poniedziałek, 21 października 2013

Zbyt wiele szczęścia


- Nie ma już tego drzewa, z którego spadłaś jak miałaś siedem lat...
- I nie ma już budki z warzywami, w której babcia zawsze robiła zakupy... Stała tam kiedyś taka zielona budka. Nie mam pojęcia, gdzie dokładnie, ale jestem pewna, że stała. Wiesz, dlaczego ją zapamiętałam? Bo jak byłam mała, wyjątkowo nie znosiłam zakupów. Uwielbiałam za to „okrąglak” - mały plac za samem przy ulicy Szaserów. Pamiętasz to miejsce? Nie ma już tego placu. I nie ma już samu. Postawili tam supermarket.

poniedziałek, 7 października 2013

Indiańska jesień



Jesień to moja ulubiona pora roku. Co prawda, wcześniej mówiłam tak też o zimie, wiośnie i lecie, ale całkiem niedawno odkryłam, że jesień bije pozostałe pory roku na głowę, bo ma w sobie je wszystkie po trochu. Jesień zwykle zaczyna się latem, a potem jeszcze długo je udaje. Jesienne poranki są tak chłodne i mroźne, że czasem można pomylić jesień z zimą. Pierwsze jesienne dni są jeszcze ciepłe, słońce przyjemnie grzeje w twarz i aż chce się zdjąć płaszcz i sweter - zupełnie jak wiosną. Krótko mówiąc, jesień ma w sobie zdrową równowagę, której innym porom roku tak brakuje.