Nie przepadam za Sylwestrem, ale Nowy Rok lubię bardzo. Zwykle pierwszego stycznia życie na Ziemi zamiera, żeby obudzić się na mega kacu około piątej po południu, ale ja, pełna energii i zapału do działania, wstałam skoro świt, bo aż o jedenastej. Nowy Rok to idealny czas na generalne porządki w życiu. Nie wiem jak Wy, ale ja mam pełne ręce roboty. Zaraz po sturlaniu się z łóżka i wypiciu wszystkich domowych zasobów Nałęczowianki, zjadłam pożywne, wysokobiałkowe i kacobójcze śniadanie, żeby następnie z trzeźwym umysłem zabrać się za naprawianie świata.