W
scenariuszu afery podsłuchowej miały początkowo występować trzy kluczowe
postacie: dobry redaktor, źli, skorumpowani politycy i zdezorientowany premier,
dumający w iście hamletowskim stylu nad dalszym "być albo nie być"
obecnego rządu. Ale, jak można było się spodziewać, dramat w końcu przerodził
się w farsę. Taśmowy skandal obnażył przede wszystkim "kwiecisty"
język polityków, a także dwoistość poglądów niektórych z podsłuchiwanych
bohaterów. No i kompletny brak profesjonalizmu służb ABW, które w roli czarnego
charakteru zagrały lepiej, niż zamieszani w aferę ministrowie.
Najnowszy
numer Wprost zniknął z kiosków już w poniedziałkowy poranek. Pytania klientów
zaczynające się od "Czy
jest jeszcze...?", sprzedawcy ucinali krótkim "Nie ma i nie będzie".
Sylwester Latkowski pewnie pęka z dumy, ale do miana lidera opinii tygodnikowi
jeszcze daleko. Nie wystarczy zrzucić społeczeństwu pod nogi kilku śmierdzących
bomb, żeby uplasować się na samym szczycie. Czytelnictwo Wprost może i
poszybowało w górę, ale notowania redaktora naczelnego spadły w zawrotnym
tempie. W Polsce solidarność ma krótki termin ważności - w tym przypadku
wsparcie kolegów z branży osłabło już po dwudziestu czterech godzinach od
incydentu ze służbami ABW. Ci, którzy podczas "inwazji" na redakcję
Wprost stali za Latkowskim murem, w kolejnych dniach już skrupulatnie grzebali
w jego biografii, odsłaniając z nieskrywaną satysfakcją kolejne, niezbyt
pochlebne fakty z życia redaktora. "Całe środowisko
dziennikarskie jest przeciwko Panu" - te słowa Moniki Olejnik, wymierzone
w Donalda Tuska, pasują teraz bardziej do sytuacji Latkowskiego, niż do obecnej
pozycji polskiego premiera.
Rząd Tuska
otrzymał wotum zaufania i tym samym premier kolejny raz udowodnił, że
kondycja jego ekipy nie jest jeszcze tak bardzo nadwątlona. Donald Tusk już
nieraz dostawał mocne ciosy, po których podnosił się, otrzepywał i szedł dalej.
I tym razem taśmowa bomba nie wysadziła rządu w powietrze. Premiera poparło 237
posłów, w tym (były już, jak podkreślił z przekąsem Janusz Palikot) członek
Twojego Ruchu, kilku polityków niezrzeszonych, a nawet sam Jezus, pod postacią
posła Godsona. Nikt z obecnych nie zasnął w trakcie głosowania, co dodawało
jeszcze większej powagi całej sytuacji.
Afera
taśmowa rozczarowała, bo właściwie nic interesującego na tych taśmach nie ma.
Więcej emocji wzbudza styl wypowiedzi polityków, niż sama treść, a to, co każdy
z bohaterów miał do powiedzenia, odbiorcy w większości przypadków wiedzieli już
wcześniej - np. wątek emerytur, nad którym debatował były członek PO, Piotr
Wawrzynowicz: "Za
30 lat będzie kompletnie rozjeb...y system emerytalny. Nie będzie istniał w
takim sensie, jak dzisiaj istnieje. I wszyscy będziemy otrzymywać emeryturę 700
zł, 900, 1200, czyli taką, żeby przeżyć (...). Ameryki nie odkrył. Powiem
więcej, musi chyba zaktualizować dane, bo emerytury 700 zł to nie ponura wizja
przyszłości, ale codzienność wielu ludzi... W ogóle, wiara w polski system emerytalny
przypomina trochę wiarę w Zębową Wróżkę. Niby
wiadomo, że nie istnieje, a jednak każdy po cichu ma nadzieję, że coś mu
sypnie. Skoro jednak nawet politycy martwią się "przechu..wą emeryturą", to jest to ewidentny sygnał, że
fundusz już dawno szlag trafił i niedługo nawet 700 zł będzie sumą niebotyczną...
Afera zawsze ciągnie za sobą ofiary, ale w tym przypadku premier z
podsłuchanymi obszedł się nad wyraz łagodnie. Co prawda, taśmy doszczętnie
pogrążyły Nowaka, ale on już dano był jedną nogą poza partią, więc teraz po
aferze dostawił jeszcze drugą i ostatecznie wyleciał z PO. Nieznane są dalsze
losy ministra spraw wewnętrznych, Bartłomieja Sienkiewicza, który na długo
zostanie zapamiętany z pełnej barwnych epitetów rozmowy z prezesem NBP o
dalszych losach Polski, dymisji Rostowskiego i nowelizacji ustawy o NBP. Stwierdzenie: "Mamy dupę pogłębiającą się na poziomie budżetu państwa" można by
było rozwinąć także w kwestii dalszej kariery politycznej ministra
Sienkiewicza. Co prawda ten złożył już
dymisję, ale Tusk jej jeszcze nie przyjął. Premier
zdaje się też nie mieć problemu z faktem, że szef MSW prowadzi dochodzenie w
sprawie, w której sam jest na widelcu.
Taśma Radosława Sikorskiego wzbudza najwięcej kontrowersji, bo minister
spraw zagranicznych zaprzecza wszystkim swoim dotychczasowym ruchom na arenie
międzynarodowej. Dialog
Sikorskiego z Jackiem Rostowskim jest pełen głębokich przemyśleń, z których
robienie laski Amerykanom jest chyba tym najbardziej zapalnym, ale nawet rząd USA nie obraził się na
ministra tak bardzo, jak Polacy, za nazwanie ich Murzynami. Cytując samego
autora, "bullshit kompletny", za który jednak
Sikorskiemu na razie nic nie grozi, bo ma nadal silne poparcie u premiera.
Czasem mam wrażenie, że minister Spraw Zagranicznych musiałby rozpętać III wojnę światową, żeby
ostatecznie zlecieć ze stołka. Stwierdzenie, że "polsko-amerykański sojusz to
jest nic niewarty", to najwyraźniej jeszcze nie ten etap.
Afera dogasa na sejmowych korytarzach, ale dymi w prokuraturze. ABW chce
jak najszybciej zrzucić maskę złego policjanta i wejść w rolę prawego szeryfa.
Nadgorliwe służby przypuściły szturm na personel restauracji "Sowa i
Przyjaciele". Na razie na celowniku są manager lokalu i jeden z kelnerów,
ale gdyby to od prokuratora Seremeta zależało, siedzieć w imię dobra narodowego
poszliby wszyscy, łącznie ze sprzątaczką. Pod obstrzałem są też dwaj polscy
biznesmani, jeden z posłów PiS i rosyjska mafia. Dużo, jak na dwa tygodnie, ale
nasz system sprawiedliwości już tak ma, że albo nie robi nic, albo robi za
wiele. Na szczęście, dzięki temu Donald Tusk może spać spokojnie. Bo bez względu na to, czy za
podsłuchami stoi opozycja, złośliwi pracownicy restauracji, czy kaukaskie
niedźwiedzie, ABW czuwa i w razie potrzeby zamknie wszystkich.
Premier chodzi pewniej, w pozycji wyprostowanej i już żaden z
uszczypliwych dziennikarzy nie pyta go, kiedy poda się do dymisji. Media znowu
patrzą na Tuska przychylniejszym okiem i tylko patrzeć, kiedy Monika
Olejnik wykrzyknie: "Całe
środowisko dziennikarskie jest z Panem!". Spektakl dobiega końca - tak się w murzyńskiej Polsce gasi
afery. Bullshit kompletny? Może i tak, ale jaki skuteczny. Kurtyna w dół.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz