środa, 29 stycznia 2020

Dramat różnorodności. Przed premierą spektaklu "Oni" w Teatrze Polskim


Choć od czasów, gdy Witkacy napisał Onych minęło sto lat, sztuka wciąż wydaje się uderzająco aktualna. Autor trafnie przewidział rzeczywistość, w której dziś żyjemy,  mimo że przedmiotem jego obaw były wówczas zupełnie inne czynniki i zdarzenia. Piotr Ratajczak stworzył bardzo nowoczesną adaptację tego dzieła, uwzględniając w niej wszystkie problemy związane z funkcjonowaniem w świecie zdominowanym przez technologię. O przygotowania do premiery spektaklu Oni na deskach Teatru Polskiego w Warszawie zapytałam nie tylko reżysera, ale też młodych artystów, dla których udział w tym przedstawieniu będzie wielkim debiutem na teatralnej scenie.

Bohaterem dramatu jest znawca i miłośnik sztuki, którego spokojne, uporządkowane życie zakłóca pojawienie się tajemniczej grupy Onych. Celem intruzów jest całkowita kontrola jednostki, zniszczenie świata kultury oraz wdrożenie totalitarnej idei Absolutnego Automatyzmu. Utwór Witkacego można śmiało potraktować jako manifest ideologiczny, poruszający tak ważne i uniwersalne kwestie, jak: wolność, kultura, władza i polityka. Mimo upływu lat treść tej sztuki wydaje się zdumiewająco znajoma, choć przecież świat autora był zupełnie inny niż ten, w którym dziś żyjemy.

- Doświadczenia Witkacego brały się z niepokojów związanych z pierwszą wojną światową i rewolucją październikową - wyjaśnia reżyser Piotr Ratajczak. - Autor miał wtedy na myśli konkretnych Onych - bolszewików, rewolucjonistów, którzy mieliby uderzyć z nowym systemem i nowym ładem świata. Obawiał się też postępu technologicznego i automatyzacji. To były dwa źródła jego lęków.




Obraz współczesnego świata wydaje się być odzwierciedleniem wszystkich obaw Witkacego. Choć od czasów powstania sztuki rzeczywistość zmieniła się nie do poznania, zasadnicza problematyka poruszana w dramacie dotyka każdego z nas.

- Oczywiście, u nas źródło lęków tkwi w przyszłości świata i w dalszym rozwoju technologii. Widzimy, że nauka wyraźnie ingeruje w życie człowieka. Jedną z najgłośniejszych spraw ubiegłego roku było dokonanie modyfikacji DNA u bliźniąt w Chinach. Takie postępowanie w końcu doprowadzi do tego, że za chwilę będziemy mieli do czynienia z genetyką komercyjną - przyszli rodzice będą "zamawiać" pożądane cechy, talenty i zdolności swoich dzieci. To z kolei nasili podziały społeczne, bo jednych będzie na to stać, a innych nie. Wbrew pozorom, jest to wizja bardzo nam wszystkim bliska, dlatego tak bardzo nas to niepokoi i nurtuje. 

Zastanawiam się, dlaczego Witkacy uważał, że postęp technologiczny zagraża sztuce i kulturze. Piotr Ratajczak wyjaśnia, że sztuka powstaje dzięki zmysłom, subiektywnemu odczuwaniu świata i doświadczeniom życiowym, których nie da się przecież kontrolować.

- Jesteśmy prześwietlani przez analityków z Cambridge i inne fabryki algorytmów. Pan z Google siedzący w Miami jest w stanie powiedzieć o pani wszystko - jaki pani ma gust, czy jest pani zakochana, kogo pani lubi, a kogo nie. Nie jest w stanie sformułować jednej rzeczy - qualiów, czyli cech indywidualnych, takich jak: postrzeganie świata za pomocą zmysłów, przeszłość, doświadczenia życiowe. To jest kapitał człowieka, którego nie sposób dotknąć i jedyna rzecz, która jest nie do prześwietlenia. Sztuka tworzona na podstawie zmysłów i doświadczeń to jest coś, czego nie da się prześwietlać i kontrolować. Tytułowi Oni chcą te qualia zniszczyć po to, żeby sztuka była tylko racjonalnym tworem służącym polityce, a nie anarchistyczną erupcją osobowości. Sam tekst prowadzi do pytań o populizm - o to, komu dzisiaj sztuka zagraża i dlaczego potrafi bardziej dotknąć ludzkiej duszy, niż publicystyka i politycy. To są pytania, które towarzyszą nam każdego dnia.




Kim są dziś Oni z dramatu Witkacego? Może otaczają nas każdego dnia, tylko często nie zdajemy sobie z tego sprawy? Piotr Ratajczak nie ma wątpliwości, że tak właśnie jest. 

- Dla mnie ci Oni siedzący na szczytach wieżowców w różnych krajach są chyba bardziej niepokojący, niż wszyscy populiści, których widzimy na co dzień. Ci drudzy są zwyczajnie głupsi - nawet, jeżeli mają w sobie jakieś polityczne zdolności i talent do manipulowania ludźmi. Oni to ludzie, o których nic nie wiemy, ale jestem przekonany, że ich manipulacja naszą wrażliwością, naszymi gustami i potrzebami jest o wiele mocniejsza, niż nam się wydaje. Współcześni Oni to świetnie ubrani, super modni ludzie, którym uśmiech nie schodzi z twarzy. Oni atakują nas z dużą swobodą, elegancją i seksapilem - wyjaśnia reżyser. 

Spektakl, który niedługo zobaczymy na deskach Sceny Kameralnej Teatru Polskiego w Warszawie, ma bardzo nowoczesną formę. Dzięki współczesnej aranżacji sztuka ma szansę jeszcze głębiej dotrzeć do świadomości odbiorców.  

- Chciałbym, żeby widzowie zrozumieli, że doraźna polityka i towarzyszące jej zdarzenia, to jedno, ale czasem jednak dobrze się zatrzymać i wyznaczyć sobie szerszą perspektywę. Kto tak naprawdę decyduje dziś, co lubimy, co wyznajemy, co kupujemy? Chcemy pokazać, że nie ma już niszy, w której możemy poczuć się całkowicie wolni - tłumaczy Piotr Ratajczak.




W obsadzie spektaklu obok aktorów Teatru Polskiego zobaczymy też trójkę studentów IV roku Kierunku Aktorstwo Akademii Teatralnej w Warszawie. Dorota Bzdyla, Kaja Kozłowska i Bartosz Włodarczyk zgodnie przyznają, że udział w Onych to dla nich ogromne szczęście i wielka szansa na to, żeby sprawdzić się pod czujnym okiem doświadczonych kolegów. Zapytałam młodych artystów, jak wspominają pracę nad spektaklem.

- To wspaniałe, że od razu po drugim dyplomie możemy tu być i przekonać się, jak wygląda prawdziwa teatralna rzeczywistość. Mamy świetny zespół, dzięki któremu praca przebiegała w bardzo komfortowych warunkach. Najlepsze jest to, że mogliśmy obserwować na scenie doświadczonych aktorów - mówi Dorota Bzdyla, którą w spektaklu zobaczymy w roli kucharki Marianny Splendorek.

- Pracowaliśmy z Piotrem Ratajczakiem przy dyplomie Niepodlegli i dzięki temu zdążyliśmy już wyczuć jego estetykę. Niektórzy aktorzy potrzebowali chyba więcej czasu, żeby przyzwyczaić się do jego metod pracy, a my mieliśmy to już za sobą - dodaje Bartosz Włodarczyk,  którego w spektaklu zobaczymy w roli Gliwusia Kretowiczki, jednego z Onych.

Przypuszczam że praca z tekstem Witkacego nie była dla młodych aktorów łatwym zadaniem...

- Faktycznie, język w tekście jest trudny, tym bardziej, że dodatkowo chcemy ten utwór uwspółcześnić. Napotykaliśmy na wiele przeszkód po drodze, bo mówimy o trochę innych zdarzeniach, niż te opisywane przez Witkacego, ale wiele elementów jednak łączy się ze współczesnością - przyznaje Kaja Kozłowska, która w sztuce Oni gra Rosikę Prangier.




- Wszyscy chyba zgodzą się ze mną, że potwornie trudno jest zapamiętać tekst Witkacego. Ale z drugiej strony, daje on tyle możliwości! Nasz tekst spektaklu wzbogacony jest jeszcze dodatkowo o elementy współczesne i to daje niesamowity efekt, bo brzmi, jakby był napisany dziś - stwierdza Dorota Bzdyla.

Oni to sztuka o naszych czasach. Witkacy wykazał się wizjonerskim zmysłem, uwzględniając w swoim utworze wszystkie problemy, które dziś są naszą codziennością....

- Ten tekst jest nie tylko o tym, co się już wydarzyło, ale też o tym, co się jeszcze wydarzy - stwierdza Bartosz Włodarczyk.

Zauważam, że tematy poruszane w sztuce to nieodłączne elementy, z którymi wzrastało pokolenie moich rozmówców. Czy dzięki temu praca nad inscenizacją była dla nich łatwiejsza?

- Faktycznie, jesteśmy pokoleniem wychowanym na technologii - smartfonach i komputerach. Nawet nie zauważamy, jak bardzo nas to pochłania, jak bardzo wchodzi w nasze życie i staje się nieodłączną częścią naszej codzienności. To stwierdzenie pada też w naszym spektaklu - zdradza Dorota Bzdyla.

- Piotr przynosił nam na próby najnowsze artykuły o technicznych nowościach i gadżetach, które wciąż powstają. Jest to jedna z takich przerażających wizji przyszłości, która do niedawna była tylko wymysłem twórców filmów science fiction, a teraz okazuje się, że te wynalazki naprawdę istnieją, jak na przykład lalki z materiału przypominającego w dotyku ludzką skórę, które w mówią, ruszają się i zachowują jak człowiek.

- Albo informacja o Whitney Houston, która rusza w trasę koncertową - dodaje Bartosz Włodarczyk.

- Albo nowy film z Jamesem Deanem - dorzuca Kaja Kozłowska.

Pytam studentów o to, co było dla nich największym wyzwaniem podczas pracy nad spektaklem.




- Połączenie emocjonalności i psychologii z tekstem Witkacego i formą, która jest tu niezbędna, zwłaszcza w sztukach Piotra - przyznaje Dorota Bzdyla.

Zwracam uwagę, że postać grana przez Dorotę rusza się jak robot. - Moja bohaterka jest robotem - odpowiada tajemniczo aktorka.

Zaintrygowana, dopytuję, czy Oni to także automaty.

- Nie, Oni to ludzie - odpowiada Kaja Kozłowska - Ale czują się lepsi, niż inni. Doskonale wiedzą, kim są i że mają w rękach władzę.

- Oni mają świadomość swojej wyższości i elitarności, uważają się za lepszą rasę - dodaje Bartosz Włodarczyk.

Oni w spektaklu Witkacego walczą ze społeczeństwem, niszcząc sztukę. Pytam artystów, czy mają poczucie, że w naszej rzeczywistości przestrzeń kultury również jest zagrożona.

- Myślę, że to właśnie ten problem, o którym mówiliśmy. Po co tworzyć nowe dzieło, skoro powstał komputer, który jest w stanie na podstawie algorytmów stworzyć nową symfonię Beethovena. Sztuka umiera, bo będzie można ją powielać. Pytanie, czy w dalszym ciągu człowiek przestanie być potrzebny sztuce i czy sztuka może istnieć bez udziału człowieka - zastanawia się Dorota Bzdyla.

- Parafrazując naszego profesora Jana Englerta: "Teatr przetrwa, ponieważ tworzą go ludzie" - dodaje Kaja Kozłowska. - Witkacy w jednym z monologów też przyznał, że teatr jest jedyną formą sztuki, która przetrwa...



fot. Katarzyna Chmura 

Premiera spektaklu ONI w reż. Piotra Ratajczaka - 29.01.2020

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz