wtorek, 25 marca 2014

Opowieści z siłowni - ad 2: To już miesiąc!


To był bardzo intensywny czas. Każdy dzień zaczynałam od godzinnego treningu. W ciągu czterech tygodni dowiedziałam się, co to jest trening funkcjonalny i TBC, dlaczego stretching jest tak ważny po każdych ćwiczeniach i za co nie lubię bieżni. Przekonałam się, że zajęcia grupowe są fajne, ale czasem lepiej ćwiczyć indywidualnie. Mój organizm pokazał mi, że odpoczynek jest równie istotny jak sport, a żeby zobaczyć efekty, trzeba uzbroić się w cierpliwość. Miesiąc intensywnych ćwiczeń w klubie Energy Fitness za mną - pora na podsumowania...

Dwie niegroźne kontuzje, siniaki, bóle mięśni, zadrapania, jeden zepsuty telefon. Oprócz tego ogromne pokłady energii, świetne samopoczucie, smuklejsza sylwetka i promienna cera. Przez trzydzieści jeden dni sprawdzałam, czy warto zmienić swoje dotychczasowe nawyki i postawić wszystko na głowie. W końcu poranne wizyty na siłowni wiążą się z wczesnym wstawaniem, dyscypliną, umiejętnością planowania, sumiennością i konsekwencją. Z ogromnym zdziwieniem muszę stwierdzić, że nie miałam z tym żadnego problemu. Każdego ranka truchtem biegłam na przystanek z dużą torbą treningową. Godzina ćwiczeń siłowych, czasem zajęcia grupowe, potem znowu biegiem do pracy. Nikt nie wierzył, że wytrzymam. Może dlatego wytrzymałam? Nie obyło się jednak bez małych rozczarowań, słabości, gorszych dni i kompromisów. Człowiek nie jest przecież robotem - choć czasem o tym zapominam... Nauczyłam się, że w ćwiczeniach też trzeba zachować umiar, regeneracja to także istotny element pracy nad sylwetką, a co do diety - organizm szybko upomni się o zmianę posiłków na bardziej wartościowe i energetyczne. Warto zacząć i nie kończyć, bo okazuje się, że jeżeli Twoje ciało pokocha wysiłek fizyczny, sport stanie się częścią życia, nie tylko krótką przygodą.

#1 Naucz się ćwiczyć

Wszystkiego trzeba się najpierw nauczyć - ruch także wymaga umiejętności i odpowiedniej techniki. Pierwszy tydzień obfitował w takie właśnie odkrycia - za co bym się nie zabrała, okazywało się, że robię to źle. Dobrze, kiedy dojdziemy do takich wniosków na początku. Źle wykonywane ćwiczenia nie przynoszą efektów, a czasem mogą zaszkodzić. Dlatego przez pierwsze dni ćwiczyłam pod okiem instruktorów, porównywałam swoją postawę i ruchy z innymi dziewczynami. Po długiej przerwie wszystko wydawało mi się nowe, każde zajęcia odkrywałam na nowo, każdy przyrząd badałam pod względem stopnia trudności, obciążenia i zabawy, jaką mimo wszystko czerpałam z treningów - to właśnie podstawa sukcesu. Jeżeli trening sprawia Ci przyjemność, będziesz go kontynuować. Jeżeli jest tylko przykrym obowiązkiem, nie katuj się na siłę - szukaj dalej. 

#2 Dobry trening = dobra zabawa

Nie lubię monotonii. Na siłowni wstępuje we mnie wulkan energii, nie jestem w stanie siedzieć (albo chodzić) w jednym miejscu, dlatego wokoło musi być mnóstwo różnorodnych maszyn, na których moje ciało może męczyć się za każdym razem w inny sposób. To jest dla mnie gwarancją satysfakcjonującego treningu. W ciągu godziny robię kółko wokół całej sali. Nieważne, że czegoś jeszcze nie znam, albo dotąd wydawało mi się, że to nie dla mnie. Jeżeli też dopiero zaczynacie, próbujcie wszystkiego - tylko w ten sposób przekonacie się, jaki rodzaj ćwiczeń jest dla Was najlepszy. Jedyne czego unikam jak ognia, to bieżnia. Chodzenie/bieganie po maszynie przypominającej taśmę produkcyjną nigdy nie wywoływało we mnie namiętności - może właśnie dlatego, że bieżnia jest zwyczajnie nudna. Poza tym, należę do tego typu ludzi, którzy nie lubią biegać. A jeżeli już miałabym zacząć, wybrałabym las, albo park, a nie dudniącą maszynę stojącą ww centralnym punkcie sali pełnej ludzi.

#3 Znajdź zajęcia, które Twoje ciało pokocha

Zajęcia w grupie są fantastyczne - o ile trafisz na takie, które idealnie pasują do Twojej osobowości. Dwa lata temu regularnie biegałam na jogę, pilates, body balance, stretching - jednym słowem, wybierałam wszystko, co się wiązało z harmonią ducha i ciała. Taki chyba miałam okres w życiu, że bardziej niż podnosić ciężary i wywijać na stepperze, wolałam robić szpagaty i zakładać sobie nogę za głowę. Tym razem postanowiłam dowiedzieć się, co się kryje za takimi tajemniczymi nazwami, jak trening funkcjonalny, TBC, TMT, body pump. Sprawdziłam i... doszłam do wniosku, że może czasem lepiej nie wiedzieć. Trening funkcjonalny, określany mianem ćwiczeń ogólnorozwojowych wpływających korzystnie na wydolność organizmu, polecany każdemu - nawet początkującym, jawił mi się jako lekki i przyjemny trening aerobowy. Nie dajcie się zwieść. Mój pierwszy raz był straszny - po skończonym treningu myślałam, że ktoś mnie będzie musiał zanieść do domu... Ćwiczenia są szybkie, dynamiczne, bardzo męczące, często z obciążeniem i nieskończoną ilością powtórzeń. Zdecydowanie nie dla każdego! Trening faktycznie skupia się na wszystkich partiach mięśni, kładąc przy tym duży nacisk na mięśnie ramion. Pompki to silna część repertuaru - definitywnie moja słaba strona. Może się uprzedziłam, ale ten typ zajęć kojarzy mi się z musztrą wojskową. Trening idealny dla osób o mocnej kondycji, które lubią się zmęczyć w dość szybkim tempie i pamiętać o tym jeszcze przez następny tydzień. 

Co to jest TBC? Widzieliście kiedyś step? Ja też nie - tzn, nie na żywo i nie w kontakcie bezpośrednim. Tak, przerobiłam już wskakiwanie na ten dziwny stopień, nawet raz z niego zleciałam! Nie, step to nie dla mnie... Na zumbie nie nadążałam z koordynacją ruchów, a po bolesnych doświadczeniach z TBC, nie miałam już odwagi sprawdzać, czym jest TMT. I kiedy już miałam dość, odkryłam bardzo przyjemne ćwiczenia dedykowane konkretnym partiom ciała - udom, pośladkom, mięśniom brzucha. Nie jest monotonnie, bo każda instruktorka ma inny zestaw. Trening jest intensywny, ale w granicach wytrzymałości, uczy prawidłowej techniki i odpowiedniej postawy, a co najważniejsze - daje efekty. Połączyłam go z treningiem siłowym i to był strzał w dziesiątkę. 

#4 Jedz lepiej

Sam trening, bez istotnych modyfikacji żywieniowych, jest bez sensu. Nie mówię wcale o restrykcyjnej diecie, bo nie jestem zwolennikiem takich rozwiązań. Jeżeli chcesz ćwiczyć, musisz jeść, ale jeść mądrze. Mój organizm bardzo szybko zmusił mnie do zmian dotychczasowych przyzwyczajeń. Wcześniej nie jadłam drugich śniadań, teraz czuję, że po treningu są mi one niezbędne. Mięśnie potrzebują regeneracji, dlatego po ćwiczeniach dostarcz im białka. Na zjazd energetyczny (często mi się zdarza po zajęciach) pomogą węglowodany - owoce, płatki owsiane, bakalie. Dodatkowym plusem moich treningów jest bardziej urozmaicona dieta. Dawniej często ciągnęłam na sałatkach, jadłam nieregularnie. Teraz pokochałam kasze, jem jeszcze więcej warzyw, a jogurt z orzechami i otrębami to moje ulubione śniadanie przed treningiem. 

#5 Relaks to też element treningu

Naucz się odpoczywać. To zwykle trudniejsze niż sam trening, ale równie ważne. W pierwszej fazie ćwiczeń euforia dominuje i czasem nie dopuszcza do głosu zmęczenia. A przecież męczysz się jak każdy - dlatego, kiedy już dasz wycisk wszystkim mięśniom, pozwól im się zregenerować. To ten punkt programu, o którym zapomniałam... Każdy organizm ma inną wytrzymałość, a pojęcie regularności treningów jest bardzo względne - dla jednych to codzienne ćwiczenia, dla innych zajęcia 2 - 3 razy w tygodniu. Nie jesteś wróżką i nie wiesz, na ile możesz sobie pozwolić podczas treningu, dlatego czasem warto skonsultować to z lekarzem. Już zwykła próba wysiłkowa pomoże określić Ci granice odpowiednie dla Twojego serca. Wszystkim, którzy planują zacząć trening na naprawdę wielką skalę, polecam program Bezpieczne Uprawianie Sportu , dostępny w placówkach Grupy Lux Med. 

#6 Stretching

Trening nie boli, no chyba, że skaczesz na szeroką wodę, bez wcześniejszego przygotowania. Mało kto pamięta o dwóch ważnych elementach treningu - rozgrzewce przed rozpoczęciem ćwiczeń i rozciąganiu po ich zakończeniu. Rozgrzewką może być szybki bieg, ćwiczenia na stepperze, przysiady. Stretching jest niezbędny, jeżeli chcesz potem normalnie funkcjonować. Rozciągając mięśnie uelastycznisz sylwetkę, zapobiegając przy tym bólom, zakwasom i ewentualnym kontuzjom. Niewiele osób ma czas na długą sesję rozciągającą, ale warto czasem skrócić trening na rzecz stretchingu. Mięśnie Ci za to podziękują.

#7 Siłownia dla kobiet, czy siłownia dla każdego - którą wybrać? 

Oprócz standardowych siłowni, do których może uczęszczać każdy, powstaje coraz więcej miejsc dedykowanych tylko kobietom :) Pierwsze kroki po długiej przerwie stawiałam w jednym z nich - w Energy Fitness na Saskiej Kępie. Bardzo pozytywnie oceniam ten klub. To miła, klimatyczna siłownia, w niczym nie przypominająca zatłoczonych molochów, do których niestety można też zaliczyć Holmes Place. Fitness cluby dla kobiet różnią się harmonogramem zajęć, ale także sprzętem. Urządzenia, które tam znajdziesz, mają za zadanie sprostać wszelkim kobiecym życzeniom - wyrzeźbić brzuch, ramiona i pośladki wysmuklić talię i nogi - a nawet podnieść biust! Strefa typowo siłowa z ciężarkami, hantlami i urządzeniami, na których zwykle pracuje się przy dużym obciążeniu, jest tu ograniczona do minimum. 

Mimo ogromnej sympatii do klubu na Saskiej Kępie, coraz częściej ze względu na wygodę, kieruję swoje kroki do siłowni "unisex", zlokalizowanej w pobliżu mojego domu. Ćwicząc tam za pierwszym razem ze zdziwieniem stwierdziłam, ze 3/4 zaplecza to maszyny rzeźbiące muskuły. Nie jest to niby męska siłownia, ale nie ma też wielu sprzętów na których ćwiczyłam w kobiecym klubie. Trening trzeba wiec czasem zaadaptować do nowych warunków... Decyzja o tym, która z opcji jest lepsza, to raczej indywidualna kwestia. Przypomnijmy sobie, że jeszcze parę lat wstecz kobiece kluby w ogóle nie istniały. Podejrzewam, że wszystko zaczęło się od tego, że nie każda pani lubi się pocić i dyszeć w męskim towarzystwie. Mnie do damskiej siłowni skłoniła raczej kameralna atmosfera i duży wybór sprzętu, niż problemy z dekoncentracją, ale każdy to odbiera inaczej. I jeszcze jedno - kobiecy fitness club nie jest taką 100% kobiecą wyspą - panowie też się tam pojawiają, bo co to za siłownia bez trenerów? 

#8 Zacznij i nie kończ

Oczywiście, ten tekst nie jest żadnym pożegnaniem z treningami. To nie był ani eksperyment, ani miesięczny test wytrzymałości. Sport ma sens jedynie wtedy, kiedy mu się poświęcimy, a siłownia może być początkiem aktywnego życia, pełnego sportowych pasji. Już teraz czuję, że same treningi w klubie mi nie wystarczają. Może za jakiś czas wrócę do tańca? Może spróbuję czegoś nowego - nie klasyki, ale na przykład salsy? Może na wiosnę kupię rower? Ciągle jestem w ruchu i nie mogę uwierzyć, jak dawniej mogłam z tego wszystkiego zrezygnować...

Nadal się zastanawiasz? Ruch nie jest celem samym w sobie - to element lepszego życia. Coś się we mnie zmieniło od momentu, gdy zaczęłam ćwiczyć. Zaczęłam traktować wszystko ze stoickim spokojem. Mniej się spieszę i jestem chyba bardziej zorganizowana. Im mniej mam czasu, tym lepiej potrafię nad nim panować. I wreszcie mogę zebrać myśli. Paradoksalnie, intensywny trening mnie wyciszył, tak jak wyciszają mnie długie kąpiele. Więcej piszę. I nie potrzebuję już korektora pod oczy, wystarczy uśmiech i cienie znikają. Tylko czasem się zastanawiam, czy to na pewno zasługa samych ćwiczeń na siłowni...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz