środa, 2 stycznia 2013

Szopka


Nie przepadam za Sylwestrem, ale Nowy Rok lubię bardzo. Zwykle pierwszego stycznia życie na Ziemi zamiera, żeby obudzić się na mega kacu około piątej po południu, ale ja, pełna energii i zapału do działania, wstałam skoro świt, bo aż o jedenastej.  Nowy Rok to idealny czas na generalne porządki w życiu. Nie wiem jak Wy, ale ja mam pełne ręce roboty. Zaraz po sturlaniu się z łóżka i wypiciu wszystkich domowych zasobów Nałęczowianki, zjadłam pożywne, wysokobiałkowe i kacobójcze śniadanie, żeby następnie z trzeźwym umysłem zabrać się za naprawianie świata.