środa, 6 marca 2019

Moja Ninna. Recenzja książki "25 gramów szczęścia"


Kocham zwierzęta. Wszystkie. Gdyby warunki mieszkaniowe mi na to pozwoliły, stworzyłabym sierociniec dla porzuconych, chorych stworzeń, które kiedyś były słodkimi, puchatymi zabawkami, ale z czasem znudziły się swoim właścicielom i wylądowały na ulicy. Zabrałabym zwierzęta, które w oczach hodowców stanowią jedynie materiał na przetwory mięsne. Wzięłabym do domu maleństwa, które nie zdążyły uciec przed kołami rozpędzonych samochodów, ale do momentu, gdy ich serduszka jeszcze biją, wciąż jest nadzieja, że uda się je uratować. Wśród mojej licznej zwierzęcej ferajny znalazłoby się miejsce dla każdego zwierzaka, które potrzebuje pomocy - bo przecież każde z nich ma prawo żyć. Wierzę w to żarliwie, podobnie jak Massimo Vacchetta, bohater książki 25 gramów szczęścia.  

Wzruszająca opowieść o włoskim weterynarzu powstała dzięki dziennikarce, Antonelli Tomaselli, która tak bardzo zainteresowała się działalnością Vachetty, że postanowiła napisać o nim obszerny artykuł. Materiał przykuł uwagę wydawnictwa, które zachęciło weterynarza i autorkę tekstu do napisania książki. Poznajcie Massima Vachettę, lekarza weterynarii, który na skutek zetknięcia z malutkim jeżykiem, całkowicie przewartościował swoje dotychczasowe życie. Ta nieprawdopodobna opowieść pokazuje, jak wielką moc ma dawanie siebie innym - szczególnie, gdy naszą pomoc ofiarowujemy istotom, które nigdy nie będą w stanie się nam odwdzięczyć...

W 2013 roku, kiedy rozpoczyna się ta niezwykła historia, Vacchetta pracuje jako weterynarz specjalizujący się w leczeniu bydła. Po rozstaniu z żoną mężczyzna przeżywa załamanie nerwowe. Depresja i bezsilność sprawiają, że Massimo, nie potrafi czerpać radości z życia i choć kocha swój zawód, czuje wewnętrzną niechęć do wszystkiego, co go otacza. Sytuacja ulega diametralnej zmianie, gdy do lecznicy przyjaciela Vacchetty trafia malutki jeżyk. Zwierzątko jest w bardzo ciężkim stanie, waży zaledwie 25 gramów, jest wyziębione i bardzo słabe. Rokowania nie są pomyślne. Take maleństwa zwykle nie są w stanie przeżyć bez matki, która zapewniłaby im odpowiednią opiekę i pokarm. Los bezbronnego jeżyka tak bardzo porusza weterynarza, że ten postanawia za wszelką cenę walczyć o jego zdrowie. 

Od tej chwili życie Massima zmienia się nie do poznania. Lekarz nie ma czasu na rozpamiętywanie dawnych traum, bo kolczasta kulka wymaga nieustannej uwagi - regularnego karmienia, ogrzewania termoforem i ciągłej kontroli wagi. Vacchetta, jak większość weterynarzy, nie miał wcześniej bladego pojęcia o tym, jak należy postępować z jeżami. Na szczęście, z pomocą przychodzi mu lekarka poznana na specjalistycznym forum internetowym. Dzięki jej wiedzy i wskazówkom szkrab zaczyna stopniowo przybierać na wadzie i powoli odzyskuje siły. Jeżyk (a właściwie jeżynka, bo maluch jest płci żeńskiej) otrzymuje wdzięczne imię Ninna i odtąd staje się nieodłączną towarzyszką Vacchetty - jedną z najważniejszych istot w jego życiu. Niesamowita więź, jaka połączyła tę dwójkę bohaterów, sprawia, że lekarz decyduje się poświecić życie ratowaniu jeży. 

Klinika "La Ninna", specjalizująca się w rehabilitacji jeży, istnieje do dziś, a jej założyciel wciąż ma pełne ręce roboty. Lecznica w krótkim czasie zyskała ogromną sławę, a także licznych entuzjastów, którzy czynnie wspierają jej działalność. Każdy wyleczony jeżyk jest dla Massima źródłem ogromnej radości, ale szczęście nieraz podszyte jest bólem i tęsknotą. Zakończona kuracja zwierzątka oznacza rozstanie, gdyż zdrowi i sprawni podopieczni zwykle są wypuszczani na wolność. Pożegnanie z małym pacjentem to bardzo wzruszający moment, podczas którego euforia przeplata się z żalem i poczuciem ogromnej straty.

Największym wyzwaniem dla Vacchetty było pożegnanie z Ninną. Tak, jego kolczasta przyjaciółka także wróciła na łono natury, choć decyzja o rozstaniu była dla weterynarza ogromną próbą charakteru, Massimo w końcu zrozumiał, że do pełni zdrowia jego towarzyszka potrzebuje także wolności - to największe szczęście, jakie mógł jej podarować poza troskliwą opieką, dzięki której przywrócił jej życie. 

"25 gramów szczęścia" przeczytałam w dwa dni, ale jestem przekonana, że gdbym tylko miała więcej czasu, pochłonęłabym ją w jeden wieczór. lektura tej niezwykłej książki przyniosła mi wiele wzruszeń. Jak to w życiu bywa, niektórych małych pacjentów nie udało się Vacchecie uratować. O tych trudnych chwilach weterynarz opowiada w tak przejmująco smutny sposób, że nie byłam w stanie powstrzymać łez. 

Książka jest napisana bardzo lekkim i przejrzystym językiem. Historię lecznicy dla jeży "La Ninna" poznajemy dzięki głównemu bohaterowi, który w bardzo ciekawy sposób snuje tę opowieść - od momentu spotkania z jeżykiem, aż do czasu, gdy ośrodek rehabilitacji zaczyna działać na pełnych obrotach. Massimo wzbogaca swoje wypowiedzi masą interesujących wspomnień i retrospekcji, nie szczędzi też szczegółowych opisów uczuć, jakie towarzyszyły mu podczas akcji ratowniczych, żmudnego procesu leczenia i momentu, gdy zdrowy jeżyk mógł opuścić mury kliniki. Te proste i bardzo wzruszające opisy sprawiają, że czytelnik odbiera każdą sytuację tak, jakby sam był jej uczestnikiem. 

Na kartach książki znalazłam taki oto cytat, który stanowi doskonałą puentę tej poruszającej opowieści:

"Nie przeżyjesz w pełni każdego dnia, jeżeli nie zrobisz czegoś dla kogoś, kto nigdy nie będzie mógł ci za to zapłacić"

Jestem oczarowana historią Ninny - małego osieroconego jeżyka, który stał się dla Massima inspiracją do założenia niezwykłej kliniki dla jeży. To wspaniałe, że dzięki lekarzowi i jego współpracownikom udało się już uratować tak wiele malutkich istnień. Przesłanie książki napawa ogromną nadzieją, że wciąż są na świecie ludzie o wielkich sercach i wrażliwej naturze, którym drogi jest los każdego stworzenia. 



Premiera książki już 13 marca 2019

Materiały prasowe - Wydawnictwo Quello 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz