niedziela, 19 lutego 2012

Od zera do Zary


Kiedy sytuacja towarzyska -albo jakakolwiek inna - wymaga fantastycznego wyglądu, a portfel wyraźnie sygnalizuje swoim brakiem objętości i lekkością bytu, że na zasoby ukryte gdzieś w zakamarkach nie ma co liczyć, wciąż pełni nadziei udajemy się do pobliskich sieciówek. I najczęściej lądujemy w gąszczu wieszaków któregoś ze sklepów koncernu Inditex.  Swoją drogą, nie jest ujmą na honorze, że wierne kopie kiecek Lanvin, Prady albo Chloe wygrzebujemy z Zary. Robi tak nawet sama brytyjska księżna, ukochana księcia Wiliama, Kate Middleton! Robi tak też wiele wielkich osobistości świata mody, filmu i sztuki szeroko pojętej, zdradzając tym samym dziadka Karla, panią Miuccię i chłopców od Dolce...

Cały fenomen hiszpańskiego konglomeratu polega na tym, że to, co pokazali na pokazach czołowi projektanci, na 100% znajdziemy na wieszakach w jednym ze sklepów Inditexu, i to w stosunkowo niedługim czasie od ukazania się owego modowego bestselleru. Nie doczekałam jeszcze chwili, żeby któryś z kreatorów wysłał mi pocztą swoją autorską kreację, więc póki co, podążam za tłumem i wynajduję sobowtóry butów, torebek, sukienek i spodni, którymi zachwyciłam na portalach modowych.

Inditexowe molochy i przemęczone do granic wyczerpania ekspedientki już nie raz ratowały mi życie, za co jestem im naprawdę dozgonnie wdzięczna. Jednak najbardziej wdzięczna powinnam być pewnemu hiszpańskiemu baronowi, o którego istnieniu nie wiedziałam jeszcze do niedawna ani ja, ani- jak przypuszczam- cała reszta świata. O losach ojca Inditexu przeczytałam w jednym z numerów Wprost…Inspiruje, zachwyca determinacją i zdumiewa.
Pan Amancio Ortega Gaona nie lubi mediów ani rozgłosu. Skutecznie unika dziennikarzy, stroni od telewizji. Jedyna biografia Ortegi „Od zera d Zary”, nigdy nie została opublikowana, gdyż nie uzyskała autoryzacji. Pan Zara nie traci czasu na „ bywanie”, nie daje modowych rad w programach śniadaniowych, ani nie opowiada w tygodnikach kobiecych o zawiłych losach swoich przodków, bo bardzo ciężko pracuje. Praca daje wyraźne efekty, bo Ortega jest dziś, ze swoim majątkiem 31 mld dolarów, siódmym najbogatszym człowiekiem na świecie według magazynu Forbes.

Paradoksalnie właśnie dzięki mediom, które głośno komentowały stroje gwiazd, ubranych w sieciówkach pana Amancia. Sukces koncernu Ortega zawdzięcza też swojej nieocenionej wrażliwości na potrzeby rynku. Towar nie zostaje sprowadzany do sklepów sezonowo, ale dwa razy w tygodniu. Firma dostaje kilkadziesiąt produktów rocznie w małych seriach, co zapewnia wrażenie różnorodności.  Kierownicy salonów na całym świecie są w stałym kontakcie z centralą firmy, dzięki czemu mogą na bieżąco raportować o życzeniach klientów.

Amancio przygodę z modą zaczynał wcześnie, bo już w wieku 13 lat. Rzucił szkołę i zaczął szukać szczęścia w zakładach krawieckich i salonach z odzieżą. Po dziesięciu latach pracy na stanowisku sprzedawcy, a później kierownika, założył własną firmę. Confecciones GOA produkowała początkowo szlafroki, by w końcu przekształcić się w markę oferującą modne i eleganckie ubrania, dostępne dla każdego, bez względu na zasobność portfela. Pierwsza Zara powstała w 1975 roku. W kolejnych latach grupa Inditex powołała do życia kolejne marki, takie jak: Bershka, Stradivarius, Massimo Dutti, Pull and Bear, Oysho. Każda z nich skierowana jest do innego odbiorcy, ale wszystkie łączy ten sam system produkcji i sprzedaży.

W Polsce Inditex wciąż ustępuje popularnej sieciówce H&M oraz rodzimej marce LPP, która skupia firmy Reserved i Cropp. Pewne jest,  że do czasu.  Już dziś możemy pochwalić się 169 sklepami hiszpańskiego koncernu, rozsianymi w centrach handlowych na terenie całego kraju. Piękni, młodzi i spragnieni wielkiej mody za niewielkie pieniądze lgną do inditexowego imperium jak pszczoły do miodu.  Nie jestem wyjątkiem. Na zimowej wyprzedaży wydałam połowę pensji na koszule, tuniki i t-shirty nietoperze - w Bershce, rzecz jasna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz