poniedziałek, 17 października 2016

Bajadera - miłość tysiąca i jednej nocy


Dotychczas święcie wierzyłam, że na miano najpiękniejszej baletowej historii o miłości zasługuje „Jezioro Łabędzie”. Osnuta mrokiem baśń o dziewczynie zamienionej w łabędzia przez złego czarnoksiężnika i zakochany mężczyzna, który za wszelką cenę pragnie odwrócić zły czar... Do tego magiczna muzyka Piotra Czajkowskiego i urzekające sekwencje taneczne. Obejrzałam ten spektakl w różnych wersjach i z ręką na sercu muszę przyznać, że byłam oczarowana każdą z nich. No tak, ale wtedy nie znałam jeszcze „Bajadery”

Nieraz zastanawiałam się, co sprawia, że dana sztuka staje się kultowa. Spośród wszystkich wystawianych na całym świecie baletów, prym od lat niezmiennie wiedzie „Dziadek do Orzechów” (więcej o "Dziadku.." znajdziecie tutaj), a zaraz potem wspomniane już „Jezioro Łabędzie " i „Don Kichot"  według powieści Miguela de Cervantesa. A przecież wspaniałych sztuk baletowych jest znacznie więcej. Na przykład mniej znane na polskich scenach „Coppelia”"Giselle", albo „Sylfida”… A „Ognisty Ptak” Michaiła Fokina z przejmującą muzyką Igora Strawińskiego? Zapewne niewielu polskich miłośników baletu widziało ten spektakl. Wśród wymienionych przeze mnie baletów nie pojawia się „Romeo i Julia”, bo jest to sztuka tak znana i ponadczasowa, że nazywanie jej kultową byłoby oczywistą oczywistością. Ale pozostałe tytuły w równej mierze mogłyby pretendować do miana absolutnych, topowych klasyków! 

Co więc sprawia, że w starciu ze śnieżynkami, łabędziami i hiszpańskimi tancerkami, te równie poruszające baletowe spektakle okazują się zwyczajnie słabsze? A może po prostu niezwykła popularność "Jeziora Łabędziego", "Dziadka..." i "Don Kichota" świadczy o tym, że lubimy oglądać to, co już dobrze znamy? Ten mechanizm staje się jednak błędnym kołem, podbijając tylko kultowość popularnych już tytułów i niesłusznie, w gruncie rzeczy, odbierając szansę innym, czasem równie znakomitym sztukom... Dlatego zachęcam Was do teatralnych poszukiwań i baletowych odkryć. Ja niedawno poznałam "Bajaderę" i muszę przyznać, że zawładnęła mną bez reszty. Ta wzruszająca sztuka Mariusa Pepity bez wątpienia zasługuje na to, by zdetronizować samą Królową Łabędzi i Cukrową Wróżkę. W moim odczuciu, tak się właśnie stało...


#1 Nikija
"Ktoś porównał do gałązki wiotkiej postać Twoją, ale jest w tym porównaniu błąd i zniewaga: najpiękniejsze są gałązki, gdy się w liść ustroją, Ty zaś najpiękniejsza jesteś, gdy się jawisz naga..."
~ Księga Tysiąca i Jednej Nocy 


"Bajadera", balet stworzony przez Mariusa Pepitę i Siergieja Chudiekowa, przenosi nas do legendarnych Indii. Bohaterką tej pięknej opowieści jest Nikija, tancerka świątynna, zakochana bez pamięci w Solorze, dzielnym wojowniku. Co ciekawe, Pepita miał ogromną słabość do nurtów orientalnych i chyba równie mocno lubował się w nieszczęśliwych opowieściach miłosnych,  gdyż zdecydowana większość jego baletów to przejmująco smutne melodramaty. W tym zaszczytnym gronie baletowych wyciskaczy łez, w choreografii Pepity znalazły się właśnie takie balety, jak m.in, "Giselle", "Don Kichot" i... "Jezioro Łabędzie" (!). Nie na darmo w końcu Pepita nazywany jest ojcem baletu klasycznego, a jak wiadomo, klasyka musi boleć... 

Solor przysięga Nikii wieczną miłość, jednak niech Was to nie zmyli! Dziadek Pepita zdaje się mówić - "Nie należy ufać mężczyźnie, który deklaruje, że kocha. A już szczególnie, gdy jest wojownikiem. I kumplem Radży"... Faktycznie, biedna Bajadera snuje romantyczne wizje u boku ukochanego, a on tymczasem popija wino w pałacu i strzela oczami w stronę ślicznej księżniczki... Kto mówił, że nie warto wierzyć w bajki, był głupi. W bajkach zawarta jest cała kwintesencja życiowej prawdy - szkoda tylko, że gdy dorastamy, tak szybko wyrzucamy je z pamięci.


#2 Gamzatti

...jeśli któraś z nas, kobiet, czegoś pożąda, nic jej nie zdoła powstrzymać...

~ Księga Tysiąca i Jednej Nocy


Radża ma zgoła inne plany względem naszego dzielnego rycerza. Władca baśniowej krainy postanowił sobie, że jego najlepszy wojownik pojmie za żonę uroczą księżniczkę Gamzatti. Cóż, faktem jest, że Solor za bardzo się przed tą wizją nie opiera... Właściwie należy od razu podkreślić, że nasz egzotyczny Don Juan na widok królewny w mig zapomina o Nikii. Dozgonna miłość? Gdzie tam! Było, minęło... Poza tym, pewnie coś źle zrozumiała. No, w każdym razie, wojak ochoczo przystaje na propozycję króla, oczarowany urodą Gamzatti. Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal - Solor pochłonięty planowaniem przyszłości z księżniczką, oddaje się urokom pałacowego życia i nie zdaje sobie sprawy, że pewna, zakochana w nim tancerka usycha z tęsknoty i rozpaczy...

Na ratunek Nkikii śpieszy Wielki Bramin. Duchowny, choć sam skrycie kocha się w dziewczynie, postanawia wstawić się za nią u Radży i wyjaśnić mu, że Nikija i Solor obiecali sobie wieczną miłość. Władca jednak do problemu podchodzi z finezją wojskowego stratega - przeszkodę, której nie da się ominąć, należy zlikwidować. Nieświadoma okrutnych planów Radży, Nikija tańczy w pałacu, na zaręczynach Gamzatti i Solora. Jej taniec jest wyrazem ogromnej rozpaczy i złamanego serca. W podzięce za występ tancerka dostaje od króla kosz z kwiatami, z którego wypełza jadowity wąż. Bajadera umiera ukąszona przez gada i w tym miejscu teoretycznie ta smutna historia mogłaby się zakończyć, ale nie zapominajmy, że to indyjska baśń, więc na szczęście, najlepsze wciąż przed nami...


#3 Przeznaczenie 

...każdemu z góry przeznaczony jest jego los, od którego nie ma ucieczki i nikt nigdy nie wie, co mu się przygodzi...

~ Księga Tysiąca i Jednej Nocy


W indyjskich legendach rządzi przeznaczenie. A przeznaczeniem Solora najwyraźniej nie było długie i szczęśliwe życie u boku Gamzatti, o czym szybko się przekonał...  Wkrótce duch Nikii zaczyna prześladować naszego bohatera - Solor widzi ukochaną w snach, ma halucynacje, dostrzega ją nawet w świątyni, przed uroczystością zaślubin z księżniczką. I to właśnie przeznaczenie ukaże naszego bohatera za krzywdę wyrządzoną Bajaderze, a jednocześnie połączy kochanków ze sobą na wieki wieków - w kluczowym momencie, podczas ceremonii ślubnej, w świątynię uderza piorun, a wszyscy zgromadzeni tam  goście giną pod gruzami budowli. Solor i Nikija znów są razem, choć jeżeli mam być szczera, ten bezmyślny, pozbawiony uczuć wojownik wcale nie zasłużył na taki piękny "happy end".


#4 Bajadera i 20-lecie pracy artystycznej Maksima Wojtiula


Powyższy opis jest tylko powierzchownym i bardzo oszczędnym skrótem libretta "Bajadery". Spektakl jest niesamowitym, emanującym feerią barw widowiskiem, które każdy powinien zobaczyć. Przepiękne kostiumy i scenografia (ukłony w stronę Jadwigi M. Jarosiewicz) sprawiają, że widz faktycznie ma wrażenie, iż wprost z widowni przeniósł się w czasie do magicznej, odległej krainy... Nad wspaniałą choreografią mistrza Pepity, czuwała wielka balerina, Natalia Makarowa. W tym balecie po prostu wszystko jest doskonałe. Słynny "Taniec Cieni" w wykonaniu artystów Polskiego Baletu Narodowego to istne arcydzieło - doskonale pamiętam, że patrzyłam na scenę jak urzeczona, śledząc, jak stopniowo wypełnia się tancerkami pogrążonymi w hipnotycznym tańcu. Niesamowite przeżycie...

Oczywiście, brawa należą się artystom tańczącym partie głównych bohaterów. Dagmara Dryl jako tytułowa Bajadera i Maksim Woitiul w roli Solora, zaczarowali publiczność i wzruszyli tańcem pełnym autentycznych emocji. Jestem ogromną fanką Dagmary i kategorycznie sprzeciwiam się wszystkim tym, którzy uważają, że jako Nikija nie okazała się dość dobra. Śmieszy mnie też, że najczęściej słyszę takie opinie z ust ludzi, którzy o tańcu nie mają bladego pojęcia. Drodzy Państwo, skoro uważacie, że zatańczylibyście lepiej od Dagmary Dryl, to śmiało, proszę włożyć pointy i powtórzyć na scenie całą jej rolę. Nie ma chętnych? No właśnie... Moim zdaniem - i nie tylko moim - Dagmara w roli Nikii zatańczyła zachwycająco.

Bezkonkurencyjna okazała się w roli Gamzatti Juka Ebihara. Ale Juka Ebihara jest bezkonkurencyjna w każdej roli i obawiam się, że zaczynam już być nudna, chwaląc ją pod niebiosa za każdym razem, gdy mam przyjemność oglądać ją na scenie. Mimo to podkreślę raz jeszcze - Juka to jedna z najlepszych artystek jakie kiedykolwiek widziałam. Ta wspaniała tancerka porusza się tak, jakby lewitowała nad sceną, a nie tańczyła. Każdy jej występ jest niezapomnianym zjawiskiem. 

W dniu, kiedy miałam okazję oglądać "Bajaderę", Maksim Woitiul, wybitny tancerz i pierwszy solista Polskiego Baletu Narodowego, świętował 20-lecie pracy artystycznej. To był naprawdę wzruszający wieczór, cała sala oklaskiwała artystę, a wśród nich ja - i to tak, że ręce o mało mi nie odpadły... Maksim Woitiul jest dla mnie ogromnym autorytetem i niedoścignionym wzorem. Miałam nawet okazję uczyć się przez krótki czas pod jego czujnym okiem, licząc, że skapnie na mnie choć kropla jego talentu, niestety, bezskutecznie...

Maksimowi życzę jeszcze wielu lat na scenie i wspaniałych ról baletowych, a Was zachęcam do obejrzenia "Bajadery". Mam ogromną nadzieję, że pokochacie tę piękną baśń równie mocno, jak ja...

Zdjęcia, materiały: Teatr Wielki - Opera Narodowa 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz