sobota, 30 czerwca 2012

Pies z głową w dół


O dziewiątej rano nie chce mi się myśleć o rzeczach nieprzyjemnych. Po pierwsze dlatego, że to dopiero dziewiąta rano, a wiadomo, że kiepski nastrój jest zjawiskiem dużo bardziej trwałym niż nastrój pozytywny. No, a poza tym, w piątki o dziewiątej rano stoję w pozycji psa z głową w dół, a taka pozycja zdecydowanie wyklucza jakiekolwiek myślenie o czymkolwiek - nieważne, miłym czy niemiłym. 



Na początku swojej przygody z jogą w tej pozycji zastanawiałam się, czy krew nie zaleje mi mózgu i gałek ocznych, a jeżeli zaleje, to jakie będą tego konsekwencje. Teraz, kiedy oswoiłam i psa i łabędzia, a nawet wojowników, czuję, że mogę wszystko. No, więc stoję tak sobie w tym zwisie i czuję się fantastycznie. Jak niewiele człowiekowi czasem potrzeba do szczęścia...

Wraz z początkiem lata świątynie handlu usilnie nakłaniają nas, żebyśmy kupili za pół ceny coś, czego normalnie nie wzięlibyśmy za darmo.  Na każdej witrynie krzyczy wielkie „SALE” i chyba  w końcu dorosłam, zmądrzałam wreszcie, obrosłam jakimś pancerzem, sale-odpornym.  W hipermarketach sieci Carrefour trwa właśnie wielka wyprzedaż czekoladowych królików wielkanocnych… Nieważne, lecę, bo się śpieszę.
Lubię Mokotów, nawet coraz bardziej. Łatwo się tam dostać i wydostać też. Trasa do centrum zajmuje mi dwadzieścia minut i jestem całe dwie minuty przed czasem, bo jak już kiedyś mówiłam, nie lubię się spóźniać. W ogóle ostatnio wszystko liczę - minuty, godziny, drzewa. Sprawdzam, czy symetrycznie rosną po obu stronach ulicy. Życie w symetrii to życie w harmonii. Amen.

Na nic nie mam czasu. A nawet jak go mam, to za mało. O tym co powiedział Adam Hofman, czytam z opóźnieniem, a jak już się ucieszę, że przeczytałam i wiem, to się okazuje, że zmienił zdanie. Trudno być na bieżąco. I nie ma sensu czytać tygodników opiniotwórczych w połowie tygodnia. A w niedzielę nie są już w ogóle opiniotwórcze - w niedzielę są już numerami archiwalnymi. To skłania mnie do refleksji, że czas tak szybko leci, życie przemija, a my wraz z nim…I jeszcze, że nie chcę pisać w tygodnikach,  bo nie lubię się spieszyć, generalnie.

Jeszcze dzisiaj nie usiadłam…to stwierdzenie zgodne z rzeczywistością, ale też tytuł książki A.Drotkiewicz, którą niedługo przeczytam. Jak tylko pokonam stos literatury zebranej z lat minionych, kiedy też mówiłam, że przeczytam niedługo. Zdążyłabym ze wszystkimi książkami, gdyby nie to, że ciągle ktoś pisze coś nowego i przez to wciąż jestem do tyłu… 

P zapytał mnie, o czy marzę.  O podróżach. I o tym, żeby móc robić to, co się naprawdę kocha, być w miejscu, w którym zawsze chciało się być, z osobą, dla której znaczysz bardzo wiele. I żeby to uczucie błogostanu, które mam w każdy piątek  o dziewiątej rano nie było zarezerwowane tylko dla piątków.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz