poniedziałek, 21 września 2020

Chłopami być, czy panami? "Nad Niemnem" w Teatrze Osterwy


Laurka dla bohaterów powstania, ckliwe romansidło, czy może... skuteczny lek na bezsenność? O Nad Niemnem Elizy Orzeszkowej krążą różne opinie, najczęściej nie mające nic wspólnego z rzeczywistością. Najnowsza inscenizacja na scenie Teatru im. Juliusza Osterwy w Lublinie ma szansę odczarować złą passę jednego z najsłynniejszych dzieł epoki pozytywizmu. 

Nad Niemnem nie ma dobrego PR-u, a szkoda. Złośliwi twierdzą, że gdyby z całej, liczącej prawie 400 stron powieści usunąć poetyckie opisy przyrody, utwór ten objętością dorównywałby cieniutkim nowelom Prusa i Sienkiewicza, do których nawiasem mówiąc młodzież także nie pała przesadnym entuzjazmem. Fakt, wielostronicowe wzmianki o szemrzących strumykach, szumiących drzewach i księżycowej poświacie mogą trochę zniechęcać co niektórych sceptyków, ale warto zaznaczyć, że autorka równie dużo uwagi, co pogodzie i patkom, poświęcała także zmiennej naturze ludzkiej. Barwne sylwetki bohaterów reprezentujących różne warstwy społeczne XIX-wiecznej Polski, to bez wątpienia ogromna siła twórczości Orzeszkowej. Nie powinniśmy także ignorować przesłania płynącego z kart jej powieści. Miłość i braterstwo ponad podziałami - brzmi znajomo, prawda? Oczywiście, dawniej przyczyny rozłamów społecznych były nieco inne, niż dziś, ale hasła nawołujące do wzajemnego szacunku i tolerancji zawsze będą wywoływały duże emocje - nieważne, czy chodzi o szacunek do chłopów pańszczyźnianych, imigrantów, czy społeczności LGBT. 

Spektakl Nad Niemnem w adaptacji Huberta Sulimy, którego reżyserii podjął się Jędrzej Piaskowski, miał trafić do repertuaru Teatru Osterwy już w marcu, ale pandemia skutecznie pokrzyżowała realizatorom plany. Przyznaję, czekałam na ten tytuł z ogromną niecierpliwością. Nie wiedziałam, czego spodziewać się po młodym duecie twórców, ale miałam cichą nadzieję, że przedstawią tę historię tak, jak ją Orzeszkowa stworzyła. Panowie mnie bardzo pozytywnie zaskoczyli pomysłem i realizacją tej sztuki. Nad Niemnem na deskach Teatru Osterwy to piękne, świetnie zagrane przedstawienie, które nie ma w sobie ani grama pompatyczności. Piaskowski i Sulima postanowili trochę pobawić się Orzeszkową, żartując z licznych wad i słabości jej bohaterów. "Obrazy z czasów pozytywizmu", jak wdzięcznie tytułują swój spektakl twórcy, są nakreślone lekką, nieco komiksową kreską. Zapomnijcie o nużących opisach gęstych borów i szumiących brzóz. Jest barwnie, momentami bardzo śmiesznie (!) i zdecydowanie nie nudno. 




Trudność w kreowaniu inscenizacji wielkich dzieł literatury polega między innymi na tym, że ciężko zaskoczyć widza dobrze znaną treścią sztuki. W przypadku Nad Niemnem twórcy dokonali rzeczy niebywałej - przedstawili tę historię w ciekawy, humorystyczny i niestandardowy sposób, przywracając XIX-wiecznej powieści nową, świeżą energię. Tą energią artyści wypełniają momentami pustą sceniczną przestrzeń, dzięki czemu widz bez problemu jest w stanie wyobrazić sobie otaczające bohaterów piękno natury, które z takim zapałem opisywała Orzeszkowa. Na przykład pierwszą ze scen, kiedy Justyna Orzelska (Justyna Janowska) i Marta Korczyńska (Marta Ledwoń) wracają z kościoła, aktorki grają na schodach, przed spuszczoną kurtyną. Ascetyczne otoczenie potęguje gorzki wydźwięk rozmowy pomiędzy młodą panną u progu życia, a jej podstarzałą ciotką, która przegapiła swój moment szczęścia. 

Uroczystość imieninowa u Emilii Korczyńskiej (Edyta Ostojak) ma już jednak znacznie bogatszą oprawę. Przepych, puste rozmowy o niczym, powierzchowne gesty, którymi każdy z uczestników chce zamaskować swoje prawdziwe intencje - oto właśnie dom Korczyńskich, wraz z jego równie powierzchownymi właścicielami. Już w trakcie imprezy widzimy przepaść światopoglądową pomiędzy starym, egocentrycznym pokoleniem, a generacją młodych, energicznych społeczników, którą w utworze reprezentuje Justyna i Witek (Michał Czyż). Nad Niemnem to w ogóle pieśń ku chwale młodych, choć często o tym zapominamy, skupiając się niepotrzebnie na akcentach patriotycznych i dawnych widmach powstania styczniowego. 




Dwór u Orzeszkowej symbolizuje gnuśność, stare, przestarzałe przyzwyczajenia, zepsucie, a także brak celu i perspektyw. Powiew świeżości i nowych idei płynie za to z zagrody Bohatyrowiczów - sąsiadującego z Korczyńskimi rodu zubożałej szlachty. Rodzinę, która od wieków pracuje fizycznie, Orzeszkowa postawiła za wzór i nadzieję przyszłości. Styl życia sąsiadów bardzo pociąga korczyńską młodzież, która zapoczątkuje wkrótce szereg zmian w życiu obu klanów. W przypadku Witka siłą napędową rewolucji będzie pociąg do reform, a w przypadku Justyny - pociąg do Jana Bohatyrowicza. Ale liczy się skutek, a ten dzieci osiągnęły bez dwóch zdań. Pojednanie skłóconych rodzin, poprawienie bytu chłopów, chęć wzajemnej pracy - oto, czemu przyklaskiwała Eliza Orzeszkowa i inni pisarze jej epoki. Tylko jęczącej Emilii Korczyńskiej i zepsutego do cna Zygmunta zrewolucjonizować się pisarce nie udało - widać, wiedziała, że niektóre przypadki są niereformowane...




Nad Niemnem na scenie Teatru Osterwy to galeria wspaniałych postaci, od których trudno oderwać wzrok. Każda kreacja to prawdziwy majstersztyk - od głównych bohaterów, aż po role epizodyczne. Edyta Ostojak w roli nadwrażliwej Emilii Korczyńskiej, Włodzimierz Dyła wcielający się w seniora rodu, Benedykta Korczyńskiego, Jolanta Rychłowska jako Andrzejowa Korczyńska, Jolanta Deszcz-Pudzianowska w roli Marii Kirłowej, Przemysław Gąsiorowicz jako Anzelm Bohatyrowicz, Paweł Kos w roli Teofila Różyca oraz Daniel Salman jako Zygmunt Korczyński dali popis aktorstwa na najwyższym poziomie. 

Ale największe brawa należą się przede wszystkim młodym aktorom, do których tego wieczoru należała scena i którym poświęcona jest ta historia. Justyna Janowska (Justyna Orzelska), Magdalena Zabel (Klotylda Korczyńska), Michał Czyż (Witold Korczyński) i Maciej Grubich (Jan Bohatyrowicz) zachwycali talentem, dojrzałością i charyzmą godną niejednego doświadczonego artysty. Młodzi doskonale wczuli się w nieco prześmiewczą konwencję przedstawienia i swobodnie bawili się swoimi rolami, wywołując wielokrotne wybuchy śmiechu na widowni. 




Trudno opisać emocje, jakie towarzyszyły tej pierwszej, postpandemicznej premierze na deskach Teatru Osterwy w Lublinie. Byłam wzruszona i zachwycona kunsztem jaki pokazali wszyscy artyści, ale także samym faktem, że mogłam uczestniczyć w tym wydarzeniu i dzielić emocje i innymi widzami, co przecież przez tak wiele miesięcy było niemożliwe. Nad Niemnem w interpretacji Huberta Sulimy i Jędrzeja Piaskowskiego to piękne, przezabawne przedstawienie, które z pewnością zachwyci nawet najbardziej zagorzałych przeciwników Elizy Orzeszkowej. Zarówno artyści, jak i widzowie nie mogli wymarzyć sobie lepszego początku sezonu. 



fot. Natalia Kabanow, Malwina Majer

Materiały prasowe: Teatr im. Juliusza Osterwy w Lublinie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz