wtorek, 12 listopada 2019

Ta gruba i mściwa. "Masara" na scenie Teatru Collegium Nobilium


Nieraz pisałam, że mam ogromną słabość do prozy Szczepana Twardocha. Pamiętam doskonale, jak w ręce wpadła mi Morfina - porywająca powieść sensacyjna, absolutna petarda. Twardoch otrzymał za nią w pełni zasłużony Paszport Polityki 2012, oraz wyróżnienie czytelników Nagrody Literackiej Nike 2013, a ja obiecałam sobie wtedy, że nie przeoczę niczego, co kiedykolwiek wyjdzie spod jego pióra. Nie dotrzymałam tej obietnicy... Choć większość jego publikacji przeczytałam z zapartym tchem (niektóre po kilka razy...), gdzieś mi umknęło, że wydał także zbiór opowiadań Ballada o pewniej panience. Z tego tomu pochodzi niesamowicie poruszająca Masara, która niedawno doczekała się inscenizacji na deskach Teatru Collegium Nobilium. Kameralny spektakl w wykonaniu trójki piekielnie zdolnych studentów II roku wydziału aktorskiego Akademii Teatralnej w Warszawie poruszył mnie chyba jeszcze bardziej niż jego literacki pierwowzór...

Ze Szczepanem Twardochem jest tak, że każdy jego utwór musi trochę poboleć, zanim w pełni dotrze do świadomości czytelnika i wywoła w jego umyśle fajerwerki euforii. Autor jest niestrudzonym poszukiwaczem prawdy na temat ludzkiej natury. W każdym ze swoich dzieł stawia pytania, dlaczego zachowujemy się tak, a nie inaczej i co nami kieruje. Trzeba tu wyraźnie zaznaczyć, że zawsze jedzie po bandzie, biorąc pod lupę najmniej wygodne kwestie i analizując najgorsze ludzkie postawy. Kiedyś stwierdziłam, że jego proza jest brudna i wciąż podtrzymuję tę tezę. Nie ma u Twardocha słodzenia, cukierkowych scen i happy endów - są za to parszywe sylwetki bohaterów, na których chciałoby się napluć, bo wzbudzają jedynie niechęć i pogardę. A mimo to, tak trudno oderwać się od jego dzieł... Pochłaniają bez reszty, pozostawiając po sobie zawsze wielki niedosyt.

Jeszcze do niedawna nie przyszłoby mi do głowy, że brutalne teksty Twardocha tak łatwo zadomowią się na scenie teatralnej. Widowiskowy Król na deskach Teatru Polskiego okazał się spektakularnym sukcesem, ale przy tak porywającej fabule sukces ten był akurat łatwy do przewidzenia. Masara stanowi zupełne przeciwieństwo sagi o żydowskich bandytach. To kameralne opowiadanie ma tylko trzech bohaterów, a jednak poziom napięcia, jaki towarzyszy tej historii, w pełni dorównuje mafijnym porachunkom, o których z taką pasją rozpisywał się Twardoch w Królu. Głęboki dramat psychologiczny o grupie szkolnych znajomych stanowi świetne studium przypadku nad zjawiskiem braku akceptacji ze strony otoczenia. Opowieść o gnębionej nastolatce, która cierpiąc poprzysięga zemstę to motyw stary jak świat, a jednak u Twardocha zyskuje nowe, przejmujące oblicze. Taka historia mogła mieć miejsce każdym z polskich liceów - i zapewne w wielu z nich faktycznie się wydarzyła... 

Utwór jest gęsty od emocji, które najpierw trzeba zrozumieć i przetrawić, zanim pokaże się je na scenie. Tym bardziej zdziwiła mnie informacja, że tego niezwykle trudnego zadania podjęli się tak młodzi artyści! Spektakl jest ich autorskim projektem, zrealizowanym przy niewielkim wsparciu opiekunki roku, Olgi Sawickiej. Inicjatorem pomysłu był Jakub Pruski, który wspólnie z Magdaleną Kekenmeister podjął się adaptacji tekstu Twardocha. Tę dwójkę zobaczymy także w obsadzie, razem z trzecią współtwórczynią projektu, Zuzanną Galewicz. Obraz, który wykreowali na scenie, w pełni oddaje mroczny nastrój i napięcie, jakimi Twardoch tak hojnie częstuje swoich czytelników. 




Masara w gwarze śląskiej oznacza dużą, tłustą muchę Tak właśnie koledzy ze szkoły nazywają Paulinę (Magdalena Kekenmeister), nieustannie drwiąc z jej wyglądu. Spora nadwaga uczyniła z życia nastolatki prawdziwy koszmar. Paulina żyje w nieustannym strachu, ukrywając się przed otoczeniem. Marzy, żeby jej ciało - to obce, paskudne ciało - kiedyś uwolniło ją ze swoich fałd i pokazało otoczeniu, że Masara to nie tylko tłuszcz, ale też piękne wnętrze. Niestety, nastolatki nie mają w zwyczaju analizować urody dusz swoich kolegów i koleżanek, za to chętnie analizują ich walory fizyczne. Na przykład taka Kaśka (Zuzanna Galewicz) ma wszystko, o czym Paulina może tylko pomarzyć - urodę, nienaganną sylwetkę i powodzenie u chłopaków. Ma też duże pokłady litości dla pogardzanych grubasów, co wywołuje w Paulinie jeszcze większą nienawiść do koleżanki. Masara wszystko widzi i wszystko słyszy - nie tylko docinki na swój temat, ale także potajemne rozmowy Kaśki i przystojnego Marka (Jakub Pruski). Paulina wie, że ze swoim wyglądem nigdy nie dorówna tej pięknej parze, która wiedzie prym wśród szkolnego towarzystwa. Nie ma tego złego - nie od dziś wiadomo, że zemsta najlepiej smakuje na zimno. Nadejdzie taki dzień, gdy Masara powróci w zupełnie nowym wcieleniu i odbierze sobie wszystko to, co jej kiedyś zabrano... 





Spektakl przedstawia brutalną rzeczywistość świata młodzieży, w którym każdy dzień przypomina walkę o przetrwanie. Twardoch pokazał w swoim utworze bohaterów w czasach, kiedy byli nastolatkami, a także ich życie kilkanaście lat po opuszczeniu szkolnych ławek Ta druga część wstrząsa chyba jeszcze bardziej, kiedy widzimy, że klasowe gwiazdy dopadła szara proza życia. Miss liceum utknęła na warszawskiej Pradze ze stertą pieluch i nudnym mężem, a jej dawny chłopak przygrywa do kotleta, wmawiając sobie, że jest wielkim niezależnym muzykiem i łamaczem kobiecych serc. No cóż, fortuna kołem się toczy... Po latach upokorzeń triumf święci Paulina, której nikt nie śmiałby już nazwać grubasem, czy Masarą. Jednak walka o akceptację toczy się dalej, bo rany zadane we wczesnej młodości bolą jeszcze przez długi czas.




Litanię pochwał zacznę od genialnej adaptacji. Studenci wyciągnęli z tekstu Twardocha wszystko, co najlepsze, a następnie przekuli ten utwór w dynamiczne, doskonale skrojone przedstawienie. Nie ma mowy o dłużyznach, czy słabszych momentach - każda ze scen jest gruntownie przemyślana i dopracowana do perfekcji. Aktorzy dwoją się i troją, żeby pokazać w spektaklu tę wielowymiarową rzeczywistość, którą Twardoch nakreślił tak brutalną kreską. Pustą przestrzeń sceny wypełnia niepożyta energia młodych artystów, którzy w jednej chwili siedzią na lekcji fizyki w szkolnej klasie, żeby za moment przenieść się do domu głównej bohaterki i przeistoczyć w jej krytycznych rodziców. Wielkie brawa dla Jakuba Pruskiego i Zuzy Galewicz, którzy nie pogubili się w tym szalonym pędzie, elastycznie przeskakując z jednej roli w drugą. Czynili to z niesamowitą lekkością, parodiując momentami poszczególnych bohaterów i bawiąc się tekstem Twardocha w najlepsze! Trochę tu dramatu, trochę groteski, jednak mimo luźnej konwencji, utwór nie zatracił swojego pierwotnego przesłania. Pod fasadą komizmu kryje się jakaś dławiąca bezsilność i żal, że można było tego uniknąć, ale chęć dominacji nad słabszym kolejny raz wzięła górę...

Gratulacje należą się oczywiście Magdzie Kekenmeister, która brawurowo wcieliła się w trudną i bardzo angażującą emocjonalnie rolę głównej bohaterki. Aktorka fantastycznie pokazała na scenie przemianę swojej postaci - z brzydkiego, stłamszonego kaczątka w pewną siebie, bezwzględną kobietę, która po latach cierpień i lęków wstaje z kolan i odważnie idzie przed siebie, biorąc życia to, na co ma ochotę. Świetna, bardzo głęboka kreacja, która niepokoi i nie daje o sobie zapomnieć. 




Spektakl jest kwintesencją mistrzowskiego stylu Twadrocha - znajdziemy tu brutalne, naturalistyczne opisy okraszone sporą dawką wysublimowanej ironii. Twórcy pozostali wierni autorowi, zachowując jednocześnie autonomię w doborze środków. Wyszło znakomicie! To przedstawienie ogląda się z zapartym tchem, chłonąc soczyste dialogi, które w ustach aktorów mają jeszcze większą siłę rażenia. Świetna gra tej młodej, obiecującej trójki napawa mnie wielką nadzieją, że przed nami jeszcze wiele takich teatralnych perełek z ich udziałem. Zachęcam Was do obejrzenia Masary! Przygotujcie się na emocjonalny rollercoaster, który pozostawia po sobie ten sam zachwyt, jaki wywołuje niemal każde z dzieł Twardocha. Byłabym bardzo zdziwiona, gdyby autor tego opowiadania nie podzielał mojego entuzjazmu...



fot. Aleksandra Kamińska

materiały prasowe - Teatr Collegium Nobilium 
tcn.at.edu.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz