wtorek, 23 maja 2017

Notatnik teatralny | Czerwiec


Dla artystów teatralnych czerwiec jest ostatnią prostą na drodze do upragnionych wakacji. Dla widzów to także ostatni moment, żeby móc jeszcze obejrzeć przedwakacyjne spektakle i nacieszyć oczy magią teatralnej sztuki. Wraz z końcem czerwca większość stołecznych scen opuszcza kurtynę na całe, długie lato. To był bardzo udany rok - pełen wspaniałych premier, ciekawych debiutów, zaskakujących interpretacji i nieopisanych emocji.

Wielki powrót do klasyki - tak nazwałabym miniony sezon. Na warszawskie sceny triumfalnie powrócił mój ukochany Czechow, Szekspir, Bułhakow. Sztuki Aleksandra Fredry, mimo upływu lat, wciąż przyciągają rzesze widzów. Wyraźnie widać, że po pierwszej połowie sezonu, którą zdominowały dwa kontrowersyjne tytuły Teatru Powszechnego - "Wściekłość" i "Klątwa" - stołeczne sceny przez resztę miesięcy studziły emocje widowni dobrze znanymi tytułami literackich klasyków. Sam Powszechny chyba zapragnął odrobiny spokoju i wyciszenia, skoro sezon na tej scenie zwieńczyła "Mewa" Czechowa i "Chłopi" Reymonta... Choć sceptycznie podchodziłam do całkowitej zmiany retoryki teatru, który znany jest przecież z tego, że z brutalną szczerością komentuje tematy niewygodne, to jednak ten nagły zwrot w stronę kojącego emocje pozytywizmu uważam za świetne posunięcie. A co do "Chłopów" - myślę, że to jedna z najlepszych premier ostatnich miesięcy. 

Teatr Powszechny był w ostatnim czasie najżywiej komentowaną warszawską sceną. Nie mam zamiaru wnikać w środki wyrazu i estetykę "Klątwy", która wywołała taką burzę zarówno w mediach, jak i w środowisku politycznym. Przy okazji premiery "Klątwy" mogliśmy jednak zaobserwować bardzo niepokojące zjawisko ingerencji polityki i kościoła w do niedawna niezależny byt, jakim jest przestrzeń sztuki. Może spektakl Olivera Frljića miał za zadanie uwidocznić widzom zanikającą granicę miedzy teatrem a władzą. Bo gdyby nie "Klątwa", czy zadawalibyśmy sobie dziś pytania o cenzurę w teatralnym świecie? No właśnie... Powszechny odwalił w minionym czasie kawał dobrej roboty i zasługuje na miano Teatru Roku, gdyby taki plebiscyt faktycznie istniał... Niezależnie od wszystkiego uważam, że teatr powinien być miejscem dyskusji - zadawać niewygodne pytania, prowokować, skłaniać widza do refleksji. Powszechny robi to dobrze.

Zaskoczyła niedawna premiera sztuki "Czas Barbarzyńców" na deskach Teatru Współczesnego.  To kolejna, zaraz po Powszechnym, scena "zaangażowana", która nie boi się komentować bieżących wydarzeń politycznych. W sztuce Jarosława Tumidajskiego prztyczka w nos dostaje obecna partia rządząca, porównywana do ograniczonych, zdziczałych intruzów. Prawicowa prasa już parę dni po premierze zarzuciła reżyserowi, że będąc w posiadaniu tłumaczenia dzieła Taylora, przez długi czas trzymał go w szafie. Dlaczego Współczesny nie wystawił sztuki za kadencji PO? - bulwersowała się pewna pani z prawicowego szmatławca... Cóż, może wtedy Tumidajski nie widział jeszcze na horyzoncie żadnych barbarzyńców, a teraz, dla odmiany, ma ich wokoło całe tłumy. 

Przełomowa dla Teatru Ateneum okazała się premiera "Ojca" - tym samym, kameralna scena z warszawskiego Powiśla stała się silną konkurencją dla teatrów stawiających w swych repertuarach na sztuki dramatyczne. Dotychczasowy lider w tej kategorii, warszawski Teatr Dramatyczny, w starciu z Ateneum został daleko w tyle... Zresztą, miniony sezon nie był dobry dla żadnej ze scen Dramatycznego. Widać, że teatr chce zmienić bieg, ale na razie nie znalazł dla siebie nowego pomysłu. Może lepiej niech go nie szuka. Po tak fenomenalnych dziełach, jak "Nasza Klasa", czy "Madame", ostatnie premiery Dramatycznego budzą w sercu jedynie smutek i rozgoryczenie. Poza "Harper", sztuką Natalie Ringler, która okazała się bardzo przyzwoitym dramatem, nic więcej nie zwróciło mojej uwagi. Ciekawą odmianą była lekka i zabawna komedia w stylu dell'arte - "Sługa dwóch panów". Absolutną porażką - "Tajny dziennik" na motywach twórczości Mirona Białoszewskiego. 

To już było. A co jeszcze czeka miłośników teatru w czerwcu? 

Teatr Wielki-Opera Narodowa zakończy sezon w wielkim stylu. 10 czerwca premierę będzie miała opera "Umarłe miasto" Ericha Wolfganga Korngolda w interpretacji Mariusza Trelińskiego, do libretta Paula Shotta. Na scenie zobaczymy m.in, Michała Partykę, Martę Stasiak, Tomasza Raka i Bernardettę Grabias. 

Dwie bardzo ciekawe premiery szykuje dla swoich widzów Krystyna Janda. W Polonii od 22 czerwca będziemy mogli oglądać sztukę "Piękny, nieczuły" Jeana Cocteau, w przekładzie i reżyserii Edwarda Wojtaszka. Czekam na ten spektakl z niecierpliwością. Dzieło Cocteau opowiada o trudnej relacji, w której przeważa ogromna tęsknota, gniew i ciągła niepewność. Zakochaną parę zagrają Paweł Ciołkosz i Natalia Sikora. Nie mam wątpliwości, że to będzie świetna sztuka... Za to w Och-Teatrze od dłuższego czasu trwają wzmożone próby przed premierą "Dzielnego wojaka Szwejka"! To nie żart.  Spektakl "Dobry wojak Szwejk idzie na wojnę" - bo tak brzmi pełen tytuł sztuki - będzie miał premierę 27 czerwca, a w rolę Szwejka wcieli się... Zbigniew Zamachowski. Obok wielkiego mistrza także: Krzysztof Dracz, Milena Suszyńska, Marcin Bubółka, Mirosław Kropielnicki, Henryk Simon i Michał Zieliński. 

Miesiąc zakończy premiera spektaklu "Upadanie" na deskach Teatru Powszechnego. O dziele Árpáda Schillinga wiadomo niewiele. Sam twórca przedstawia sztukę tak: 

„Chciałbym, żeby widzów oprócz jednoznacznych aluzji politycznych prowokowały też reakcje ludzkie. Zderzają się homoseksualizm, religia, aborcja, pycha inteligencji, bieda, agresja. Co łączy to wszystko? Jeśli pojawi się jakikolwiek problem, najważniejszy jest człowiek, który za nim stoi. Trudno jest tak dostroić sztukę, żeby każda postać reprezentowała jakąś prawdę i żebyśmy jednocześnie czuli do każdego lekką niechęć. - Tak, abyśmy lubili ich, zgadzali się z nimi, ale żeby też niepokoili nas, przeszkadzali nam. Aby widz gubił się w prawdach, nie wiedział po czyjej stronie stoi w danej scenie.”

Na ile poznałam nieprzewidywalny i prowokacyjny styl Powszechnego, ten spektakl może być kolejną petardą, która - rzucona między sejmowe ławy - skutecznie zaburzy marazm sezonu ogórkowego w polskim rządzie. I dobrze. A na scenie zobaczymy samych najlepszych artystów Powszechnego - m.in, Klarę Bielawkę, Ewę Skibińską, Barbarę Wysocką, Michała Jarmickiego, Annę Ilczuk i Arkadiusza Brykalskiego. 

I to już koniec wielkich teatralnych uniesień w tym sezonie. Na następne musimy niestety czekać do września. A dla zagorzałych miłośników teatru mam dobrą wiadomość - obie sceny Jandy nie zwalniają tempa w wakacje, więc w czasie największych lipcowych i sierpniowych upałów, będziecie mogli tam, w chłodnych salach oglądać najlepsze sztuki z repertuaru Och-Teatru i Teatru Polonia

Czerwcowy "Notatnik..." również jest ostatnim felietonem przed wakacyjną przerwą. Chciałam podziękować wszystkim miłośnikom teatru za miłe słowa na temat tego cyklu - "Notatnik..." początkowo był eksperymentem, okazuje się, że bardzo udanym. Na razie zwijam swój teatralny notes, ale wrócę do Was z nowymi gorącymi premierami pod koniec sierpnia. Udanych wakacji!

~ Wasza A.M


* na zdjęciu Zbigniew Zamachowski podczas próby do sztuki "Dobry wojak Szwejk idzie na wojnę"
Źródło: Och-Teatr/ Fundacja Krystyny Jandy na Rzecz Kultury

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz