środa, 15 maja 2013

Amazing Top Model


Od ponad dwóch miesięcy, w każdą środę studio TVN znowu jest szajning i magnetajzing. Wszystko za sprawą trzeciego już sezonu programu "Top Model- zostań modelką". Dlaczego piszę o tym dopiero teraz? I dlaczego w ogóle o tym piszę? Cóż, nie jestem fanką programów rozrywkowych (w zasadzie powinnam od razu wyznać, że nie jestem fanką jakichkolwiek programów, bo bardzo rzadko oglądam telewizję). Jednak muszę przyznać, że nurtuje mnie wciąż rosnąca popularność programów typu talent show, bo do takich w pewnym sensie można także zaliczyć Top Model. Dlaczego budzą tyle emocji? Kto decyduje się na udział w takich programach i skąd pomysł, żeby uzewnętrzniać się przed wielomilionową publicznością?

Postanowiłam schować dumę do kieszeni, zagryźć zęby i na własnej skórze przekonać się, o co tu chodzi. Nie obyło się bez trudności i zwątpienia, bo już pierwsze relacje z castingów wystawiają cierpliwość i nerwy na ciężką próbę... Z perspektywy czasu muszę stwierdzić, że wcale tak nie bolało, im dalej, tym sensowniej. Program ani mnie nie zaskoczył pozytywnie, ani nie rozczarował. Miało być emejzing, na miarę amerykańskiej edycji - elegancko, ekskluzywnie i z klasą. Ale nie od dziś wiadomo, że jaki kraj, taki "Top Model"...

Kiedy piszę ten tekst, kandydatek do odstrzału pozostało siedem, więc mimo, że refleks mam kiepski, na szczęście finał jeszcze daleko. Machina Top Model w polskiej telewizji dopiero się rozkręca. Przed nami- dopiero- trzeci sezon, w kolejce pewnie co najmniej siedemnaście, więc temat jeszcze długo pozostanie aktualny....

Kto: Oczywiście, kandydatki na modelki. Czternaście wybranych drogą eliminacji dziewczyn, ale to w sumie mało istotne. Najważniejsze - jak w każdym programie tego typu - jest jury. Cztery szare eminencje, każdy z nich ma do odegrania inną rolę i trzeba przyznać, wszyscy się w nich doskonale odnajdują: modelka, Joanna Krupa (dobra wróżka z Kopciuszka), projektant mody, Dawid Woliński i fotograf, Marcin Tyszka (gliniarz i prokurator) oraz choreograf, Katarzyna Sokołowska (Cruella de Mon). I to właśnie ta najstraszniejsza pozornie jurorka okazała się najbardziej profesjonalna. Chylę czoła przed Katarzyną Sokołowską za jej obiektywizm i chłodne, fachowe podejście do tematu. Bez zbędnej krytyki, grania na emocjach, bez upokorzeń. Czego nie można powiedzieć o Marcinie i Dawidzie. Słodycz i pobłażliwość Joanny Krupy zostawię, bo wszyscy wiedzieliśmy, że tak będzie.

Co: międzynarodowa kariera top modelki, życie w blasku fleszy, świetlana przyszłość i takie tam...

Jak: Nie za darmo! Każda dziewczyna musi udowodnić surowym jurorom, że potrafi pozować, chodzić jak zawodowa modelka, pracować pod presją czasu i umieć dostosować się do każdej sytuacji. To takie standardowe wymogi, wiadomo - nuda. Dlatego producenci TVN wymyślają uczestniczkom masę fajowych zadań, mało związanych z branżą. Wśród nich: chodzenie w ekstremalnie wysokich butach na ekstremalnych wysokościach - oczywiście z pięknym uśmiechem na ustach, wyprostowaną postawą i niebywałym wdziękiem. Trzeba się też wspinać po murach warownych zamku, pozować w szpilkach na bieżni, na drabinie, na wysokich podestach, na rurze... Punkty za rzucanie się z estrady w ramiona publiczności i umiejętność szycia, najlepiej czegoś, co Dawid Woliński uzna za ready to wear. Kto się nie połamie, nie wpadnie w depresję, nerwicę, a przede wszystkim - przeżyje, oprócz pracy modelki będzie mógł wykonywać także szereg innych zawodów np. kaskadera.

Dlaczego: No właśnie... Dlaczego Top Model bije rekordy oglądalności? Dlaczego wzbudza tyle emocji? Co sprawia, że dziewczyny (wcale nie takie głupie, jak początkowo podejrzewałam) z pełną premedytacją godzą się na upokorzenia i szykanowanie? To mnie najbardziej nurtowało - kim są uczestniczki? Początkowe odcinki pokazywały pełen przekrój społeczeństwa - mądre i głupie, dziwne, nietuzinkowe, banalne, puste, prymitywne, zdeterminowane, inteligentne, pewne siebie, oryginalne, pospolite. Pozytywnym zaskoczeniem był fakt, że posiadaczki tych najgorszych cech, te zupełnie puste i bezbarwne, opuściły już program. A te, które zostały? Nie napiszę "głupie", bo to by było niesprawiedliwe. "Naiwne" dużo bardziej oddaje rzeczywistość. Motorem jest niewątpliwie obietnica wielkiej kariery. A więc, naiwne do kwadratu...

Programy w konwencji talent/reality show można by przyrównać do starożytnych igrzysk olimpijskich. Walka, trudne wyzwania, niebezpieczeństwo, krew, pot i łzy - to wszystko od zarania dziejów wzbudza w ludziach ogromne emocje. Dodajmy do tego upokorzenia, uległość i płakanie na ekranie i mamy telewizyjny hit. Bo prawda jest taka, że większość z nas lubi patrzeć na słabości i porażki innych. Dobrze wiedzieć, że nie tylko nam się coś nie udaje, nie tylko my mamy krzywe nogi, lęk wysokości i szerokie biodra. Dziewczyny często wyznają przed kamerą, że miały trudne dzieciństwo, że tęsknią za domem, że już nie wytrzymują presji. To chyba właśnie stanowi o sukcesie Top Model, a także wszystkich innych programów, których uczestnikami są zwykli ludzie, amatorzy - nie ideały. Oglądamy, by się pocieszyć, podbudować na duchu, bo skoro do programu dostała się dziewczyna, której tak daleko do posągowej bogini, to chyba nie jest z nami tak źle? Poza tym, taka już ludzka natura, że lubimy popatrzeć jak ktoś się męczy, poci i trzęsie ze strachu, ciesząc się jednocześnie, że to nie my stoimy na zawieszonym pod sufitem wybiegu i to nie my za chwilę będziemy się musieli po nim z gracją przespacerować, obserwowani z dołu przez bezwzględnych krytyków.

Kontrowersje były, są i będą. Już poprzednie sezony wzbudzały fale krytyki. Do KRRiT regularnie wpływały skargi odnośnie niestosownego zachowania jurorów względem uczestniczek. Wątpliwości wzbudza także wiarygodność programu. Każdy, kto choć przez chwilę otarł się o modeling, wie, że rzeczywistość, jaką kreują przed kandydatkami producenci i jurorzy, jest mocno przejaskrawiona.
"To jest program o tym, co może spotkać modelkę w prawdziwym świecie show-biznesu. Zastosowaliśmy rodzaj prowokacji, by pokazać, że dziewczyny wielokrotnie jeszcze zetkną się w tej branży z próbą naruszania ich granic. I nie chodzi o to, żeby były gotowe na wszystko, ale żeby pokazały, jak sobie radzą z taką sytuacją (...)".
Tak tłumaczył swoje zachowanie w stosunku do kandydatek Dawid Woliński na łamach Wprost. Doprawdy Panie Dawidzie? Od kiedy to modelka musi wykonywać na castingach wyczyny godne najwytrwalszych kaskaderów? Od kiedy o jej przyszłości decyduje umiejętność szycia? Proszę mi pokazać casting, na którym modelkom mówi się "wydziergaj szalik na drutach, to może przejdziesz". Powiedziałabym, że wiarygodność programu utrzymana jest przy typowych zadaniach modelek - chodzeniu po wybiegu (tym statycznym), kręceniu reklam i pracy przy sesjach, ale... Właśnie oceny sesji zdjęciowych wywołały we mnie wiele mieszanych uczuć. Marcin Tyszka, "wielki fotograf" z najlepszymi tytułami na koncie, wielokrotnie dyskwalifikował zdjęcie, mówiąc, że modelka przy każdym ujęciu ma jednakowy wyraz twarzy. No cóż, może to i niefajne, ale drzwi do świata wielkiej mody nie zamyka. Magdalena Frąckowiak na niemal każdym zdjęciu ma minę naburmuszonego mopsa, a karierę jednak zrobiła.

Cały program, poza drobnymi wyjątkami, to teatr absurdu. Uczestniczki poddawane są próbom, które czasem bardziej przypominają igrzyska śmierci, niż naukę pracy w modelingu. Realia są brutalne, ale nie aż tak. Oczywiście, trzeba mieć twardy tyłek i żelazne nerwy, bo krytyka jest wpisana w ten zawód. Jednak nawet najgorszy casting w niczym nie przypomina spektaklu sadomaso... Te z kandydatek które się nie nadają, po prostu nie przechodzą dalej. Dlatego kreatywność jurorów w testowaniu psychiki dziewczyn po prostu mnie zdumiewa...

Top Model nie szokuje, nie takie rzeczy telewizja pokazywała. Zapoznając się z konwencją programu, potwierdziłam swoje przypuszczenia - celem jest rozrywka, gwiazdami są jurorzy. Zahukane dziewczynki, jak małpki w klatce, są tylko po to, by wywoływać w widzach radość. Show się skończy, wyskoczą na wolność i tyle z ich wielkiej kariery. A szkoda, bo śledząc  poczynania kandydatek muszę przyznać, że kilka z nich polubiłam i  życzę tym dziewczynom, żeby ich marzenia nie pękły w jednej chwili jak bańka mydlana. Dwie, może trzy mają szansę osiągnąć bardzo wiele. W pewnym sensie już wygrały, dostając się do tego programu. Ktoś mądry powiedział,  że dawniej droga do kariery była długa, zawiła i najczęściej biegła przez łóżko. Dziś na szczęście mamy jeszcze telewizję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz