Pamiętam, jak kilka tygodni po premierze Nad Czarnym Jeziorem w reż. Iwony Kempy spotkałam w bufecie Teatru Ateneum Sławomira Maciejewskiego, który gra w obsadzie tego spektaklu. Z ogromnym podekscytowaniem oznajmiłam mu wtedy, że obejrzałam sztukę i jestem nią absolutnie zachwycona. Spojrzał na mnie zdziwiony i odparł: "Ale to jest przecież bardzo smutne!". Miał przy tym taką minę, jakbym go właśnie poinformowała, że chodzenie po cienkiej taśmie rozciągniętej między wieżowcami to moje nowe hobby. "No właśnie!" - wykrzyknęłam niezrażona jego reakcją - "I dlatego tak mi się podobało!". Jakby się nad tym zastanowić, konsternacja mojego rozmówcy była w pełni uzasadniona. Mało kto czuje euforię po obejrzeniu spektaklu o dwójce dzieciaków, które w akcie buntu przeciw całemu światu decydują się popełnić samobójstwo. Nad Czarnym Jeziorem Dei Loher to bez zwątpienia jedna z najmroczniejszych sztuk, jakie kiedykolwiek widziałam. I może zdziwię Was tym wyznaniem, ale właśnie takich emocji zwykle szukam na scenie.
Listopadowy Notatnik będzie o smutku w teatrze, który udało mi się oswoić i polubić już wiele lat temu. Zdaję sobie sprawę, że większość widzów wybiera pogodną rozrywkę, a komedie są świetnym sposobem na odreagowanie po stresującym dniu - ale czy jedynym? Myślę, że każdy gatunek może okazać się kojącym lekarstwem, bo nigdy nie wiesz, co w danej chwili przyniesie Ci ulgę - rozładowujący napięcie śmiech, czy oczyszczający umysł płacz. U mnie zazwyczaj sprawdza się ta druga opcja. Należę do osób, które muszą wyjść z teatru sponiewierane emocjonalnie - w przeciwnym razie mam wrażenie, że wieczór był niepełny, czegoś zabrakło. Dramaty psychologiczne uruchamiają w mojej głowie potok różnych myśli, które często prowadzą do konstruktywnych wniosków i konkretnych działań. Przeglądam się w tych sztukach jak w lustrze i widzę tam elementy swojego życia. Ktoś mógłby powiedzieć, że to akt samobiczowania, ale mi pomaga. Tak, teatr może być formą terapii - dużo przyjemniejszą niż leżenie na kozetce. Polecam każdemu taką konfrontację ze smutkiem na scenie - mnie to paradoksalnie buduje. Dlaczego wspominam o tym właśnie teraz? Przed nami bardzo refleksyjny miesiąc - to może być dobry pretekst, żeby zaprzyjaźnić się z nieco mroczniejszymi spektaklami. W najbliższym czasie na stołecznych scenach pojawi się ich całkiem sporo! Specjalnie dla Was wybrałam najciekawsze premiery listopada.
Już niedługo na scenie Teatru Ateneum zrobi się naprawdę upiornie! Trwają właśnie ostatnie przygotowania do premiery Dworu nad Narwią Jarosława Marka Rymkiewicza w reż. Artura Tyszkiewicza. Może na pierwszy rzut oka utwór ten nie ma w sobie zbyt wiele smutku, ale wierzcie mi, że doskonale wpisuje się w listopadową aurę! Rzecz się dzieje w opuszczonym dworze, który okupują upiory. Ich spokojny "żywot" zakłóca pojawienie się nowych właścicieli. Kompania umarlaków pod wodzą nieco dziwnego profesora planuje nieźle namieszać w życiu śmiertelników. Sztuka ma w sobie sporą dawkę humoru, ale jej autor wyraźnie podkreślał, że jest to "komedia na serio". Co to oznacza? Z pewnością odnajdziemy tam wiele uniwersalnych, gorzkich prawd na temat ludzkiej natury i naszych typowo polskich zachowań. Rymkiewicz trochę wyśmiał naszą narodową tendencję do rozpamiętywania przeszłości i nieustannej koncentracji na tym, co już było. Dziwaczne zjawy mogą być w pewnym sensie symbolem wszystkich naszych wojen i tragedii, które tak lubimy wywlekać na światło dzienne, ilekroć coś nam nie wyjdzie. Satyra na polski mesjanizm z ferajną trupów? Dla mnie mega - tym bardziej że w obsadzie zobaczymy m.in. Ewę Telegę, Przemysława Bluszcza, Krzysztofa Gosztyłę, Bartłomieja Nowosielskiego, Tomasza Schuchardta i Dariusza Wnuka. Spektakl możecie oglądać od 9 listopada.
W tym samym dniu na scenie Teatru Collegium Nobilium odbędzie się premiera spektaklu Niepodlegli Piotra Ratajczaka. Reżyser wskrzesza najsłynniejsze ikony dwudziestolecia międzywojennego, jak np. Maria Morska, Irena Krzywicka, Tadeusz Boy-Żeleński, Zofia Stryjeńska, Stanisław Szukalski, Gabriel Narutowicz, czy Eligiusz Niewiadomski. Ci wielcy buntownicy odkryją przed widzami nieznane fakty na temat swojej epoki. Przedstawienie nie powiela wyidealizowanych obrazów II RR, jakie jeszcze niedawno mogliśmy oglądać z okazji setnej rocznicy odzyskania niepodległości - Ratajczak pokazuje nieco inną, mniej cukierkową perspektywę tamtych lat. W obsadzie wspaniali studenci IV roku Kierunku Aktorstwo. Nie mam wątpliwości, że bardzo warto.
Teatr Narodowy po długiej przerwie wraca z nową propozycją - i to jaką! Za parę dni zobaczymy Letników Maksima Gorkiego w reżyserii Macieja Prusa i nie mam wątpliwości, że to będzie petarda! Gorky mówił, że to tekst o życiu inteligencji, w którym spotyka się "gromada ludzi bez ideałów i nagle - jeden spośród nich - z ideałem! Złość, trzask, lament, rwetes". Dużo tam mojego ukochanego Czechowa - zresztą, nie ma się co dziwić, bo panowie się dobrze znali. Gorki, choć młodszy i mniej doświadczony, miał nawet czelność pouczać wielkiego mistrza! Letnicy to jakby kadr wyjęty z ostatnich chwil przed wielką rewolucją. Pozornie senna atmosfera wakacji była zapowiedzią wielkich zmian, które raz na zawsze zakończyły okres rosyjskiego nihilizmu... W obsadzie m.in. Beata Ścibakóna, Edyta Olszówka, Anna Gryszkówna, Dominika Kluźniak, Zuzanna Saporznikow, Krzysztof Stelmaszczyk, Jacek Mikołajczak, Arkadiusz Janiczek, Mariusz Benoit i Mateusz Rusin. Premiera 9 listopada.
Pokochałam Bogusław Schaeffera od dnia, kiedy na deskach Teatru Ateneum zobaczyłam Demona teatru w reżyserii Andrzeja Domalika. Grzegorz Damięcki, który występował w obsadzie tego spektaklu, powiedział mi wtedy, że "Demon traktuje o lękach i nienasyceniach związanych z zawodem aktora" (cały wywiad znajdziesz tutaj). Przewertowałam już większość utworów Schaeffera i mogę z całą stanowczością powiedzieć, że tej tematyce autor poświęcił właściwie całą swoją twórczość! Każda z jego sztuk obnaża cienie i blaski pracy na scenie, często demonizując artystów i przedstawiając ich jako znerwicowanych, zapatrzonych w siebie egocentryków. W listopadzie będzie okazja, żeby poznać kolejne dzieło tego niezwykłego dramaturga, bo na scenie Teatru Polonia trwają właśnie przygotowania do premiery spektaklu Próby w reżyserii Mikołaja Grabowskiego! Jak sama nazwa wskazuje, rzecz się dzieje w trakcie próby teatralnej, podczas której twórcy wprowadzają widzów w teatralne kulisy. A tam - pomieszanie z poplątaniem: dylematy aktorek ("czy reżyser ma prawo być chamem?"), wątpliwości aktorów ("czy ten zawód jest poważny?") i tonący w dygresjach reżyser ("w Nowym Teatrze gra się po staremu, w Starym Teatrze też po staremu, nie wiem, po co porządni ludzie idą na reżyserię…"). I tylko końca pracy nie widać - próba trwa przez cały spektakl. A może to ona jest celem samym w sobie? Na scenie wystąpią: Iwona Bielska, Delfina Wilkońska, Andrzej Konopka, Michał Wanio, a także sam Mikołaj Graboowski, który w spektaklu zagra... reżysera. Przygotujcie się na ostrą jazdę bez trzymanki! Premiera już 16 listopada.
Teatr Mazowiecki we współpracy z Teatrem Muzycznym w Toruniu przygotowuje nowy spektakl, który z pewnością zainteresuje miłośników trzymających w napięciu kryminałów. Niebezpieczna gra Richarda Stockwella to historia dwójki ludzi, którzy pozornie są sobie zupełnie obcy, jednak wraz z biegiem akcji okazuje się, że każde z nich wie o drugim zdumiewająco dużo... Rick i Jane spotykają się w sklepie. Kobieta zapomniała portfela, więc Rick płaci za jej zakupy, a następnie zaprasza do mieszkania. Miłą atmosferę przerywa wyznanie mężczyzny: to nie jego dom, a spotkanie nie jest przypadkowe. Rick zna także wiele faktów na temat męża Jane i z nieznanych kobiecie powodów pragnie jego śmierci. Nieszczęśliwa w małżeństwie Jane z ochotą godzi się na plan morderstwa. Jednak ona także nie jest tą, za którą się podaje... Sztukę reżyseruje Giovanny Castellanos, a na scenie zobaczymy Marię Seweryn i Mirosława Zbrojewicza. Warszawska premiera 22 listopada na scenie przy Elektoralnej 12.
Skoro mowa o mrocznych dramatach - szykujcie się na mickiewiczowskie Dziady! Na scenie Teatru Polskiego trwa właśnie wzmożona praca nad tym wielkim romantycznym dziełem, którego premiera odbędzie się już 22 listopada. Spektakl reżyseruje Janusz Wiśniewski, a w obsadzie obok dobrze znanych nazwisk zobaczymy także wiele nowych twarzy. Chyba największą zagadką jest zaledwie 25-letni Jakub Kordas, który w sztuce wcieli się w postać Gustawa - Konrada. Decyzja reżysera, żeby obsadzić w tej roli tak młodego artystę, jest dość zaskakująca. Dlaczego? Przypomnijmy, że Gustaw Holoubek zagrał w Dziadach mając 44 lata, Jerzy Trela - 31 (podobnie, jak Zygmunt Molik w inscenizacji Grotowskiego z 1961 roku), Jerzy Radziwiłowicz - 45, Bartosz Porczyk - 35, a Grzegorz Małecki w niedawnej inscenizacji Nekrošiusa - 41 lat. Wygląda na to, że Kordas nie tylko zadebiutuje na scenie w roli, za którą niejeden doświadczony aktor dałby się pokroić, ale jeszcze zapisze się w historii jako jej najmłodszy odtwórca! Wśród młodych talentów zobaczymy także Zosię Domalik, której bardzo kibicuję od premiery 8 kobiet w Och-Teatrze. Nie sądziłam, że to kiedyś powiem, ale czekam na te nowe Dziady z ogromną niecierpliwością...
Ciekawą propozycję szykuje na koniec miesiąca Teatr Żydowski. Już 28 listopada odbędzie się tam premiera spektaklu PeKiN realizowana w koprodukcji z Teatrem Papahema. Bohaterem przedstawienia jest oczywiście Pałac Kultury i Nauki w Warszawie. Sztuka Agaty Biziuk oparta jest na wieloletniej historii tego budynku i ukazuje nam wszystkie jego oblicza - także te mroczne i niechlubne, o których dziś wolelibyśmy nie pamiętać. Jak możemy przeczytać na stronie Żydowskiego:
PeKiN to opowieść o postawie wobec komunizmu i transformacji, o lękach i kompleksach, spełnionych i niespełnionych marzeniach, a także o tym, że stosunki polsko-żydowskie stanowią istotny element naszej zbiorowej tożsamości.
Na scenie zobaczymy Daniela Antoniewicza, Monikę Soszkę, oraz papahemową ekipę w składzie: Paulina Moś, Helena Radzikowska, Paweł Rutkowski i Mateusz Trzmiel. Sztukę będzie można oglądać na scenie przy Senatorskiej.
Dopełnieniem tej mrocznej wyliczanki będzie premiera Matki Joanny od Aniołów na scenie Nowego Teatru. Jeżeli sądziliście, że treść słynnego opowiadania Jarosława Iwaszkiewicza mocno się już zestarzała, to rozejrzyjcie się wokoło. Żyjemy w czasach, gdzie w każdym kiosku można kupić miesięcznik Egzorcysta, a księża w kościołach pouczają wiernych na temat "zainfekowanych" miejsc i przedmiotów oraz zachowań mogących świadczyć o opętaniu przez diabła... Jan Klata wziął temat na klatę i urządził na scenie Nowego prawdziwe egzorcyzmy. W spektaklu zobaczymy jak Serafiny czczą Pana Zastępów oraz jak Trony składają hołd Najwyższemu... Pod przykrywką tych antyszatańskich obrzędów znajdziemy też wiele fundamentalnych, często niewygodnych pytań, z którymi przyjdzie nam się zmierzyć... Za metafizyczny dreszczyk na scenie oraz spektakularne ludzkie upadki odpowiadają: Małgorzata Biela, Bartosz Bielenia, Ewa Dałkowska, Emma Giegżno, Małgorzata Gorol, Wojciech Kalarus, Włodzimierz Końko, Zygmunt Malanowicz, Jerzy Nasierowski, Ewelina Pankowska, Dorota Papis, Joanna Połeć, Jacek Poniedziałek, Maciej Stuhr i Arkadiusz Pyć. Premiera już 30 listopada.
A jak Wam się już znudzą duchy, diabły i upiory wszelkiej maści, wpadajcie na Huśtawkę do Och-Teatru! Anna Sroka-Hryń przekształciła znaną sztukę Williama Gibsona w prawdziwy musical z piosenkami Dorothy Fields w przekładzie Wojciecha Młynarskiego, muzyką Cy Colemana i librettem Michaela Bennetta. Na scenie zobaczymy m.in. Natalię Sikorę, Macieja Maciejewskiego, Jakuba Szydłowskiego/Mariusza Ostrowskiego, Ewę Lachowicz, Pawła Tucholskiego, Karolinę Szeptycką i Polę Gonciarz. Przygrywać będzie genialna grupa muzyczna w składzie: Szymon Linette (perkusja), Wojciech Gumiński (kontrabas/bas), Andrzej Olewiński (gitara), Mateusz Dębski (piano) i Wiesław Wysocki (saksofon, klarnet, flet). Kultowa opowieść o dwójce nowojorskich singli w wersji śpiewanej to istna gratka dla miłośników spektakli muzycznych. Spektakl możecie oglądać od 29 listopada.
To jak? Gotowi na mroczne, teatralne eksperymenty? A może jednak wolicie komedie, które rozweselą Was w ponure, listopadowe wieczory? Bez względu na to, jaki repertuar wybierzecie w tym miesiącu, życzę Wam wspaniałych, niezapomnianych wrażeń!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz