wtorek, 31 lipca 2012

Kaczka kąpielowa


Trzydzieści pięć stopni, parzy podmuch wiatru. W środkach komunikacji miejskiej - szczególnie tych z „naturalną", lufcikową klimatyzacją - obłęd i szaleństwo. Nie wiadomo, czy lepiej usiąść czy stać. Jak się usiądzie, to można nie wstać, bo się człowiek przyklei do topniejącego krzesełka, a jak się stoi to można szybko paść i też nie wstać, bo siła odoru, jaki towarzyszy miejskim podróżom przy takich temperaturach, doprowadza do utraty przytomności…

Modliłam się o chłód i deszcz, to kropnęło może razy kilka, tylko na tyle, żeby wypełzły glisty różnorakich gatunków. Wiem, że posypią się ma mnie za to gromy, ale mam dość, dość lata. Tęsknię za zimnym mroźnym powietrzem, śniegiem przyjemnie chrzęszczącym pod podeszwami długich butów. Za spacerami po parku przykrytym szczelnie puchową pierzyną. A przynajmniej za temperaturą o piętnaście stopni niższą od obecnej. Wysłuchaj nas panie…

Zaczęły się Igrzyska Olimpijskie w Londynie. To kolejna okazja, żeby odpocząć od polityki, no chyba, że się nie chce. Żeby nie zakłócać olimpijskiego podniecenia, napiszę tylko w skrócie, że Palikot na Grenlandii, siedzi na lodowcu i szuka odpowiedzi na pytanie „być albo nie być”, a jak być, to kogo wykiwać po drodze. W kraju zamęt, chaos i ferment. Kłótnie o tożsamość partii palikotowej, masa pomysłów, które zmieniają się co tydzień, bo żaden z nich nie chwyta za serce wyborców. Polityka socjalna ustępuje miejsca liberalnej, chwilę potem geje i lesbijki wracają do szafy, a Biedroniowi coraz częściej obrywa się za wzniosłe mowy o wolnej miłości. Ponadto, każdy chce być gwiazdą na własnym podwórku. I tak się kłócą palikotowcy, jak dzieci w piaskownicy o foremki… A konkurencja nie śpi, będą transfery - czyha i SLD i PO.

Po drugiej stronie barykady bez zmian. Macierewicz jest czujny, grono potencjalnych zamachowców, którzy doprowadzili do tragedii smoleńskiej wciąż się poszerza. Teraz oprócz Putina, Merkel, Miedwiediewa, Tuska i Obamy, na widelcu jest też Madonna. Przedstawiciele partii czczącej prawo i sprawiedliwość wierzą, że stanie się cud i koncert Madonny (1.08!) na Stadionie Narodowym przerwie zwarcie prądu. Albo plaga szarańczy. Albo może chociaż walnie w nią piorun. Cokolwiek, byle nie śpiewała.

Minister sprawiedliwości, Jarosław Gowin grzmi jak Zeus na Olimpie, że po jego trupie te wszystkie związki homoseksualne, aborcje i in vitro. Moim skromnym zadaniem, resort, jaki reprezentuje Gowin stanie się adekwatny do swojej nazwy dopiero, gdy minister ustąpi ze stanowiska i zajmie się tym, w czym naprawdę się odnajduje. Na dobry początek proponuję poselskie kółko różańcowe.

Mamy już olimpijskie srebro, a to wszystko dzięki Sylwii Bogackiej, która z karabinu pneumatycznego strzela jak zawodowy gangster. Lepsza okazała się jednak Chinka, Siling Yi, ale to nic. Agnieszka Radwańska przegrała z Niemką Julią Georges. Isia, zwana drugą Jadzią (od imienia Jadwigi Jędrzejowskiej, która 75 lat temu dotarła do finału Wimbledonu i też przegrała) popełniała bezmyślne i niedopuszczalne błędy, które bez problemu wykorzystała Georges. Kibice przecierali oczy, Fibak też i od razu wybuchły spekulacje, że to przez klątwę chorążego. Bo w Polsce od lat jest tak, że zawodnik niosący chorągiew nie zdobywa na olimpiadzie żadnego medalu. Klątwy boi się większość polskich reprezentantów. Z zaszczytnej funkcji chorążego zrezygnował nawet Tomasz Majewski, chłop jak dąb, co kulą pcha i dla niego taka chorągiew, jak dla nas zapałka. Niby to śmieszne i bajki, ale z drugiej strony, po co prowokować los? Agnieszka też się śmiała i przegrała…

Męska psychika to zagadnienie dla mnie tak odległe i tajemnicze, jak badanie protuberancji słonecznych albo obliczanie energii kwazarów. Uczę się cały czas, nauka jest bolesna... Generalnie,  to faceci chyba nie dorastają nigdy. Nigdy. Nie ma czegoś takiego jak dojrzały facet, tak samo jak nie ma Zębowej Wróżki. Zmieniają się tylko zabawki i obiekty rozrywki, zmienia się wygląd, konta bankowe, kierunek wakacji. Dojrzałość psychiczna ta sama, co u ośmiolatka. Do większości mężczyzn trzeba się zwracać powoli, trochę zdziecinniałym, sepleniącym głosem, wtedy mamy pewność, że załapią. Każda próba przeprowadzenia dojrzałej rozmowy, opartej na podstawowych zasadach dyplomacji jest skazana na porażkę. Zanim zaczniesz gadkę z delikwentem, sprawdź, co ma pod łóżkiem. Jeżeli zaschnięte pudła po chińczyku, nadgryzione, zzieleniałe kawałki kurczaka z KFC, i gumową kąpielową kaczuszkę, szkoda czasu. Jeżeli śpi ze swoją konsolą Playstation i mówi do niej czułe słówka, od razu uciekaj.

Zdumiewa Mark Zuckerberg, twórca Facebooka, najmłodszy miliarder świata (1,5 mld dolarów na koncie). Zukerberg żyje jak przeciętny Kowalski i sprawia wrażenie, jakby ta kupa kasy wcale nie była jego własnością. Ślub we własnym ogrodzie, zamiast wykwintnych dań, buły z McDonalda, podróż do Włoch z plecakiem, w klapkach i w spodniach od dresu. Albo w piżamie, bo Zuk bardzo lubi latać w piżamach. Facebooka na giełdę wprowadził również w piżamowych gatkach. Facet musi mieć do siebie niewyobrażalny dystans. Albo jest niewyobrażalnym leniem. Albo po prostu nie zwraca uwagi na tak przyziemne sprawy, a jego myśli krążą wokół nowej aplikacji, która jeszcze szybciej, sprawniej i bardziej dosadnie pozwoli nam określać, co sądzimy o niektórych facebookowych idiotach. Jeżeli tak, to ok.

Monika Olejnik na igrzyskach Londynie, więc śniadania polityczne trzeba sobie robić na własną rękę. Na olimpijskiej inauguracji nie zauważono za to ani premiera ani prezydenta. Z nieoficjalnych źródeł wiadomo, że nie mieli czym polecieć, bo tanie linie lotnicze OLT Express właśnie ogłosiły upadłość. No a poza tym, nikt jeszcze nie odkrył, jak dojechać do tego nowego lotniska w Modlinie.

Cudowne jest życie bez pośpiechu, kiedy można delektować się każdą chwilą. Poranki na tarasie, zapach świeżo parzonej kawy, tosty z konfiturą, sok pomarańczowy. Długie spacery, zapach porannej rosy, szum drzew. Świadomość, że w tej chwil nie muszę wcale być silna, bo obok mnie jest ktoś silny za nas oboje. Mogę sobie biegać na bosaka po mokrej trawie, a jak mi coś wejdzie w piętę, to przemyje wodą utlenioną i zaklei plasterkiem. To te chwilę, kiedy mogę sobie pozwolić na okazywanie słabości, mogę płakać, narzekać, że bolą mnie nogi, jestem głodna i mam zbyt ciężką torbę. Mogę być taka malutka. Już nie udowadniam światu, że mogę wszystko, bo po co, skoro nie muszę?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz