czwartek, 26 września 2013

Duże dzieci


Ktoś mi kiedyś powiedział, że szczęśliwi ludzie nigdy nie dorastają w stu procentach - przez całe życie pielęgnują w sobie dziecko. Wtedy szybko zapomniałam o tej cennej wskazówce, bo bardzo, bardzo chciałam być już dorosła. Z tamtej perspektywy dorosłe życie jawiło mi się niczym baśniowe Eldorado i aż przebierałam nogami, żeby wreszcie móc doświadczyć cudu dorosłości.

niedziela, 22 września 2013

Empatia - poradnik dla zdezorientowanych


Im jestem starsza, tym bardziej wszystko mnie wzrusza. Z tą różnicą, że dawniej rozczulałam się głównie nad sobą, a teraz pretekstu do płaczu szukam w otaczającym mnie świecie. Nie muszę szukać daleko, niestety. Wokoło jest tyle powodów do płaczu, że w zasadzie mogłabym płakać no stop. Lubię sobie czasem popłakać. Płaczę, jak mnie ogarnia ślepa furia, płaczę z bezsilności, czasem z bólu, z tęsknoty, ze współczucia i z żalu. Teraz nauczyłam się, że żeby płacz był naprawdę satysfakcjonujący i ożywczy dla osoby płaczącej, trzeba wybrać naprawdę doby moment, okazję, podniosłą chwilę. Nie usiłuję robić z siebie ckliwej bohaterki, chlipiącej za każdym razem, kiedy w wiadomościach widać głodujące dzieci, wojny, tragedie, kataklizmy, morderstwa. To straszne, ale czasem słuchając nowych sensacyjnych wieści po prostu nic nie czuję, a płacz jest ostatnią rzeczą, na jaką mam ochotę. O co chodzi? Może za dużo tych tragedii wokoło? Może natłok przerażających informacji sprawił, że wszyscy na nie zobojętnieliśmy, nie są już takie przerażające..

niedziela, 15 września 2013

The best things in life are free


Nie mam czasu. Na nic. Często to mówię, ale prawda jest taka, że wcześniej trochę przesadzałam, a teraz nie mam czasu NAPRAWDĘ. To stwierdzenie jest więc jednocześnie wymówką, którą staram się właśnie usprawiedliwić fakt, że ostatnio nie ma mnie dla nikogo. Obiecywałam wiele tekstów na wiele tematów, ale życie jest nieprzewidywalne i to mnie nauczyło, żeby nic więcej nie obiecywać...

poniedziałek, 2 września 2013

Going green


Jesteś tym, co jesz - to oklepane hasło autorstwa doktor Gillian McKeith wbrew pozorom kryje w sobie dużo prawdy. Nie jestem fanką literatury pani McKeith, ani w ogóle żadnych dietetyków którzy w swoich kolejnych fenomenalnych książkach nawołują do zamykania lodówek na cztery spusty, detoksów, głodówek czy też - o zgrozo - dietetycznych posiłków w proszku. W świecie dietetyki dzieją się straszne rzeczy, a my zapłacimy za to wkrótce... Żyjemy w czasach skrajności - z jednej strony naukowcy grożą nam palcem, pokazując mrożące krew w żyłach statystyki, obnażające skutki obżarstwa, otyłości i spustoszeń, jakie w naszych organizmach wywołuje wysoko przetworzone jedzenie. Z drugiej strony, 90% codziennie spożywanych przez nas produktów to żywność konserwowana, utrwalana, sztuczne zagęszczona i ulepszona, naszpikowana konserwantami... Pytacie, co z tego, skoro dobrze smakuje i nie trzeba się męczyć, żeby ją zdobyć? Cofnijmy się do początku - Jesteś tym, co jesz...

niedziela, 1 września 2013

Pocztówka z wakacji


Drogi M,

Lato dobiega końca i jak co roku coś we mnie krzyczy, żeby zatrzymać i zachować na zimowe, chłodne dni jakąś malutką cząstkę wakacyjnego klimatu. W feworze zajęć i obowiązków lato minęło mi niepostrzeżenie. Mimo to mój kalendarz nadal twierdzi, że jest lipiec, na komodzie leżą słomkowe kapelusze, a biurko tonie w oceanie zdjęć, książek i typowo letniej biżuterii. Tu czas się zatrzymał. W kuchni stygną naleśniki z malinami, w oknie promienie słoneczne tańczą na firance. Jest lato, jeszcze trochę go zostało. Powtarzam to za każdym razem, gdy ktoś każe mi założyć sweter. Jesień? Kiedy? Już?! Nie, nie przyjmuję tego do wiadomości.