Żyjemy zbyt szybko, żeby pielęgnować w sobie empatię. Nie mamy czasu dla siebie i dla swoich bliskich, trudno więc dziwić się, że nie znajdujemy go, aby zatrzymać się na chwilę i pomyśleć o ludzkich tragediach. Coraz częściej łapię się na tym, że informacje o wojnach, mordach i katastrofach odbijają się ode mnie jak kauczukowa piłka - jakby to wszystko, co dzieje się na świecie, mnie nie dotyczyło. Gdzieś wybuchł wulkan, ale na szczęście, w Polsce nie ma wulkanów. Komuś zarżnięto całą rodzinę - ale tu nie ma wojny, więc moja rodzina jest bezpieczna. Taki mechanizm wyparcia to rozprzestrzeniająca się choroba naszych czasów. Myślimy o sobie, żyjemy dla siebie, a czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal...