wtorek, 25 maja 2021

(Nie)zwykła rodzina. Recenzja książki "Andreowia" Beaty Chomątowskiej

Ciepła, rodzinna saga z Krakowem w tle  tak na początku myślałam o książce Andreowia, napisanej przez Beatę Chomątowską. Nic bardziej mylnego! Co prawda, rodzinny wątek się zgadza, stolica Małopolski też, a jednak ta groteskowa historia jest bardzo daleka od sentymentalnej kroniki dziejów szacownego, wielopokoleniowego rodu. Spotkanie z bohaterami Andreowii przypomina bardziej szaloną podróż wehikułem czasu przez różne epoki, w trakcie której nuda z pewnością wam nie grozi. 

Andreowia łamie wszelkie zasady literackie  i chyba właśnie to czyni z niej tak ciekawą i fascynującą lekturę. Beata Chomątowska  sprawnie łączy wątki dramatyczne z groteską, ignoruje chronologię i za nic ma spójność narracji. Właściwie, trudno nawet jednoznacznie określić, do jakiego gatunku zalicza się ta przewrotna powieść, bo autorka chętnie czerpała z powieści sentymentalnej i wspomnieniowej, hojnie okraszając swoje dzieło elementami satyry i humorystycznego traktatu na temat przemian pokoleniowych. 
 
Zasady i konwenanse łamią także bohaterowie tej historii, którzy zdecydowanie przeczą wyobrażeniu o typowej krakowskiej rodzinie z tradycjami. No chyba, że za tradycję uznamy zamiłowanie do niezależności i awersję do instytucji małżeństwa, obecną wśród kilku kolejnych pokoleń  wówczas faktycznie trzeba przyznać, że Bakalarzowie są w swoich tradycjach bardzo konsekwentni. Na kartach Andreowii śledzimy kolejno burzliwe losy dziadków, matki a wreszcie samego Andrzeja - ostatniego potomka krakowskiego rodu i zarazem narratora tej niezwykłej opowieści. Bogate wspomnienia mężczyzny są nie tylko sposobem na ukoronowanie pamięci o bliskich, ale także sentymentalną podróżą w poszukiwaniu własnej tożsamości. 

Andrzej Bakalarz to takie polskie wcielenie Alexandra Portnoy'a. Obaj mężczyźni borykają się z traumami z dzieciństwa i z ciężarem presji ze strony krewnych. Na domiar złego każdy z nich ma na swoim koncie pokaźną kolekcję fatalnych zauroczeń i nieudanych romansów, a życie zawodowe wcale nie rekompensuje licznych porażek na polu osobistym. W ich życiorysach silnie wybrzmiewa też wątek żydowski, choć dla bohatera Andreowii nie jest on tak wielkim problemem, jak dla nieszczęśliwego Portnoy'a, który najchętniej urodziłby się raz jeszcze  tym razem w zupełnie innej rodzinie i na własnych warunkach. 

Przyznam, że najbardziej zachwyciła mnie barwność i oryginalność postaci występujących w tej powieści. Pradziadek Edwin – szanowany obywatel, w którym na stare lata obudziła się natura poszukiwacza przygód, babcia Filomena, którą w dzieciństwie traktowano jak chłopca, matka Wanda –trzeźwo myśląca feministka o ukrytym talencie wróżbiarskim i wreszcie on – nadwrażliwy indywidualista, niosący na swoich barkach ogromny bagaż rodzinnych doświadczeń. Styl życia i postawy bohaterów wydają się nieprawdopodobne  zwłaszcza, jeżeli weźmiemy pod uwagę czasy, w których żyli. Lata przedwojenne miały swoje normy, zwyczaje i standardy, których rodzina Andrzeja zdecydowanie nie zamierzała przestrzegać. Oryginalni, czy może niemoralni? Bez względu na to, jak ich ocenimy, jedno jest pewne  bohaterowie Chomątowskiej odważnie przełamywali tabu i nie bali się żyć po swojemu na długo przed tym, zanim to zaczęło być modne.

Wróćmy jednak do głównego bohatera, bo to właśnie on jest najważniejszą postacią w tej opowieści. Dzięki szkatułkowej konstrukcji złożonej z przypadkowych scen, rozgrywających się na przemian w czasach minionych i obecnych, mamy możliwość obserwacji mężczyzny na różnych etapach jego życia. Wychowywany w niekonwencjonalny sposób, trzymany pod kloszem i rozpieszczany, był dzieckiem otoczonym wielką miłością, ale jednocześnie często borykał się z uczuciem strachu i niepokoju. W tych dziwnych, nieco oderwanych od ówczesnych realiów opowieściach można się jednak śmiało przeglądać, odnajdując w bohaterze własne lęki i obawy. Każdy z nas ma coś z Andrzeja Bakalarza – prawdziwego everymana, choć najczęściej są to sprawy, których raczej wolimy sobie nie przypominać. Andreowia skutecznie oswaja te cechy ludzkiej natury, które do niedawna uważane były za symbol wstydu i słabości. U Chomątowskiej drobne dysfunkcje i  niedoskonałości psychiki ludzkiej stanowią nieodłączny element natury każdego z bohaterów – wcale nie umniejszają ich wartości, ale czynią ich wyjątkowymi. 

W książce Beaty Chomątowskiej nie ma tematów tabu. Autorka otwarcie pisze o kryzysie płci, kobiecej sile i niezależności, czy wreszcie o seksie, którego główny bohater uczył się w przeszłości z pamiętników kochanki swojego dziadka. Ten bardzo nietypowy model rodziny jest przykładem na to, że nie trzeba żyć jak wszyscy inni, żeby być szczęśliwym.

Rytm i nastrój tej opowieści zmieniają się wraz z kolejnymi rozdziałami. Początek ma formę humorystycznej gawędy o losach krakowskich przodków Andrzeja, jednak im bohater ma więcej lat, tym więcej w tej opowieści głębokich refleksji i żalu za minionym czasem. Mężczyzna stara się uciec od swojego dziedzictwa i żyć po swojemu, ale duchy bliskich za każdym razem do niego wracają, najczęściej w najmniej spodziewanym momencie.

Anderowia nie jest typową powieścią o sile rodzinnej miłości. To raczej książka o odwadze i sztuce akceptacji, a także o radości z życia na przekór utartym zwyczajom. Jej bohaterowie zyskali moją sympatię bezpretensjonalną szczerością i naturalnością. Choć wymyślona przez autorkę rodzina tak bardzo odbiega od przyjętych norm, to jednocześnie wydaje się znacznie bardziej prawdziwa i autentyczna, niż ludzie, których każdego dnia mijam na ulicy. 

Uroku tej historii dodaje barwne tło w postaci malowniczych dzielnic Krakowa, które Chomątowska opisuje z niezwykłą precyzją. Czytałam Anderowię mając przed sobą widok na Wawel, zabytkowy Kazimierz oraz stare miasto z pięknymi sukiennicami i muszę przyznać, że to jeszcze dodatkowo potęgowało niezwykłe wrażenia z lektury. Kraków jest w tej książce zarówno bohaterem, jaki i milczącym świadkiem perypetii Andrzeja oraz jego najbliższych. W powieści Chomątowskiej stolica Małopolski może poszczycić się nie tylko długą historią, ale także magiczną aurą, której tajemnice znają tylko nieliczni...

Andreowia to fascynująca powieść napisana w ciekawym i bardzo niecodziennym stylu. Lektura tej książki gwarantuje dużo śmiechu oraz wiele głębokich refleksji – wprost idealna propozycja dla miłośników rodzinnych historii z inspirującymi bohaterami. Co więcej, na jej kartach poznacie też wiele faktów na temat tradycji polskiego dziennikarstwa i ciekawostek o słynnym redaktorze, stojącym na czele jednego z najstarszych krakowskich dzienników. Jeżeli planujecie podróż do Krakowa, koniecznie spakujcie ten tytuł do walizki. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz