poniedziałek, 27 lipca 2015

Zbrodnie w Dolinie Muminków


Kryminał najlpeiej smakuje latem - pomyślałam, kończąc kolejną w tym sezonie, trzymającą w napięcu powieść z trupami w tle. Stojąc w dzikich korkach, przewertowałam prawie wszystkie zaległe tomy Jo Nesbo, którego surowy, oszczędny styl i morżące krew w żyłach opisy zbrodni chłodziły mnie w lipcowe upały lepiej, niż orzeźwiający koktajl i zimny podmuch rozkręconej na full klimatyzacji (o Nesbo napiszę niedługo osobny tekst!). Kryminały w ogóle mają tę specyficzną cechę, że po rozwiązaniu jednej zawiłej zagadki, czytelnik od razu nabiera chęci na kolejną. I kiedy z żalem stwierdziłam, że wyczerpałam już chwilowo dostepne zasoby skandynawskiej literatury kryminalnej, przypomniałam sobie o pewnej książce, porzuconej jekiś czas temu w kącie biurka. Zapowiadał się kolejny upalny dzień, kolejne trzy godziny życia spędzone w korkach. Potrzebowałam dobrego kryminału. Bez wahania chwyciłam po powieść Viveki Sten i ruszyłam w drogę.