niedziela, 26 lutego 2017

Pieniądze to nie wszystko


Niektórzy starają się odczarować zły nastrój chodząc do spa, inni zatracają się w kinematografii. Moją krainą czarów, tabletką antydepresyjną i zarazem największą pasją zawsze była sztuka teatralna. Tak jest do dziś. W zależności od samopoczucia, lubię serwować sobie chwytające za serce historie miłosne, rozweselające komedie, albo przejmujące dramaty psychologiczne. Mam takie miejsce na teatralnej mapie Warszawy, gdzie na scenie występują moi ukochani aktorzy, a każda sztuka, jaką wybiorę, wprawia mnie w wyśmienity nastrój...

Scena Teatru Współczesnego ma w sobie niesamowicie silny magnetyzm, który sprawia, że zaraz po skończonym przedstawieniu widz zastanawia się gorączkowo nad kolejnymi spektaklami, które mógłby niebawem obejrzeć. Ta obsesja nie jest mi obca.... Sama obecność we Współczesnym sprawia, że czuję w sercu przyjemne ciepło, bo - choć trudno to racjonalnie wytłumaczyć - czuję się tu jak u siebie. Po grudniowych zachwytach nie mogłam się doczekać, kiedy znów odwiedzę to miejsce. Choć generalnie spośród wszystkich gatunków teatralnych najbardziej cenię sobie dramat, tym razem poczułam, że muszę zanurzyć swój skołatany umysł w lekkiej i pogodnej komedii. Teatralni znawcy tego gatunku bez wątpienia od razu powiedzieliby, że jak komedia, to tylko francuska. A trudno zaprzeczyć, że wśród francuskich reżyserów komediowych króluje niepodzielnie Francis Veber. 

Chyba nie ma osoby, która nie otarła się o twórczość Vebera. Wśród listy niekończących się tytułów, jakie ten twórca ma na swoim koncie, publiczność szczególnie upodobała sobie historie, w których pierwsze skrzypce gra pewien uroczy fajtłapa - François Pignon. "Kolacja dla głupca", "Plotka", czy "Upierdliwiec" to tylko niektóre z tytułów, opartych niemal w całości na  przezabawnych perypetiach tego bohatera. Przygody pana Pignon są o tyle krzepiące, że choćbyśmy dźwigali na swych barkach niewyobrażalne problemy, ten facet zawsze ma gorzej. Francis Veber doskonale wiedział, że kluczem do sukcesu jest stworzenie postaci sponiewieranej przez los, ale przy tym wszystkim, tak pozytywnej i ciepłej, że widzowie pokochają ją od pierwszego wejrzenia. Cóż, taki właśnie jest François Pignon. Poznałam go w spektaklu "Najdroższy", wystawianym na deskach Teatru Współczesnego i od razu zdobył moje serce...




#1 Dzień z życia dozorcy 

"Po­siada­nie pieniędzy jest lep­sze od ich bra­ku, przy­naj­mniej z po­wodów finansowych"
~ Woody Allen


François Pignon (Andrzej Zielińskinie ma w życiu szczęścia. Niedawno stracił pracę, zaraz potem żona zostawiła go dla młodszego i lepiej usytuowanego finansowo mężczyzny. François ledwo wiąże koniec z końcem dorabiając jako dozorca w ekskluzywnym i nieco ekscentrycznym mieszkaniu swojego ojca chrzestnego, którego nota bene, nigdy nie widział na oczy. Tajemniczy Jonville (Krzysztof Kowalewski) zgodził się zatrudnić swego chrześniaka w charakterze gospodarza domu na skutek próśb matki Pigniona. Praca może i monotonna, ale dzięki swojej posadzie nasz bohater ma okazję bliżej przyjrzeć się tajemnicom nieznanego mu dotąd świata wielkich pieniędzy i... wielkich oszustw podatkowych.

Pewnego dnia, apartament Jonville'a odwiedza inspektor podatkowy, Toulouse (Leon Charewicz). Urzędnik jest żywo zainteresowany sprawami finansowymi nieobecnego właściciela domu. François, patrząc na posępnego i zasadniczego gościa, wpada na szatański pomysł... A gdyby tak zorganizować sobie udawaną kontrolę Urzędu Skarbowego? Może kiedy wszyscy wokoło dowiedzą się, że Pignon ma problemy z fiskusem, zmienią o nim zdanie? Może pod wpływem tej niewinnej intrygi, w jednej chwili François - fajtłapa i nieudacznik stanie się w oczach znajomych Françoisem - podstępnym rekinem biznesu? Toulouse niechętnie, ale w końcu przystaje na ten absurdalny plan. Urzędnik odwiedzi bliskich Pignona, w zamian za szczegółowe informacje o działalności gospodarczej Jonville'a. Machina rusza, a życie Françoisa zmienia się w jednej chwili nie do poznania...


#2 Najdroższy Panie Pignon!

"Nikt by nie pa­miętał o dob­rym Sa­mary­tani­nie, gdy­by miał tyl­ko dob­re in­ten­cje. 
By przejść do his­to­rii, mu­siał mieć też pieniądze"
~ Margaret Thatcher


Niewinna plotka sprawia, że wizerunek Pignona w oczach jego znajomych zmienia się o 180 stopni. Skoro Françoisem interesuje się fiskus, to musi być ważnym pionkiem na biznesowym polu gry. Skoro ma kontrolę podatkową, to znaczy, że ma pieniądze. A jeżeli ma pieniądze, to zdecydowanie warto utrzymywać z nim bliższe relacje - tak przynajmniej wnioskuje otoczenie, dowiadując się nagle o tajemniczej kontroli Pignona, człowieka, który dotąd jawił się światu jako beznadziejny bankrut. Niemalże z dnia na dzień François z nic nieznaczącego popychadła  zyskuje status ważnej, liczącej się persony. Kolega, który jeszcze wczoraj drwił sobie z jego marnego losu, wnet pojawia się u Pignona głosząc jowialne gratulacje dla podwójnego, tajemniczego życia, jakie  dotąd skrycie prowadził François. Obiecuje też liczne przywileje i status vipa w banku, w którym jest zatrudniony. 

Podobnie sprawa ma się z kobietami, które dotąd traktowały Pignona jak powietrze. Informacja o kontroli podatkowej rozpala do czerwoności Christine (Weronika Nockowska), dekoratorkę zatrudnioną w mieszkaniu Jonville'a. Dziewczyna jeszcze wczoraj patrzyła na naszego bohatera tak, jak gdyby był tandetną meblościanką ze sklejki, burzącą ład i harmonię w przestrzeni, którą z takim zaangażowaniem urządza. Dziś François jawi się w oczach tej wyrachowanej panny jako smakowity kąsek, nadziany milionami euro. 

Niespodziewanie, w życiu Pignona zjawia się Marie (Joanna Jeżewska), była żona naszego bohatera. Kobieta na wieść o tajemniczym majątku, którym interesują się władze państwowe, stara się odnowić znajomość z ex-mężem i niezbyt subtelnie sugeruje mu, że mógłby partycypować w wydatkach i inwestycjach jej nowej rodziny. Każda z tych osób jeszcze do niedawna uważała Françoisa za osobę niegodną uwagi, a teraz wszystkie lgną do Pignona jak ćmy do roziskrzonej lampy. Choć motywy tego nagłego zainteresowania są niezbyt szczere, to jednak cel został w pewnym sensie osiągnięty. François Pignon, jeszcze do niedawna zubożały, żałosny dozorca, dziś stał się osobą, o względy której należy zabiegać. Udało się - tylko czy aby na pewno? 


 #3 Miłość w czasach kryzysu

"Miłość - je­dyny śro­dek, by osiągnąć względy tych ko­biet, których nie można mieć za pieniądze"
~ François de La Rochefoucauld


Françoisowi ciężko odnaleźć się w tej nowej i dość osobliwej sytuacji. I kiedy nasz bohater zastanawia się nad sensem istnienia w świecie, gdzie największą wartością człowieka okazuje się wypchany po brzegi portfel, w drzwiach mieszkania zjawia się piękna, nieznajoma kobieta. Olga, Rosjanka (Katarzyna Dąbrowska), dziewczyna do towarzystwa, nieszczęśliwa kobieta, która kawał życia spędziła z pewnym grubym, zapijaczonym oligarchą z Kazachstanu... Miała pieniądze, zwiedziła cały świat, ale nie zaznała miłości. Jej codzienność to patrzenie na zataczającego się "partnera", który zdecydowaną większość swojego życia spędził w stanie zamroczenia alkoholowego. Dziewczyna wpada do Françoisa, żeby poinformować go, że najprawdopodobniej zalała mu łazienkę. Przy okazji, niefortunnie poślizgnęła się na mokrej podłodze w swoim mieszkaniu i zwichnęła nogę. Pignon troskliwie opatruje smukłą obolałą kostkę. Między tą dwójką rodzi się więź oparta na wzajemnym zrozumieniu, którą podsyca miłość do Scrabble i podobne doświadczenia życiowe. Olga nie jest szczęśliwa mając pieniądze, Pignon nie jest szczęśliwy, gdy inni myślą że je ma.... 


 #4 Pieniądze to nie wszystko...
"Pieniądze szczęścia nie dają, lecz każdy chce to spraw­dzić osobiście" 
~ Stefan Kisielewski


Fortuna kołem się toczy... Nagle, zupełnie nieoczekiwanie w drzwiach mieszkania zjawia się wielki nieobecny właściciel owego lokalu, Monsieur Jonville. Jak dobra wróżka, albo raczej - jak Święty Mikołaj, w jednej chwili sprawia, że życie biednego i opuszczonego Pignona znowu zmienia bieg. Niby oszustwo nie popłaca, ale czy na pewno? Niewinne kłamstwo sprawiło, że François boleśnie przekonał się o intencjach swoich bliskich. Do tego wszystkiego w biedzie poznał kobietę swojego życia, no i odnalazł ojca.... 

"Najdroższy" to słodko - gorzka opowieść o tym, jak przewrotny bywa los. Historia uroczego nieudacznika została dodatkowo doprawiona dużą dawką charakterystycznego, veberowskiego humoru, na który widzowie co chwila reagowali salwami śmiechu. Szukałam lekkiej, pogodnej sztuki, którą można by było zaliczyć do niezawodnych rozweselaczy i trafiłam w dziesiątkę. "Najdroższy" to właśnie taki spektakl z gatunku "Feelgood Theatre Productions" - choćbyś tkwił w dołku wielkim jak Sahara, po obejrzeniu tego spektaklu masz poczucie, że życie jest piękne, dobro zwycięża i każdy w końcu odnajdzie swoją ścieżkę usłaną cząstkami słodkiego jak miód szczęścia. 

Naturalnie, ogromna w tym zasługa wspaniałej obsady. Wielkie brawa należą się Andrzejowi Zielińskiemu, który doskonale wcielił się w główną rolę Françoisa Pignona. Z przyjemnością powitałam na scenie Leona Charewicza, który tym razem zagrał tryskającego cierpkim humorem inspektora podatkowego. Jestem wielką fanką Katarzyny Dąbrowskiej, którą widziałam już w wielu rolach, na różnych scenach teatralnych. W roli Rosjanki, Olgi wypadła zachwycająco. Wisienką na torcie, na którą widzowie czekali prawie do samego końca przedstawienia, był Krzysztof Kowalewski jako Jonville. Pan Krzysztof jest niekwestionowanym królem sceny teatralnej, dlatego trudno się dziwić, że jego zaledwie piętnastominutowy występ widownia uczciła salwami śmiechu i gromkimi brawami. Za rolę Jonville'a aktor został wyróżniony nominacją do Feliksa Warszawskiego w kategorii najlepsza drugoplanowa rola męska za sezon 2012/2013 - trudno się dziwić. Moment, w którym okrąglutki jak piłeczka Jonville usiłuje wszelkimi możliwymi sposobami wskoczyć na ultracienkie barowe krzesełko, jest moim zdaniem aktorskim majstersztykiem w kategorii "drugoplanowa rola komediowa".

Pieniądze nie przynoszą szczęścia, a często jedynie rozczarowanie. Rozczarowanie ludźmi, bo wtedy wyraźnie widać, jakie są ich prawdziwe intencje. Właśnie o tym jest przezabawna, ale też momentami chwytająca za serce historia Françoisa Pignona. Po obejrzeniu sztuki w reżyserii Wojciecha Adamczyka, do głowy przychodzi jeszcze jedno stare i oklepane przysłowie -prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Dlatego też warto w okresie największego niedostatku rozejrzeć się za prawdziwą miłością. Jeżeli poznana w kryzysie druga połówka zaakceptuje nas takimi, jacy w danej chwili jesteśmy, to jest to gwarancja prawdziwego, szczerego uczucia - do nas, a nie do naszego konta bankowego... 


Zdjęcia, materiały - Teatr Współczesny w Warszawie
http://www.wspolczesny.pl/

1 komentarz: