Gdyby Stefan Zweig nadal żył,
pewnie dalej pisałby o samotności i odrzuceniu. Dziś niewątpliwie miałby ku
temu o wiele więcej powodów, niż 80 lat wstecz, kiedy powstała jego ostatnia
powieść – „Dziewczyna z Poczty”. Zapomniana na długie latach twórczość tego
wybitnego austriackiego pisarza, dziś przeżywa właśnie drugie objawienie. Mimo
przemian społecznych i przepaści czasu, historie, które tworzył Zweig, nie
straciły nic na swojej aktualności...
Nie jest to tekst z cyklu "Ostatnio przeczytałam książkę...", bo z twórczością Zweiga zmierzyłam się pierwszy raz ponad dwa lata temu. "Dziewczyna z Poczty" to pozycja z gatunku tych, na które choruje się jeszcze długo po przeczytaniu ostatniej strony... Ta wyjątkowa pod każdym względem powieść wciąż tkwi w mojej pamięci i chyba nie przesadzam, twierdząc, że stała się dla mnie fundamentem i wzorcem, do którego systematycznie się odnoszę, analizując kolejne książki. Nie ja jedna - Zweiga jest coraz więcej we współczesnej kulturze. "Grand Budapest Hotel", film Wesa Andersona, to własciwie obraz w całości odnoszący się do twórczości tego austriackiego pisarza. Ponure obrazy żywcem wyjęte z kart powieści Zweiga, zostały obficie przyprawione ciężkostrawną groteską, co pewnie niektórzy zwoliennicy Stefana Zweiga odebrali jako istną profanację jego dzieł. Cóż, nie trzeba było długo czekać, żeby na ekrany kin wszedł kolejny film inspirowany niemalże w całości prozą Zweiga, tym razem już bez czarnego humoru, za to z licznymi odniesieniami do teorii psychoanalizy Freuda - "Na zawsze Twoja" Patrice'a Leconte to żywy dowód na to, że twórczość Stefana Zweiga jest nieśmiertelna...
Poniższa recenzja ukazała się poprzednio na łamach magazynu LookUs. Teraz jednak uznałam, że byłoby dużym niedopatrzeniem, gdyby tak obszerny tekst o Zweigu nie pojawił się również na blogu. Dlaczego warto siegnąć po "Dziewczynę z Poczty"? Bo mimo silnych pokładów emocji, jest to powieść zaskakująco lekka i niezwykle wciągająca. Idealna pozycja na podróż, długie, leniwe wieczory na tarasie, na chłodne, deszczowe dni. Zweiga czyta się bez pośpiechu - każdym z jego dzieł należy delektować się tak, jak delektujemy się wyśmienitym deserem.
„Dziewczyna z Poczty” to powieść niedokończona. Stefan
Zweig pisał ją z przerwami, wieloetapowo, przez co chwilami ma się wrażenie, że
autor nie był do końca pewien, jaki los podyktować swym bohaterom. Ta ostatnia
powieść powstawała w najtrudniejszych momentach jego życia. Zweig, podobnie jak
jego bohaterowie, nigdy nie zaznał pełni szczęścia. Problemy emocjonalne, walka
z antysemityzmem, brak własnego miejsca na świecie – wszystko to wywarło
wyraźny ślad w twórczości tego pisarza. Wielu krytyków doszukuje się w
życiorysie Zweiga podobieństw do losów głównych bohaterów powieści. Faktycznie,
problematyka zawarta w książce nieraz przywodzi na myśl jego osobiste dramaty.
Pisząc o rozczarowaniu młodej dziewczyny, kreśli poniekąd także własną
historię. Życie obojga z nich przypomina bowiem piękny sen, który skończył się
zbyt szybko. O ile jednak Zweig swoich bohaterów potraktował łagodniej, dając
im cień nadziei na lepszą przyszłość, dla siebie samego nie był tak litościwy.
Dlaczego pozostawił ich własnemu losowi, a swój własny zdecydował zakończyć tak
nagle?
Trzeba od razu powiedzieć, że rzadko kiedy w powieściach
Zweiga życie książkowych postaci usłane jest różami. Christine, tytułowa
dziewczyna z poczty, także nie miała tego szczęścia. Młoda panna
Hoflehner mieszka razem z ciężko chorą matką w skromnym mieszkaniu w małej
austriackiej miejscowości Klein-Reifling. Każdy dzień płynie Christine tak samo
i bez większej nadziei na zmianę losu. Praca na poczcie pozwala jej utrzymać
dom, ale jednocześnie zmusza do skromnego życia i wielu wyrzeczeń. Pewnego dnia
szarą codzienność burzy telegram od ciotki. Nękana wyrzutami sumienia, majętna
krewna postanawia okazać swojej siostrzenicy odrobinę serca. Zaproszenie na
kilkutygodniowy pobyt w ekskluzywnym, górskim kurorcie to dla wujostwa
Christine niewielki gest chłodnej uprzejmości, a dla niej samej – szansa na
wyrwanie się z matni ponurego życia.
Christine opuszcza śpiące Klein-Reifling, matkę i malutką
pocztę i jedzie do nowego, nieznanego jej świata. Czy bogactwo i przepych, jaki
skrywają mury luksusowego Palace Hotel to właśnie szczęście, którego pragnie?
Dla Christine odpowiedź jest oczywista. Życie w kraju wyniszczonym wojną, bieda
i znienawidzona praca w prowincjonalnym miasteczku – wszystko to sprawia, że
nasza bohaterka chłonie nowe otoczenie jak urzeczona. W mgnieniu oka Christine Hoflehner
staje się Christiane van Boolen. Eleganckie stroje, wszechobecne piękno i
niekończące się rozrywki – wszystko to sprawia, że dziewczyna zapomina o swojej
tożsamości. Czar pryska, gdy towarzystwo dowiaduje się prawdy. Cudowny sen
staje się koszmarem…Ten sam dramat przeżywał też Zweig. Urodzony w zamożnej
wiedeńskiej rodzinie, początkowo wydawał się być dzieckiem szczęścia. Uznanie,
jakim się cieszył straciło na znaczeniu, gdy Austrię opanowała fala nazizmu.
Zweig ze swoim żydowskim pochodzeniem nigdy już nie znalazł tam dla siebie
miejsca. Szerzący się antysemityzm bezpowrotnie złamał karierę autora i stał
się początkiem jego końca.
Zweiga od zawsze fascynowała psychologia. Teorie Zygmunta
Freuda, który był bliskim przyjacielem autora, bez wątpienia wywarły ogromny wpływ
na jego twórczość. Zresztą, trzeba od razu zaznaczyć, że Stefan Zweig nie
zadowalał się jedynie pozycją znakomitego pisarza. Pragnął być dla ludzi
autorytetem moralnym i niewątpliwie po części mu się to udało. Był świetnym
znawcą ludzkiej psychiki, bez problemu wyczuwał nastroje i obawy społeczeństwa.
Może dlatego właśnie jego dzieła miały swego czasu tak szerokie grono
odbiorców. Zweig słowem walczył z nierównościami i dyskryminacją. Był
zagorzałym pacyfistą, zwolennikiem równości klas i szerzenia tolerancji. Jego
bohaterowie cierpieli krzywdy, których autor doświadczał nieraz w swoim życiu. Zweig
często w swoich utworach poruszał temat samobójstw. Jego bohaterowie ocierali
się o śmierć, rozważali ją, czasem cudownie jej unikali. Christine, po powrocie
do sennej prowincji o śmierci myśli niemal bez przerwy. Uważny czytelnik
zauważy jednak, że dziewczyna jest zbyt słaba, żeby zdać się na tak radykalny
krok. Impulsem jest znajomość z Ferdinadem. Tych dwoje w obcym, wrogim świecie
zaczyna łączyć coraz więcej. Ich znajomość staje się coraz bardziej zażyła, budują
ją na wzajemnym zrozumieniu i współczuciu. Oboje bez perspektyw, bez nadziei,
spędzają ze sobą każdą wolną chwilę, szukając pocieszenia we własnym
towarzystwie.
"Dla ludzi, którym dobrze jest z samymi sobą,
otoczenie nie odgrywa takiej roli..." – to zdanie, które Ferdinand kieruje do Christine, jest
esencją całej książki Zweiga. Bo „Dziewczyna z Poczty” to powieść o oswajaniu
samotności. Autor pisał ją pogrążając się w coraz głębszej depresji, a jego
nastroje wywarły ogromny wpływ na kształt tej powieści – można wręcz
powiedzieć, że były jej fundamentem. Kluczowy jest moment, gdy główni bohaterowie skrupulatnie planują samobójstwo – czy pisarz już wtedy wiedział, że właśnie tak zakończy
własne życie? Niewykluczone. Co jednak sprawiło, że zdecydował dać bohaterom
cień nadziei? Ferdinand i Christine bowiem równie szybko planują śmierć, jak i
z niej rezygnują. Właściwie, dalsze ich losy są już nam nieznane, bo w tym
miejscu urywa się ich historia. Nie wiadomo też, czy Zweig celowo zostawił
powieść niedokończoną, pobudzając tym
samym wyobraźnię czytelników. O ile jednak widział dla swoich bohaterów szansę, sam nie był w stanie uwierzyć w lepsze jutro. Nagłe samobójstwo Zweiganie było
zapewne wielkim zdziwieniem dla otoczenia pisarza. Jego najbliższy przyjaciel,
Franz Werfel, wyraźnie podkreślał, że śmierć Zweiga ma głębszy wymiar – "skrywa
ją tajemnicza wielkość", za którą stał
najprawdopodobniej bunt i brak zgody na niesprawiedliwość świata. Jeżeli
faktycznie to było powodem jego decyzji, trudno się nie zgodzić, że umarł jak
bohater.
Zweig był pisarzem wyjątkowym, choć może nie aż tak
wybitnym, jak inni twórcy jego czasów. To co wyróżniało go spośród innych ludzi
pióra, to przystępna problematyka i nad wyraz rozwinięta empatia. Zweig kochał
ludzi i do końca życia nie był w stanie zrozumieć ich okrucieństwa. Zaryzykuję
stwierdzenie, że swoich bohaterów kochał równie mocno, dlatego pozwolił im
żyć... O wyjątkowości „Dziewczyny z Poczty” świadczy też jej aktualność.
Dyskryminacja, brak pracy, nierówności społeczne – to tylko nieliczne z
poruszanych tam problemów. Dodajmy do tego puste, salonowe życie lokalnych elit
i w zasadzie, można tę powieść potraktować jak współczesną.
Trudno powiedzieć, czy gdyby Zweig żył nadal, skończyłby
pisać „Dziewczynę z Poczty”. Wierzę natomiast, że na pewno nie porzuciłby walki
o lepszy byt słabych, samotnych i pozbawionych nadziei ludzi. Na pewno dalej
wyśmiewałby życie na salonach i absurdy, z jakimi spotykamy się każdego dnia.
Niewątpliwie, dziś miałby pełne ręce roboty…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz