sobota, 4 stycznia 2020

Notatnik teatralny | Styczeń 2020


Dla wielu osób styczeń symbolizuje nowy start, ale w teatrze ten miesiąc oznacza, że już prawie połowa sezonu za nami! Nie mam zwyczaju podsumowywać roku artystycznego, dopóki się nie skończy, jednak nie oznacza to wcale, że o tym nie myślę. Dobrze zagrane, czyli moje coroczne zestawienie najlepszych twórców i spektakli to długi, wieloetapowy proces, który uruchamia się z chwilą obejrzenia pierwszego nowego tytułu w sezonie i trwa do ostatniego przedstawienia przed wakacyjną przerwą. Na jakim etapie jestem w styczniu? Mam już swoich faworytów i nie sądzę, żeby ich pozycje miały się diametralnie zmienić. Wciąż czekam na kolejne nowości - niech moja top lista  wciąż zapełnia się wspaniałymi tytułami! Kto wie, może znajdzie się na niej także któraś z najbliższych premier?
 
Na przekór regułom teatralnego kalendarza motywem styczniowego Notatnika będzie początek - a dokładnie początek teatralnej przygody, która u mnie rozpoczęła się w wieku czterech lub pięciu lat. Nie jestem pewna, czy zadebiutowałam w roli widza oglądając Kubusia Puchatka, Calineczkę, czy może Smurfy, ale wciąż pamiętam, jak wiele radości czułam na myśl o każdy kolejnym spektaklu. Dla kilkuletniej mnie wizyta w teatrze była świętem i okazją do wspaniałej "podróży" wgłąb innego, bajkowego wymiaru. Wzrastałam ze sztuką teatralną i dziś nie wyobrażam sobie bez niej życia. Co by było, gdybym jednak nie znała teatru w dzieciństwie? Cóż, podejrzewam, że odkryłabym go bardzo szybko - pewnie już na początku swojego dorosłego życia. Faktem jest, że nie ma jednej słusznej reguły, która mówiłaby, kiedy najlepiej zacząć. Teatr jest miejscem zachwytów i odkryć dla widzów w każdym wieku i każdy moment jest dobry, żeby zatracić się w jego magii.

Ten tekst jest skierowany także do tych z Was, którzy chcą zmienić bieg swojej teatralnej podróży - przełamać schematy i odkryć coś zupełnie nowego. Może dotychczas stroniłaś/eś od dramatów, wybierając jedynie lekkie farsy i komedie? Albo unikałaś/eś klasyki, celując jedynie w utwory współczesne? Może lekkość wolnego od obciążeń stycznia będzie dla Ciebie impulsem, żeby zmienić dotychczasowe przyzwyczajenia? Zrób sobie swój mały początek, wybierz się na coś nowego i celebruj to, bo każde teatralne odkrycie zasługuje na ukoronowanie i honorowe miejsce w pamięci. Mam nadzieję, że pomogą Ci w tym specjalnie wybrane przeze mnie propozycje styczniowych premier. Poniżej pięć gorących tytułów, które koniecznie trzeba zobaczyć!

Z ogromną niecierpliwością czekam na premierę spektaklu Policja. Noc zatracenia na scenie Teatru Polonia. Reżyser Andrzej Saramonowicz połączył słynny dramat Sławomira Mrożka z własnym tekstem, napisanym specjalnie na potrzeby tego przedstawienia. Sztuka jest próbą konfrontacji świata widzianego oczami mistrza absurdu ze współczesną rzeczywistością. Na konferencji w październiku Saramonowicz przekonująco mówił o ponadczasowym charakterze treści Policji Mrożka:

Utwór Policja z 1958 r. jeszcze do niedawna mógł się wydawać pięknym, pełnym humoru tekstem napisanym wspaniałą polszczyzną, ale jednak troszeczkę démodé. Bieżąca sytuacja społeczna i polityczna w Polsce sprawiła, że dramat Mrożka stał się znów zaskakująco aktualny, a jego treść sprawia wrażenie, jakby była napisana dzisiaj [...]

Na scenie zobaczymy Katarzynę Kwiatkowską, a także fantastycznych aktorów Teatru Montownia: Adama Krawczuka, Marcina Perchucia, Rafała Rutkowskiego i Macieja Wierzbickiego. Nie mam wątpliwości, że ich niepowtarzalne poczucie humoru w zestawieniu z genialną prozą Mrożka to gwarancja wybuchowego efektu. O tym, jak wielką eksplozję śmiechu wywołają, przekonamy się już 17 stycznia na Dużej Scenie Polonii. 

Dzień później na deskach Teatru Współczesnego odbędzie się premiera Kuchni Caroline Torbena Bettsa, w reżyserii Jarosława Tumidajskiego. Bohaterką sztuki jest gwiazda programu kulinarnego, Caroline Mortimer. Życie kobiety na pierwszy rzut oka wydaje się idealne, jednak prawda jest nieco inna. Z dala od kamer i świateł wszystko to, co wydawało się wspaniałe, okazuje się jedynie doskonale wykreowana iluzją. W obsadzie zobaczymy :Katarzynę Dąbrowską, Monikę Krzywkowską, Szymona Mysłakowskiego, Andrzeja Zielińskiego, a także dwoje studentów warszawskiej Akademii Teatralnej - Vanessę Alexander i Konrada Szymańskiego. Kuchnia Caroline to kolejna po Niezwyciężonych w Teatrze Wybrzeże realizacja tekstu Bettsa w interpretacji Tumidajskiego. Podobnie było z doskonale zrealizowanymi przez tego reżysera dramatami Ireneusza Iredyńskiego - zanim wystawił we Współczesnym Trzecią Pierś, mierzył się na gdańskiej scenie z Kreacją. Wierzę, że to dobra wróżba dla nadchodzącej premiery i że Kuchnia Caroline zaskoczy widzów z tą samą siłą. Premiera 18 stycznia na Scenie Głównej.

Początek roku to ważny czas dla studentów IV roku Kierunku Aktorstwo Akademii Teatralnej w Warszawie. W styczniu zobaczymy ich w dwóch nowościach. Pierwsza to jest spektakl dyplomowy Fizycy na motywach tekstu Friedricha Dürrenmatta w reżyserii Marcina Hycnara na scenie Teatru Collegium Nobilium. Przedstawienie pojawi się w repertuarze już 27 stycznia. Kolejną premierą z ich udziałem jest dramat Oni Witkacego w reżyserii Piotra Ratajczaka na deskach Teatru Polskiego. Trójka młodych studentów zagra u boku takich artystów, jak: Hanna Skarga, Katarzyna Strączek, Tomasz Błasiak, Adam Cywka, Tomasz Drabek i Antoni Ostrouch. Premiera 29 stycznia na Scenie Kameralnej. Czekam niecierpliwie na oba tytuły. Po widowiskowych Ustawieniach ze świętymi i poruszających Niepodległych nie mam wątpliwości, że bardzo warto.

Miesiąc zamknie premiera Człowieka z La Manchy na deskach Teatru Dramatycznego - muzyczny spektakl inspirowany Don Kichotem Miguela de Cervantesa. Reżyserii podjęła się Anna Wieczur-Bluszcz, a w obsadzie zobaczymy m.in.: Modesta Rucińskiego, Krzysztofa Szczepaniaka, Mariusza Drężka, Annę Gorajską, Waldemara Barwińskiego, Mateusza Webera, Otara Saralidze i Annę Szymańczyk. Premiera 31 stycznia.

Przed nami miesiąc wielkich emocji. Mam nadzieję, że moje propozycje staną się dla Was okazją do odkrywania nowych teatralnych szlaków. Życzę Wam, żeby cały rok upłynął pod znakiem artystycznych poszukiwań. Niech każdy z wybranych przez Was tytułów okaże się wspaniałym początkiem. 

4 komentarze:

  1. Ja bardzo czekam na Człowieka z La Manchy. Idę 2 lutego:) A to z racji mojej rosnącej sympatii do Teatru Dramatycznego (już nie tylko Narodowy, Polonia i OCH;))...no i Krzysztof Szczepaniak;) Agnieszko, czy Ty wiesz ile razy ja już byłam na Hamlecie? ;))) Widziałam też już tę wersję z nową Ofelię (ciekawsza moim zdaniem od lubianej przeze mnie Martyny Byczkowskiej). Ciekawa też jestem Fizyków w Collegium Nobilium. Marcina Hycnara cenię ogromnie jako aktora, do tej pory nie mogę odżałować, że odszedł z Narodowego...
    Ze zdziwieniem zauważyłam też że wspominana Martyna Byczkowska (do której mam ogromy sentyment odkąd zobaczyłam ją we wspaniałej roli Desdemony we wspaniałym Ottelu w AT kilka lat temu) występuje już w Dramatycznym gościnnie. Czy wiesz może coś więcej na ten temat? Ale się rozpisałam...
    Serdeczności, Agnieszko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana Moniko! Bardzo się cieszę, że Hamlet tak Ci się spodobał! Przyznaję, że Krzysztof Szczepaniak w tytułowej roli jest naprawdę świetny. Pamiętam, że Martyna Byczkowska w roli Ofelii bardzo mnie rozczarowała, mam zamiar zobaczyć ten spektakl z nową aktorką :) Niestety, nic nie wiem o Martynie i jej dalszej działalności na deskach Dramatycznego. Faktycznie, ma status aktorki gościnnej, ale zauważyłam, że nadal widnieje w obsadzie wszystkich sztuk, w których grała... Może dostała angaż w innym teatrze? Pewnie wkrótce się dowiemy ;) Ja najbardziej czekam na Fizyków! Ale każda z powyższych premier wydaje mi się kusząca :) Pozdrawiam Cię ciepło!

      Usuń
    2. Lidia Pronobis w roli Ofelii podobała mi się dużo bardziej niż Martyna. Nie miałam takiego uczucia, które towarzyszyło mi podczas spektakli z Byczkowską, że ją to nudzi? tak naprawdę nic nie obchodzi? że to jakiś pastisz?
      Na Fizyków też idę:) Pod koniec stycznia:) Bardzo się cieszę:) No i pewnie jeszcze Kuchnia Caroline, ale to już chyba marzec.
      O, jak ja kocham teatr!!! (ale nie umiem tak pięknie o nim pisać jak Ty:))

      Usuń
    3. Wiem, o czym mówisz - też miałam takie uczucie w związku z jej rolą Ofelii. I to szuranie nogami :) Moja droga, ależ Ty przecież piszesz pięknie o teatrze! W każdym z komentarzy ;) Mógłby być z tego fajny blog :D Ściskam Cię mocno!

      Usuń