusza je, by wbrew sobie stały się wojowniczkami. Nie mogę tego wiedzieć na sto procent, ale odważę się wysnuć wniosek, że to właśnie chciał uwidocznić Brecht, pisząc "Matkę Courage..." - tam, gdzie mężczyźni bawią się w wojenkę, okładając się karabinami i przyklejając sobie tytuły narodowych bohaterów, na boku toczy się prawdziwa, heroiczna walka kobiet - o żywność, o dach nad głową, o bezpieczeństwo najbliższych, o życie.
Zdjęcia, materiały - Teatr Narodowy:
www.narodowy.pl
Świetnie napisany artykuł. Jak dla mnie bomba.
OdpowiedzUsuń