Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Krystyna Janda. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Krystyna Janda. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 10 lutego 2022

Żegnaj, stare życie! "Wiśniowy sad" w Teatrze Polskim w Warszawie

Nigdy nie mogłam zrozumieć, dlaczego Antoni Czechow uznał Wiśniowy sad za komedię. Ilekroć czytam lub oglądam tę sztukę, zawsze czuję dojmujący smutek i pustkę, jakby to mnie odebrano coś cennego. Tekst Czechowa jest o stracie rodzinnego domu, ale w gruncie rzeczy chodzi tu także o bolesny koniec złudzeń, porzucone nadzieje i kres pewnej epoki. To wszystko zobaczymy w przedstawieniu Krystyny Jandy na scenie Teatru Polskiego w Warszawie. To bez wątpienia najpiękniejsza inscenizacja Wiśniowego sadu, jaką kiedykolwiek widziałam.  

poniedziałek, 20 lipca 2020

Lily na tropie zbrodni


Czy kryminał z trupem w tle może bawić do łez? Może, jeżeli jedna z bohaterek na przekór wszystkim chce rozwiązać sprawę morderstwa po swojemu. Dodajmy do tego fakt, że w tę niepokorną postać wciela się wspaniała Krystyna Janda, a niezapomniane teatralne show mamy jak w banku. Lily to nie tylko wspaniały popis aktorski, ale także pogodna historia, która zaskakuje, śmieszy i skutecznie poprawia samopoczucie. Idealny spektakl na obecne czasy. 

sobota, 6 stycznia 2018

Pozamiatane


Choć przejmujące dramaty zajmują w moim sercu szczególne miejsce, bardzo lubię obejrzeć też czasem dobrą farsę. Zwłaszcza, gdy doprawiona jest błyskotliwymi dialogami i mnóstwem absurdalnych sytuacji, a jej akcja pędzi w zastraszająco szybkim tempie. A gdy jeszcze reżyseruje i gra wspaniała Krystyna Janda, spektakl taki wygrywa u mnie z największymi dramatami tego świata.

niedziela, 16 kwietnia 2017

Niedźwiedź się żeni, czyli Czechow w Teatrze Polonia


"Czegoś takiego jeszcze na scenie nie widziałam" - odważyłam się powiedzieć głośno podczas pierwszej przerwy, nie bardzo wiedząc, do kogo tak naprawdę adresuję te słowa. Po mojej lewej stronie siedziała sympatyczna, rozbawiona do łez starsza pani. Po prawej stronie miałam poważną bizneswoman, która - jak się okazało z krótkiej, zdawkowej rozmowy - przyjechała do stolicy na jakąś rozpaczliwie nudną konferencję i postanowiła umilić sobie wieczór spontanicznym wyjściem do teatru. Mimo różnicy pokoleniowej, jaka dzieliła naszą trójkę, chyba obie damy przyznałyby mi rację, że nie mogłyśmy lepiej trafić. Wygrałyśmy ten wieczór - każdej z nas trafiło się najlepsze miejsce tuż przy scenie i tym samym, miałyśmy aktorów na wyciągnięcie ręki. Wszystkie byłyśmy zgodne także co do jednej, zasadniczej kwestii - Czechow w wykonaniu tak wybitnych artystów, jak Stuhr, Janda czy Gogolewski, to przepis na murowany, teatralny sukces.

poniedziałek, 13 marca 2017

Biała bluzka


Pamiętam, jak mój kolega kilka lat temu opowiadał mi z wypiekami na policzkach o "Białej Bluzce". Zaliczył ten spektakl kilka razy, a pomiędzy kolejnymi razami przewertował dzienniki Osieckiej, więc nie będzie chyba przesadą, jak napiszę, że miałam przed sobą prawdziwego znawcę tematu. Żeby podkreślić jeszcze wielkość tej chwili, muszę koniecznie wspomnieć, że siedzieliśmy akurat w ogródku pewnej sympatycznej kawiarenki na Saskiej Kępie, rozkoszując się naleśnikami. Agnieszka Osiecka tego dnia pojawiała się nie tylko w naszych rozmowach - po naszej lewej stronie mieliśmy jej pomnik w pełnej krasie. Siedziała tak, trochę uśmiechnięta, trochę zamyślona, jakby z lekkim rozbawieniem przysłuchiwała się naszej dyskusji.

wtorek, 14 lutego 2017

Ostrożnie, pożądanie


Mroźne, zimowe wieczory mają to do siebie, że kiedy stoimy przemarznięci na przystanku, do głowy wraz z każdym kolejnym podmuchem lodowatego powietrza napływają coraz bardziej ponure, katastrofalne myśli. W mojej głowie, tym razem nieprzyodzianej w ciepłą czapkę, wirowały najróżniejsze dylematy i znaki zapytania - począwszy od skutków efektu cieplarnianego i stopnia wytrzymałości ludzkiego organizmu na temperaturę oscylującą wokół -15°C, aż po rozpaczliwą myśl, że to gruba nieuprzejmość ze strony motorniczego tramwaju - który miał według rozkładu przyjechać dziesięć minut temu - skazywać dygoczących pasażerów na łaskę i niełaskę nierzetelnej komunikacji miejskiej...

wtorek, 17 stycznia 2017

Wszystko zostanie w rodzinie


Muszę przyznać, że czekałam na ten spektakl jak na wielkie święto, albo niezwykłe wydarzenie, które być może znacząco wpłynie na moje życie. Nie przesadzam ani trochę. Podkreśliłam tytuł w kalendarzu na czerwono, zupełnie niepotrzebnie, bo termin i godzina wryły mi się w pamięć już dawno. "Matki i synowie" to pierwsza sztuka, w której miałam ujrzeć na własne oczy Krystynę Jandę, moją niedoścignioną mentorkę. I choć doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że moja rola podczas tego wieczoru będzie się ograniczała do zajęcia miejsca na widowni i kontemplowania wydarzeń na scenie, to denerwowałam się tak, jakby czekała mnie audiencja u samej królowej....

czwartek, 17 listopada 2016

"Byt ili ne byt?" - czyli Hamlet ze wschodu


Często śmiejemy się z rosyjskiej kultury i mentalności, zupełnie nie rozumiejąc, co naszym braciom ze wschodu właściwie siedzi w głowach... Na pierwszy rzut oka rosyjska codzienność przypomina czasy polskiej komuny - decyzje polityków brzmią jak kiepski żart, najwyższe stanowiska w państwie zajmują ludzie najmniej do tego przygotowani, pracę w policji, urzędzie, czy w zwykłym nawet barze, odwala się byle jak i właściwie, gdzie by nie spojrzeć, nic nie działa tak, jak powinno. Śmieszne, gdy ogląda się to z boku, ale wyobraźmy sobie, że któregoś dnia budzimy się w samym środku tych absurdalnych zdarzeń - przestaje być zabawnie, prawda?  

niedziela, 31 sierpnia 2014

Szczęście trzeba sobie stworzyć


Spośród wszystkich książek, jakie miałam okazję przeczytać do tej pory, najbardziej poruszyły mnie te ujmująco szczere, których autor jest pilnym obserwatorem codziennego życia i skrupulatnie zapisuje prostym, oszczędnym językiem, każdą pojedynczą chwilę, która go zachwyciła. Ku mojemu ogromnemu zdziwieniu, Krystyna Janda okazała się w tym temacie prawdziwą mistrzynią. W lipcu ubiegłego roku, po 13 latach, wydawnictwo WAB wznowiło nakład jednej z pierwszych książek Jandy. Moja droga B, to pozycja obowiązkowa dla wszystkich - nie tylko dla miłośników jej twórczości.

niedziela, 15 września 2013

The best things in life are free


Nie mam czasu. Na nic. Często to mówię, ale prawda jest taka, że wcześniej trochę przesadzałam, a teraz nie mam czasu NAPRAWDĘ. To stwierdzenie jest więc jednocześnie wymówką, którą staram się właśnie usprawiedliwić fakt, że ostatnio nie ma mnie dla nikogo. Obiecywałam wiele tekstów na wiele tematów, ale życie jest nieprzewidywalne i to mnie nauczyło, żeby nic więcej nie obiecywać...

niedziela, 1 września 2013

Pocztówka z wakacji


Drogi M,

Lato dobiega końca i jak co roku coś we mnie krzyczy, żeby zatrzymać i zachować na zimowe, chłodne dni jakąś malutką cząstkę wakacyjnego klimatu. W feworze zajęć i obowiązków lato minęło mi niepostrzeżenie. Mimo to mój kalendarz nadal twierdzi, że jest lipiec, na komodzie leżą słomkowe kapelusze, a biurko tonie w oceanie zdjęć, książek i typowo letniej biżuterii. Tu czas się zatrzymał. W kuchni stygną naleśniki z malinami, w oknie promienie słoneczne tańczą na firance. Jest lato, jeszcze trochę go zostało. Powtarzam to za każdym razem, gdy ktoś każe mi założyć sweter. Jesień? Kiedy? Już?! Nie, nie przyjmuję tego do wiadomości.