niedziela, 13 lipca 2014

Depresja artysty


Fundamentem wielkich dzieł są wielkie tragedie i głębokie załamania - taka teza przyszła mi do głowy, gdy któregoś dnia, jadąc zatłoczonym autobusem, czytałam sobie Lema. Nie, właściwie, takie myśli nawiedzały mnie już dużo wcześniej. Pochłaniając opowiadania Alice Munro, byłam przekonana, że coś tak fantastycznego mógł napisać tylko ktoś dotkliwie pokiereszowany przez życie. Albo gęsty, niepokojący mrok u Emily Brontë i  F. Scotta Fitzgeralda. No i Stefan Zweig, którego kocham chyba właśnie za permanentną depresję, będącą podwaliną jego dzieł i przyczyną tragicznego końca... Zaintrygowana swoimi wnioskami, postanowiłam grzebać dalej - okazuje się, że podobnych przykładów jest całe mnóstwo. Pisarz, to ktoś, kto się smuci, a na wielkich smutkach powstaje wielka literatura. 

"Szpital Przemienienia" to powieść osnuta mrokiem. Właściwie wszystko, co najgorsze, dzieje się dopiero na ostatnich stronach książki, a jednak niepokojąca atmosfera towarzyszy czytelnikowi już od pierwszego rozdziału. Stanisław Lem ukończył ją mając zaledwie 27 lat. Na depresję faktycznie cierpiał, ale według oficjalnych źródeł, dopiero dwadzieścia lat później. Jednak, żeby napisać coś tak przygnębiająco prawdziwego, powieść, której czytanie sprawia niemal autentyczny ból, trzeba mieć predyspozycje. Trzeba ten mrok hodować w sobie. Lem go posiadał, jestem tego pewna. W jednym z rozdziałów pacjent szpitala, Sekułowski, zwraca się do głównego bohatera:  ”Poeta to taki, co umie w ładny sposób być nieszczęśliwym (...)" - nie mam wątpliwości, że za tymi słowami kryje się sam autor. 

#1 Samotność - so what?

Czasy, w których tworzył Lem, były nieciekawe, więc depresja była właściwie czymś naturalnym, choć wtedy pewnie tak jej jeszcze nie nazywano. Na tę samą przypadłość cierpiał niemal równolegle bliski przyjaciel Lema, Sławomir Mrożek. W biografiach obu pisarzy, jako główne przyczyny rozchwiania emocjonalnego wymienia się wojenne traumy, komunizm, cenzurę, stan wojenny, emigrację, samotność. Problemy o zasięgu ogólnokrajowym, które większość Polaków przyjęła z ponurym spokojem. Cóż, artyści zawsze mają trudniej... Mrożek przez cały okres swojej twórczości boryka się z bezsensem istnienia, wątpi w swój talent, boksuje się z życiem, przegrywa, wstaje i znowu walczy, żeby ponownie poddać się i wstać. I tak do końca... Gorzki humor, sarkazm i drwina, którymi tak hojnie przyprawiał swoje dzieła, były najprawdopodobniej zasłoną dymną jego prawdziwych uczuć, lęków i frustracji. Jednak najlepiej jego stan umysłu oddają dzienniki, które pisał przez większość życia. 17 lutego 1980 roku napisał:  ”Depresja - so what? Umrę - so what? Samotność - so what? (...) Takie pytanie czasem pomaga, pomimo całej jego tępoty, czy też właściwie dzięki niej. Zadawszy je sobie - i nie odpowiedziawszy, bo co można odpowiedzieć - można względnie spokojnie wykonywać codzienne swoje życie". Sądzę, że ten stan absolutnego zwątpienia towarzyszył Mrożkowi aż do śmierci. 

Cały czas mam w pamięci wywiad Remigiusza Grzeli ze Sławomirem Mrożkiem (Opowiem zza grobu, Zwierciadło, Maj 2012) Tą rozmową posłużyłam się na studiach. W komentarzu do pracy zaliczeniowej napisałam:  ”Bardzo przepraszam za przekroczenie dozwolonej liczby znaków. Na swoje usprawiedliwienie dodam jedynie, że jest to wywiad wyjątkowy. Wyjątkowo negatywny na pierwszy rzut oka, ale jednocześnie niezwykle smutny"...

Mrożek zawsze kojarzył mi się z lekko naburmuszonym, cynicznym panem w podeszłym wieku. Traktowałam to jak coś normalnego, a jednocześnie wyjątkowego - typowego dla człowieka pokroju Mrożka. Uważałam, że ludzie tacy jak on, mogą sobie w ostateczności pozwolić na impertynencję, okazywać publicznie zniecierpliwienie, dezaprobatę, ból, gorycz i cały ten zespół uczuć, które zwykle chowa się pod poduszką, z dala od ludzkiego spojrzenia. Mrożek podczas wywiadu pokazał ich cały arsenał i wymierzył w dziennikarza, niczym bron ciężkiego kalibru. Wymierzył i strzelał... Remigiusz Grzela podsumował tę rozmowę tak: "Leżąc na macie, po tych wszystkich intelektualnych prawych i lewych sierpowych, wciąż jeszcze podnosiłem się, żeby zadać kolejne pytanie. Aż Sławomir Mrożek zechce ze mną skończyć...". Wywiad faktycznie przypominał zacięty pojedynek, ale pojedynek, w którym obie strony były ofiarami, za to zwycięzców nie wyłoniono. Czytając tę rozmowę, współczułam kolejno i dziennikarzowi i rozmówcy. Nie chciałabym być na miejscu Grzeli, ale z każdym kolejnym pytaniem widziałam przejmujący ból pisarza. Mrożek już wtedy był gotowy umrzeć, nie było w nim woli życia. Na pytanie dziennikarza, „Co jest przed Panem?” bez wahania odpowiedział  - „Grób”.

#2 Odejść delikatnie

Analizując przypadki depresji u pisarzy, zauważyłam, że dzielą się na dwie zasadnicze kategorie - tych, którzy żyli z chorobą do śmierci i tych, którzy znacznie proces odejścia przyspieszyli, nie radząc sobie z jej ciężarem. Wśród Tych drugich znaleźli się tacy wybitni twórcy, jak Ernest Hemingway, Stefan Zweig, Jerzy Kosiński, Virginia Woolf, Sylvia Plath... Zweig swoją śmierć planował od dawna, a wnikliwi czytelnicy mogli zauważyć, że każde kolejne dzieło przybliżało go tylko do tego ostatecznego kroku. "Dziewczyna z Poczty", jego ostatnia i nieukończona powieść, jest zarazem polemiką, pogodzeniem i pożegnaniem ze światem. Przejmujące, że bohaterowie książki, planując samobójstwo, w rezultacie postanowili żyć. Pisarz jednak  nie widział dla siebie sensu dalszej egzystencji.... 

#3 Gdy ból dodaje sił 

"Nie musisz się wstydzić tego, co czujesz. Przeciwnie... To, że odczuwasz ból, jest Twoją największą siłą" - autorką tych słów jest J.K.Rowling, kobieta, która stworzyła Harrego Pottera. Zanim jednak do tego doszło, pisarka cierpiała na depresję i wielokrotnie rozważała samobójstwo. Jej przykład jest o tyle wyjątkowy, że pisanie właściwie całkowicie wyleczyło ją z choroby. Wszystko, co sprawiało jej ból, Rowling umieściła w swojej bestsellerowej powieści. Harry klepał biedę (tak jak Rowling, zanim wydała książkę), był sierotą (autorce przed ukończeniem powieści zmarła matka). Wszystkie upiorne postacie występujące na kartach powieści to zmaterializowane czarne myśli, które nawiedzały Rowling podczas najgorszych momentów życia. Jej choroba skończyła się happy endem - dziś pisarka jest najbogatszą kobietą w Wielkiej Brytanii, laureatką wielu nagród, a jej książki o Harrym  zostały przetłumaczone na 35 języków. Ponadto znalazła miłość swojego życia. Depresja minęła jak zły sen. 

J.K.Rowling jest jednak ewenementem. W większości przypadków pisarze trawieni depresją zamykali się w czterech ścianach, pisali w samotności, pogrążali się w dojmującej rozpaczy i umierali w odosobnieniu. Tak było z poetką Emily Dickinson, Hansem Christianem Andersenem, czy Tennessee'm Williamsem. Nie da się jednak zaprzeczyć, że dla wielu twórców właśnie najdotkliwsza faza załamania stała się jednocześnie zalążkiem ich fenomenalnych dzieł. Anne Rice swój słynny  "Wywiad z Wampirem" pisała w rozpaczy po stracie córeczki. Stephen King osobiste smutki znieczulał alkoholem i narkotykami. Sam przyznał, że podczas pisania "Carrie" przeważnie był pijany. Nie przeszkodziło mu to jednak wydać tej książki, a także wielu kolejnych pozycji. Z depresją i alkoholizmem rozliczył się dopiero w powieści "Lśnienie". 

#4 Ciągła desperacja

Kiedy myślę o depresyjnej prozie, pierwsze, co przychodzi mi do głowy, to Alice Munro. Tylko ona potrafi zdołować i zachwycić jednocześnie. Kiedyś napisałam, że do Munro trzeba dojrzeć - mi samej zajęło to kilka lat...

W "Miłości Dobrej Kobiety" trup pojawia się już na drugiej stronie. W słoneczny, spokojny poranek. W kolejnych opowiadaniach obsesja miesza się z psychicznym wycieńczeniem, ból z miłością, nienawiść z dziecięcą beztroską. Dzieła Alice Munro to istna parabola emocji - a każde z nich w pewnym stopniu obrazuje jej relacje, związki, kondycję psychiczną.... ''Niektóre z tych historii są bliższe mojego życia niż inne, ale żadne nie są tak blisko, jak ludziom wydaje się, że są. Zawsze jednak piszę o momencie życia, w którym jestem''. Munro nie miała łatwego życia. Kanadyjska pisarka, wychowana w zachowawczym i konserwatywnym środowisku, musiała wiele wycierpieć, żeby udowodnić, jak wielki talent posiada. Chora matka, będąca dla Alice ciężarem, nieudane małżeństwo, śmierć dziecka - zdarzenia, które stały się traumą, możemy znaleźć także w życiu jej bohaterów. Munro długo nie wierzyła w swoje możliwości. Ujmująca skromność towarzyszy jej do dziś. Pomimo zasłużonego Nobla, pisarka wciąż woli pisać w odosobnieniu, nie afiszuje się sławą i sukcesem, jaki odniosła. 

U Munro nic nie jest pewne, a pozornie spokojne kanadyjskie prowincje jawią się niczym miejsca największej grozy. Mam wrażenie, że depresja pisarki przez wiele lat karmiła jej talent. Mrok jej opowiadań jest zarazem wizytówką całej jej twórczości. Czy wszystkie dzieła powstały na kanwie jej depresji? Możliwe. Niewykluczone też, że - jak w przypadku wielu innych twórców - Munro pisząc o demonach z dawnych lat, wyleczyła się z nich zupełnie. A opowiadania, które aż kipią od smutku, cierpień i zła, pokochały miliony czytelników. 

Co łączy wszystkich wielkich twórców, borykających się z depresją? Ogromna wyobraźnia, która rozbudziła się w każdym z nich na skutek traumatycznych przeżyć, trudnego dzieciństwa, osobistych tragedii. Natura ludzka wykorzystuje mechanizmy projekcji marzeń jako ucieczkę od problemów, furtkę do lepszego świata. Pisarze ten świat niejednokrotnie opisywali w swoich książkach. Dla wielu z nich wrażliwość artystyczna była źródłem cierpień, ale także zalążkiem wspaniałych dzieł literackich. Andersen, Hemingway, Woolf, Herbert, Mrożek - każdy z nich był słabym psychicznie, rozchwianym człowiekiem. Wielu z tych twórców cechowała nieporadność społeczna, różnorodne fobie, całkowity brak woli życia. Złamani emocjonalnie, stali się jednak wybitnymi twórcami. Dziś możemy tylko wyobrażać sobie, w jakich męczarniach powstawały ich utwory. I powinniśmy być im za to wdzięczni. 


Źródła, z których korzystałam:
wysokieobcasy.pl
wyborcza.pl
xiegarnia.pl
afektywni.pl

6 komentarzy:

  1. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Akurat należy przyznać, że z takimi problemami zmaga się coraz więcej osób i jak dla mnie właśnie udane terapie były tym momentem zrozumienia problemu. Jestem zdania, że świetnie sobie poradziłem w gabinecie psychologa http://www.terapiapoznan.pl/ gdyż tam zawsze znalazłem odpowiednią pomoc.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajnie napisany artykuł. Jestem pod wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dawno nie było takiego artykułu. Bardzo fajny wpis.

    OdpowiedzUsuń
  5. Sama depresja jest na dzień dzisiejszy bardzo popularna i jak dla mnie takie rozwiązania są na pewno fajne. Od siebie polecam od razu szeroki zakres pomocy z poradni https://psycholog-ms.pl/zakres-pomocy/ gdyż sama wiem doskonale, że warto.

    OdpowiedzUsuń