Zawsze uwielbiałam sport. W dzieciństwie najważniejsze były dla mnie lekcje baletu i łyżwy. Potem pokochałam pływanie, a w międzyczasie doszedł tenis. Każda z tych dyscyplin mogłaby być moją wielka pasją i sensem życia. Dlaczego tak się nie stało? Dorosłam, skoncentrowałam się na obowiązkach, zapominając prawie całkowicie o przyjemnościach. Tak, aktywność fizyczna to niebywała przyjemność. Na szczęście, nigdy nie jest za późno, żeby sobie o niej przypomnieć.
Jeżeli na sam dźwięk słowa "siłownia" dostajecie drgawek i palpitacji serca, ten tekst jest dla Was. Ja też kiedyś nie trawiłam fitness clubów - do momentu, gdy nie trafiłam do jednego z nich, żeby przekonać się na własnej skórze, jak to jest. Siłownia, o której mówię, to słynny Holmes Place, miejsce, które mogłabym z czystym sumieniem polecić każdemu, kto dopiero rozpoczyna trening. Kolega, który namówił mnie na członkostwo, sugerował najpierw lekkie i przyjemne zajęcia grupowe - jogę, pilates, body balance. Początkowo mi to wystarczało, ale w czasem moje ciało zaczęło domagać się większych bodźców, niż tylko machanie rękami, brzuszki i ćwiczenia na równowagę. Trafiłam pod opiekę trenera i wreszcie poczułam, co znaczy porządny, męczący trening.
Wysiłek fizyczny wciąga - z czasem stałam się częstym bywalcem nie tylko zajęć fitness ale właśnie tej przerażającej strefy żelastwa, hantli i dziwnych maszyn. Straszne? Może pierwszego dnia, kiedy jeszcze nie wiesz, co ze sobą zrobić i skupiasz się na tym, żeby się przez przypadek nie zabić o coś ciężkiego... Siłownię można pokochać, albo znienawidzić. Są osoby, które nigdy nie zaakceptują ćwiczeń w czterech ścianach w otoczeniu dyszących, spoconych ludzi. A czasem nawet nie chodzi o awersję, ale o brak czasu - to właśnie spowodowało, że zakończyłam treningi równie szybko, jak je zaczęłam... Z ciężkim sercem, bo dzięki ćwiczeniom czułam się fantastycznie, zaczęłam w końcu wyglądać jak kobieta (przed rozpoczęciem treningów byłam przeraźliwie chuda, wyglądałam jak 12-letnie dziecko), no i zajęcia dawały mnóstwo pozytywnej energii. W pewnym momencie jednak praca wygrała - zrezygnowałam z karnetu i wróciłam do dawnego trybu życia. To był ogromny błąd...
To straszne uczucie, gdy przeglądasz się w lustrze i stwierdzasz, że ktoś wcisnął Cię w obce ciało, w którym czujesz się fatalnie - kto z Was tak miał? Na dodatek spadek formy widać też na twarzy - żaden makijaż nie chce ukryć ziemistej, przemęczonej cery. Rok zajęło mi podjęcie decyzji o powrocie do treningów. Dlaczego? Po pierwsze, ciągle nie czułam się gotowa. Rok przerwy to kupa czasu - mój organizm zdążył ponownie zniechęcić się do wysiłku. Człowiek niećwiczący robi wszystko, żeby utrzymać ten stan... Jestem perfekcjonistką (ile razy to pisałam? pewnie już milion...) i do treningów też zawsze miałam takie podejście. Albo ćwiczysz na 100%, albo wcale. Bałam się, że po tak długiej przerwie będę z siebie niezadowolona, że moje ciało będzie się buntować i że będę miała problemy z powrotem do dawnej formy. Na szczęście organizm nie zapomina. Przekonałam się o tym dokładnie tydzień temu, gdy po długiej przerwie znowu wróciłam do ćwiczeń.
Perfekcjonizm działa też konstruktywnie. Któregoś dnia wstałam z łóżka i stwierdziłam, tak dalej być nie może - tęsknię za swoimi starymi dżinsami, mój obecny image mi nie odpowiada, a od użalania się nad sobą jeszcze nikt nie schudł (niestety...). Zjadłam ostatnie trzy kostki czekolady i wykupiłam karnet BeActive. Cała operacja trwała mniej niż piętnaście minut. Jestem niesamowicie zdeterminowana, kiedy mam naprawdę ważny powód...
Siłownia to świetny pomysł dla osób, które tak jak ja cierpią na permanentny brak czasu. Takie miejsca zwykle działają od 7:00 do późnych godzin wieczornych, więc wymówki w stylu "nie zdążę na trening" zdecydowanie odpadają. KAŻDY znajdzie chociaż godzinę w ciągu dnia - ja np. zawsze ćwiczę rano - nie mam problemów z wczesnym wstawaniem, a wieczorem jestem padnięta, dlatego taki system sprawdza się u mnie najlepiej. Sprawdź, jak jest u Ciebie. Jeżeli kochasz długo spać, poranne treningi będą dla Ciebie katorgą i szybko z nich zrezygnujesz. Nie dopasowuj się do ćwiczeń - dopasuj ćwiczenia do siebie i swojej osobowości.
Proste zasady, które Cię zmobilizują do treningu na siłowni:
#1 Daruj sobie ćwiczenia w domu i postaw na profesjonalną opiekę trenera. To nieprawda, że domowy fitness działa równie efektownie. Po pierwsze - nie zastąpisz maszyn do ćwiczeń domowymi meblami. Kolejna sprawa: na siłowni masz motywację, grupę osób, które walczą równie wytrwale, jak Ty, grono specjalistów, no i wydajesz na to co miesiąc trochę kasy. W domu masz telewizor, fejsa, duże, wygodne łóżko i lodówkę pełną samych niebezpieczeństw.
#2 Znajdź fitness club w pobliżu domu/pracy. Nie znam osoby, która wytrwałaby przy treningach, jeżdżąc codziennie na drugi koniec miasta i tracąc na to pół dnia. To był jeden z czynników, dla których zrezygnowałam z Holmes Place.
#3 Łącz zajęcia grupowe z treningiem siłowym - wtedy masz gwarancję, że ćwiczysz wszystkie partie mięśni. Poza tym, nic tak nie zabija motywacji, jak nuda - postaw na różnorodność!
#4 Zawsze miej przy sobie ulubioną muzykę. Siłownie preferują tandetne disco - nie każdemu to odpowiada. Z ulubionymi kawałkami w słuchawkach Twój trening stanie się łatwiejszy, a czas spędzony na ćwiczeniach minie błyskawicznie.
#5 Jedz - ale nie byle co! Przed treningiem potrzebujesz dużo energii w postaci węglowodanów złożonych. Jogurt z musli ablo owsianka z owocami - takie jedzenie da Ci porządnego kopa na start. Nie zapomnij też o nawodnieniu, ale staraj się omijać szerokim łukiem napoje typu Poweride. Takie energy drinki mają w sobie więcej chemii i cukru niż witamin i minerałów. Jeżeli jesz owoce i warzywa, nie musisz szprycować się takimi wynalazkami.
#6 Kup sobie fajne buty. Mówię serio. Im więcej na nie wydasz, tym rzadziej będzie Cię nachodziła myśl, żeby rzucić to w cholerę i wrócić na kanapę z gigantycznym kubłem lodów.
#7 Nie ćwicz w powyciąganym dresie. Nie jestem snobem, ale nie od dzisiaj wiadomo, że zadowolenie z własnego wyglądu to klucz do sukcesu w niemal każdej dziedzinie życia. Skompletuj strój, który Ci się podoba, w którym się dobrze czujesz i świetnie wyglądasz
#8 Nie patrz na innych - patrz na siebie. Najlepiej w lustrze. Dzięki temu szybko zauważysz, czy masz prawidłową postawę w trakcie ćwiczeń i czy robisz je prawidłowo. Obejrzyj się z każdej strony - tak, ta seksowna laska to Ty. Pomyśl, że za miesiąc będziesz wyglądać jeszcze lepiej!
#9 Pytaj, jak czegoś nie wiesz. Nikt nie urodził się z wiedzą na temat treningów. Dlatego zanim wskoczysz na przyrząd, którego nie umiesz obsługiwać, zapytaj trenera, jak to działa i czy jest Ci w ogóle potrzebny. Czasem niektóre ćwiczenia mogą dać efekt odwrotny od planowanego...
#10 Połącz trening ze swoim stylem życia. Nie traktuj siłowni jak odrębnego świata, po opuszczeniu którego możesz sobie pozwolić na wszystko. Pamiętaj po co tam chodzisz. Nie po to wyciskasz z siebie siódme poty, żeby zniweczyć ciężką pracę słodyczami i junk foodem. Ćwiczysz 2-3 razy w tygodniu? Nie zapominaj o ruchu w pozostałe dni! Idź na spacer, pobiegaj z psem, tańcz. Nie leż na kanapie!
#11 Nie traktuj siłowni śmiertelnie poważnie - ćwicz dla zabawy! Nie ma nic gorszego, niż wmówienie sobie, że trening to najważniejszy cel Twojego życia. Miej do tego dystans. Czasem wstaniesz na 8:00, a czasem nie - czy to koniec świata? Daj sobie trochę luzu, Twoje ciało też go potrzebuje, żeby się zregenerować. I jeszcze jedno - nie przejmuj się porażkami, w końcu nikt nie jest idealny...
#12 Ciesz się z małych sukcesów. Nawet jeżeli dopiero zaczynasz swoją przygodę z treningami, na pewno masz już na koncie jakieś małe osiągnięcia. Przypatrz się sobie dobrze - pokonujesz coraz większy dystans na bieżni? Masz lepszą postawę i więcej energii do życia? Nie dobiegasz już do autobusu ze stanem przedzawałowym? A może Twój ulubiony ciuch leży na Tobie idealnie? Gratuluję - w nagrodę ćwicz dalej!
Ćwiczenia uzależniają, ale jest to najzdrowsze uzależnienie, jakie znam (o ile nie spędzasz tam całego dnia). Trenuję od tygodnia, ale już widzę pierwsze efekty, co jest dodatkową motywacją na przyszłość. Sport to nie tylko zgrabna sylwetka i dobra kondycja, ale także dotleniona skóra, lepsza postawa, więcej gracji w każdym ruchu i fantastyczny nastrój. Siłownia uczy dyscypliny, podnosi wytrzymałość i zabija kompleksy. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym teraz z tego wszystkiego zrezygnować. Jeszcze nie ćwiczysz? Nie czekaj, aż będziesz gotowa - zacznij jak najszybciej.
Siłownię trzeba lubić. Ja należę do tych osób, które lubią ćwiczyć w samotności - dlatego lubię biegać po lesie, czy też korzystać z siłowni zewnętrznych takich jak https://www.fitpark.pl/silownie-zewnetrzne.html Poza tym, ruch na świeżym powietrzu to samo zdrowie.
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńW naszym mieście powstały właśnie Siłownie zewnętrzne dla dzieci i w najbliższym czasie planuję się tam wybrac z moimi dziećmi.
OdpowiedzUsuńSzuka miejsca, w którym znajdziesz szeroki wybór aktywności fizycznej? Sprawdź Maniac Gym w Białymstoku https://maniacgym.pl/oferta-klubu/fitness-bialystok/
OdpowiedzUsuńWitam wszystkie osoby zainteresowane tematyką siłowni. Jeżeli staracie się aktywnie spędzać wolny czas, to polecam Wam sprawdzić siłownie zewnętrzne oraz urządzenia siłowni dla dzieci . Moim zdaniem jest to opcja pozwalająca na przyjemne ćwiczenia na świeżym powietrzu.
OdpowiedzUsuńI super . Ja też coś postanowiłam zmienić w swoim życiu i zacząć trenować. Z tym, że wymyśliłam sobie, że kupię przykładowo tutaj - GorillaSports.pl różne sprzęty i w domu stworzę sobie siłownię. To też chyba jest dobry pomysł...
OdpowiedzUsuńJa jestem zdania, że jak ktoś źle się czuje na siłowni to powinien wziąć pod uwagę siłownie zewnętrzne Ja tutaj czuję się o wiele bardziej swobodnie.
OdpowiedzUsuńWitam wszystkie osoby zainteresowane tematem. Jeżeli lubicie aktywnie spędzać czas na siłowni, to zdecydowanie polecam Wam sprawdzić FitPark, gdzie znajdziecie również urządzenia siłowni dla dzieci . Jeżeli jesteście zainteresowani tematem, to wszelkie informacje znajdziecie na stronie.
OdpowiedzUsuń