Towarzyszka Panienka – tak
czasem wołali na nią znajomi. Nie obrażała się. Monika Jaruzelska chyba po
prostu nie potrafi się na nikogo obrażać. Choć czasem czuła żal. Bolała ją
agresja skierowana w ojca, generała, Wojciecha Jaruzelskiego. Monika nigdy nie czyta negatywnych opinii na swój temat, ale wie, że
ojciec śledził je regularnie i bardzo się tym przejmował... Jaruzelska
doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nigdy nie uwolni się od przeszłości. Przestała się już o to
starać. Jej dzieciństwo to nie tylko życie w cieniu polityki. Jak sama
przyznaje, w domu ojciec nie był generałem. To raczej matka, Barbara Jaruzelska, pełniła w rodzinie rolę
przywódcy. Mała Monika patrzyła na nią z podziwem. Matka Królowa – tak
zatytułowała jeden z rozdziałów, w którym przedstawiła swoją rodzicielkę jako
wielką damę, kobietę sukcesu, gwiazdę swoich czasów. Nie mówi tego wprost, ale
między wierszami możemy zauważyć, że nie były sobie zbyt bliskie. Żona generała
błyszczała, wzbudzała podziw i kochała brylować na salonach. Ekstrawertyczka,
osoba dominująca, narcystyczna, była tancerka, niezwykle
kolorowa – to pierwsze słowa, które przychodzą Monice na myśl o matce. To
ojciec był ciepłym, troskliwym rodzicem, który troszczył się o córkę i dbał o
jej rozwój – duchowy i moralny.
Ojciec miał zasady, których ściśle przestrzegł. Jako wojskowy, wykazywał się
dyscypliną, ale również wymagał jej od innych. Był jednocześnie skromny,
prawdziwy asceta. Monika wspomina – "(…) W przeciwieństwie do mamy i
babci nigdy nie przywiązywał wagi do pieniędzy. Wręcz uważał, że w złym tonie
jest posiadać pieniądze, a już afiszować się z nimi jest czymś niegodnym...".
W książce Jaruzelskiej wspomnienia
o ojcu pojawiają się niemal na każdej stronie. Autorka nie ukrywa, że jego
nauki ukształtowały jej charakter. Generał prowadził skromne życie, ale ponad
wszystko cenił drugiego człowieka i tego samego wymagał od córki. Dla Wojciecha
Jaruzelskiego nie było ludzi gorszych i lepszych – "Z taką samą kurtuazją
całował w rękę panią premier Margaret Thatcher, jak i panią Bodzię, kucharkę z
ośrodka wczasowego" – pisze Jaruzelska. Ze szczególnym rozbawieniem wspomina
wspólne wakacje, kiedy przed śniadaniem wchodził do pokoju córki i strofował
ją: "Moniczko, posprzątaj, przecież zaraz pani sprzątaczka przyjdzie". Niewątpliwie,
trudno być dzieckiem przywódcy kraju. Monika nie miała ojca dla siebie zbyt
często, ale jak już był, poświęcał jej maksimum swojego czasu. Z ojcem wiążą
się niezapomniane momenty z dzieciństwa, kiedy uczył ją jeździć na rowerze.
Pływać też nauczyła się od generała, na Kaukazie. Tak, Monika nie była zwykłym
dzieckiem i szybko zaczęła to dostrzegać. Służbowe podróże z ojcem, wizyty u
najsłynniejszych polityków, ochroniarze, którzy nie odstępowali jej na krok –
takie przywileje mogą namieszać w głowie nastoletniej dziewczyny, ale czasem
też bywają uciążliwe. Młodej Jaruzelskiej woda sodowa nie uderzyła do głowy –
nigdy nie czuła się wyjątkowa na tle swoich rówieśników.
Czy wysoka pozycja ojca sprawiała
jej czasem problemy? Niewątpliwie, choć świetnie sobie radziła z ciężarem
własnego pochodzenia. Będąc córką generała, była jednocześnie zwykłą
nastolatką, z typowymi dla jej nastoletniego wieku dylematami. Wbrew pozorom,
życie Moniki Jaruzelskiej – pomijając drobne niedogodności – nie różniło się
zbytnio od życia jej rówieśników. Zresztą, bardzo starała się być zwyczajna – "(…) Zawsze chciałam być oddzielnym bytem. I robiłam wszystko, aby inni o tym
wiedzieli. Choć takiego radykalnego buntu wprost we mnie nie było. Czułam siłę
i władzę moich rodziców. I doskonale wiedziałam, że nie mam żadnych szans w
starciu z całym Układem Warszawskim...". Jak sama przyznaje, jej bunt miał
dość łagodny wydźwięk. A może wcale go nie potrzebowała? Może zasady wpojone
przez generała sprawiły, że buntując się, jednocześnie czuła się winna.
Uciekając z domu uważała za swój obowiązek poinformować o miejscu własnego
pobytu zaprzyjaźnionych ochroniarzy, nie chciała też za bardzo martwić ojca...
Ale w czasie studiów imprezowała tak samo, jak jej znajomi. Zakochiwała się,
nawiązywała przyjaźnie, uczyła się dorosłego życia. Jednak ojciec zawsze był
dla niej autorytetem. Dziś wspomina, że do końca życia generała Jaruzelskiego,
bardzo liczyła się z jego opinią.
Miała na siebie wiele pomysłów –
czy to niekonsekwencja w działaniu? Nie, raczej głód wiedzy i nowych
doświadczeń. Ci, którzy kojarzą ją jedynie jako córkę polityka, wiedzą o niej
niewiele. Absolwentka polonistyki szybko odnalazła się w redakcji magazynu Twój
Styl. Przez parę lat pełniła też funkcję dyrektor kreatywnej marek Kruk i Deni
Cler. Zawsze jednak szła dalej, nigdy nie zatrzymywała się w jednym punkcie.
Jaruzelska po ojcu odziedziczyła skłonność do empatii. Grzanie się w blasku
sławy i salonowe życie – to było sprzeczne z jej naturą. Czasem jeden
moment decyduje o diametralnej zmianie.
Czasem to jeden impuls, artykuł przeczytany w gazecie, poranne wiadomości.
Jaruzelska w swojej książce wspomina, jak któregoś ranka obejrzała w telewizji
poranne wiadomości. Materiał o wojnie w Jugosławii i gwałconych, muzułmańskich
dziewczynkach był tym przełomowym momentem, kiedy uświadomiła sobie, że świat,
w którym się obraca, to jedynie pusta fasada, sztuczne dekoracje – "Pomyślałam, że ci ludzie wokół, teraz
stojący z kieliszkiem szampana i oceniający, kto w jakich przyszedł butach, też
musieli widzieć wiadomości telewizyjne. A jeżeli tak, znaczy, że nie interesuje
ich nic, co wychodzi poza granicę ich branży. Pieprzę to! – pomyślałam wtedy.
– Nie mam z tym nic wspólnego".
Szukając człowieczeństwa,
znalazła je w psychologii. Studia były jednak tylko krótką odskocznią od mody.
Wróciła z powrotem – prosto do świata biznesu. Dziś jest przede wszystkim
matką, ale także świadomą siebie kobietą. Nadal działa w branży modowej, ale ma do niej spory dystans. Na jej blogu możemy przeczytać: "Moda
to dla mnie zjawisko z pogranicza psychologii i antropologii kultury. Ulegamy
jej nieświadomie ale także ją współtworzymy. Sprawia nam przyjemność ale bywa
też niebezpieczna".
Towarzyszka Panienka to
książka o dojrzewaniu. W każdym ze wspomnień autorka podkreśla, że cały czas,
będąc córką znanego polityka, uczyła się być sobą. W świetle sławy ojca
wykształciła w sobie silne poczucie indywidualizmu. Osiągnęła bardzo wiele, ale nigdy nie goniła za sławą. Jedna z
pierwszych polskich stylistek, nieraz w swojej książce podkreśla, że ubiór
nigdy nie był dla niej najważniejszy. Dla Moniki bardziej niż wygląd liczą się
czyny. Tego nauczył ją ojciec, tego dziś uczy swojego syna. Dziś jest silna.
Tylko czasem czuje żal. Czasem nie rozumie postaw innych ludzi – "Zawsze
byłam przez kogoś oceniana. A sama uważam, że nie mam prawa oceniać. Mam
potrzebę stawiać pytania. I dać możliwość udzielenia odpowiedzi. Myślę, że taka
zdolność jest w ogóle kluczem do zrozumienia ludzi, polityki i świata. Dlaczego
– to najważniejsze z pytań..."
*Wszystkie cytaty pochodzą z
książki Moniki Jaruzelskiej Towarzyszka Panienka (Warszawa, 2013)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz